Pod prąd – Informator Koalicji *Rozwój Tak-Odkrywki Nie*
Luty 2016
Pod prąd – Informator Koalicji „Rozwój Tak-Odkrywki Nie”
Luty 2016
Miasta i regiony, które zdecydowały, że wydobywanie i spalanie węgla brunatnego będzie sposobem na ich rozwój łączy wspólny mianownik – po krótkim okresie prosperity oraz wzbogacania się osób (w większości napływowych) pracujących w kopalniach i elektrowniach nastaje degradacja. I to nie tylko społeczno-ekonomiczna, ale też ekologiczna. Po kopalniach odkrywkowych mieszkańcom pozostaje susza, burze piaskowe, zanieczyszczone rzeki i wysychanie wody w jeziorach. Doskwiera też bezrobocie. Straty dotykają również tych, którzy nie mieli żadnych korzyści z kopalni czy elektrowni. Kiedy kończą się wpływy do budżetu, szybko okazuje się, że oszczędności zamiast na rozwój, potrzebne są na radzenie sobie z zapłatą wynagrodzeń oraz problemami ekologicznymi. Te fakty nie przemawiają jednak do wszystkich. Zwolenników węgla brunatnego bowiem nie brakuje.
Miasta węglowe, mono-miasta czy węglowe regiony węgla brunatnego stawiające wszystko na jedną kartę – poświęcające również przyrodę niezbędną do życia –powstawały, w większości, w czasach komunizmu. Mało, kto przejmował się wtedy przyszłością. Przyszłość miała być różowa, zgodnie z socjalistyczną ideologią. Stało się inaczej. W Koninie i w Turku kończy się praca w elektrowniach i w kopalniach. Powód? Nieubłagany rachunek ekonomiczny, który wskazuje na nieopłacalność wydobycia węgla i produkcji energii w stosunku do cen energii, jakie dyktuje rynek energetyczny. Jednak decydenci mocno powiązani z lobby węglowym nie chcą przejrzeć na oczy. Jednocześnie coraz więcej instytucji finansowych wycofuje swoje akcje z firm czerpiących zyski z paliw kopalnych. Proces ten nie ominie również polskich firm energetycznych. Fakt, że niektóre firmy za wszelką cenę próbują uzyskać koncesję na wydobycie węgla to ich walka o utrzymanie się na powierzchni. Nie ma to nic wspólnego z bezpieczeństwem energetycznym.
Wśród zwolenników węgla są tacy, którzy naprawdę w niego wierzą oraz ci, którym chodzi wyłącznie o pieniądze. O ile można zrozumieć desperacje w Koninie czy Bełchatowie, gdzie kończy się świat, jaki znaliśmy, to jednak popieranie planów budowy zupełnie nowych odkrywek trzeba - w kontekście chociażby cen energii elektrycznej - nazwać szaleństwem. Choć np. wiceprezes PGE Stanisław Żuk ma nadzieję, że odkrywka w Gubinie powstanie. Obiecuje ludziom, że dołoży wszelkich starań, aby powstała kopalnia, która zmiecie z powierzchni ziemi kilka miejscowości. Kto chce to zrozumieć, musi wziąć pod uwagę leżącą u podstaw tych działań ślepą wiarę w przyszłość węgla i poważne zaburzenie poznawczo-moralne. Ponieważ moralność, a raczej etyka wymaga uwzględnienia interesów wszystkich zaangażowanych obecnie stron oraz przyszłych pokoleń.
W regionie Konina i Turka związki zawodowe i większość mieszkańców nie potrafią sobie wyobrazić innej przyszłości niż przyszłości związanej z węglem. Trudno się dziwić. Ideologia węglowa, wyjątkowo optymistyczna, była szeroko propagowana. Ludzie żyli z niej, uwierzyli w nią, poświęcali się dla niej. Teraz, kiedy sam zarząd kopalni i elektrowni stwierdza, że dalsza eksploatacja węgla jest nieopłacalna, ludzie czują się oszukani i budzi się w nich zrozumiały opór. Tym bardziej, że w międzyczasie nie zadbano o jakiekolwiek scenariusze rozwoju alternatywnego.
Dzisiaj obywatele są bardziej świadomi zagrożeń, jakie wiążą się z wydobyciem węgla brunatnego. Jednak indoktrynacja była i jest silna. Obecnie towarzyszy jej nowy „bożek” – nieograniczony rozwój gospodarczy bez uwzględniania wyczerpalności zasobów naturalnych. Marcin Popkiewicz w książce „Rewolucja energetyczna. Ale po co?” twierdzi, że współcześni ekonomiści w ponad 90% wciąż „wierzą” w nieograniczony rozwój gospodarczy i stałe wydobycie paliw kopalnych (por. s. 56). Komunizm i drapieżny kapitalizm łączy zatem przynajmniej jedno – bezkrytyczna wiara, że przyszłość będzie lepsza. Między innymi dzięki technologii. Z kolei Naomi Klein uważa, że obecny kryzys związany ze zmianami klimatu i wyczerpywaniem się zasobów naturalnych może mieć pozytywną stronę – ludzie wezmą sprawy w swoje ręce, zaczną sami oszczędzać i produkować energię ze źródeł odnawialnych. W Polsce wynika to nie tylko z dobrej woli, ale też ze zdrowego rozsądku. Poza tym ta aktywna postawa czy nawet ruch na rzecz ochrony środowiska wymaga przyjęcia postawy troski, miłości i odpowiedzialności. Nie bez powodu większość osób, które angażują się w ruch ekologiczny, mówią, że robią to dla dzieci, wnuków, ludzi, którzy będą musieli ponosić konsekwencje naszej krótkowzroczności. Obserwując to, w jaki sposób w Polsce przebiega transformacja mono-miast, można uznać, że wciąż liczy się przede wszystkim szybki zysk. Kiedy jednak przyjdzie zapłacić firmom za straty, które spowodowały, dawno ich już nie będzie.
Wydobycie węgla brunatnego to układ jednostronny – jedna strona bierze, wydobywa, po czym zwija interes i zostawia ludzi nad wielką dziurą. Warto się zastanowić dlaczego, mimo kopalni i elektrowni, region Konina i Turka nie jest najlepiej rozwinięty gospodarczo? Co ciekawe w regionie Rawicza, gdzie kopalnia jest dopiero planowana bezrobocie jest znacznie niższe niż w Koninie. W regionie Kleszczowa, który uchodzi za polskie Eldorado, ostatnio NIK wykazał, że zamiast przygotowania planów rozwoju po zamknięciu kopalni i elektrowni, na razie rejestruje się korupcję i brak jakiejkolwiek wizji na przyszłość bez tych obiektów.
Polecamy zapoznać się z druzgoczącym raportem NIK:
Warto też wspomnieć o zaszłości mentalnej firm górniczych. Mają one iście paternalistyczną taktykę. Traktują ludzi jak niespełna rozumu dzieci, które bez nich sobie nie poradzą. Mieszkańcom np. Gubina wmawia się, że w regionie jest źle, że panuje bezrobocie i marazm. Dopiero ich rozwiązanie – kopalnia – ma być lekarstwem na całe zło. Ludzi mami się drogami, chodnikami, miejscami pracy. Ale co będzie po wydobyciu? Władze elektrowni Konin i Adamów, jak na razie nie mają konkretnych planów na przyszłość. Czy w Gubinie będzie inaczej?
Nowa rzeczywistość budzi opór - to zrozumiałe. Niezgoda ta jest tak silna, że może poważnie zachwiać nawet logiczne myślenie. Związki zawodowe związane z PAK najpierw (2010) dziękowały stowarzyszeniu „EkoPrzyjezierze” za troskę o ochronę środowiska, szczególnie Pojezierza Gnieźnieńskiego, a w 2014 r., kiedy zaczęło być jasne, że zmierzch węgla brunatnego jest bliski, nazwały działaczy „EkoPrzyjezierza” „malkontentami i pseudo-ekologami”. No cóż, kiedy pojawia się problem, częstą reakcją psychologiczną jest szukanie kozła ofiarnego. Nagle kopalnia okazała się „Matką naturą”, która obdarzyła mieszkańców „brunatnym złotem”. Związki zawodowe twierdzą nawet, że nie ma żadnych naukowych podstaw, że lej depresyjny, susza i dramatyczne wysychanie jezior mają coś wspólnego z kopalnią. Poza tym, wierzą, że pompowanie do jeziora Gopło wody odpompowanej z kopalni jest uzasadnione. Ekspertyzy pokazały jednak, że wpływa ono, obok osuszenia, na degradację tego wyjątkowego - także pod względem historycznym - jeziora. To typowy przykład wyparcia logicznych argumentów i zaślepienia. Zmiana swoich poglądów jest zazwyczaj bardzo bolesna.
W Koninie jest już za późno, aby zapewnić mieszkańcom sprawiedliwą transformację. Przykład Konina, ale też Kleszczewa i okolic powinien być przestrogą dla innych miast. Szczególnie zaś tych regionów, w których planowane są zupełnie nowe odkrywki. Jesteśmy też świadkami prób bezprecedensowej, bo ideologicznej, ingerencji rządu w prywatne przedsiębiorstwa. Rząd już chce skontrolować ZE PAK, bo zapewne nie może się pogodzić z faktem, że dziś wydobywany węgiel generuje po prostu problem. Rząd zdaje się sugerować, że słaba sytuacja finansowa firmy ma także związek z jej złym i krótkowzrocznym zarządzaniem. Wielu ekspertów gospodarczych wie jednak, że przede wszystkim powodem kłopotów jest fakt, że czas węgla się kończy.
Dnia 3 grudnia 2015 r. na zaproszenie Fundacji „Rozwój Tak-Odkrywki Nie” w Legnicy odbyła się konferencja pt. „Biała księga ochrony złóż kopalin – wyzwanie dla samorządów”. Jej efektem było przyjęcie wspólnego stanowiska w sprawie Białej Księgi podpisanego przez kilkudziesięciu samorządowców, organizacje pozarządowe, ekspertów i naukowców. Stanowisko to zostało następnie przesłane do Ministerstwa Środowiska (14. 12. 2015 r.).
„ Wprowadzenie i objęcie wybranych złóż węgla brunatnego prawną i planistyczną ochroną przed ewentualnym zagospodarowaniem uniemożliwiającym późniejszą eksploatację tych złóż byłoby drastycznie niekorzystne dla sytuacji społeczno-gospodarczej całych regionów i poszczególnych gmin oraz sprzeczne ze standardami i zasadami konstytucyjnymi, na których opiera się funkcjonowanie samorządu terytorialnego” - napisali sygnatariusze stanowiska. Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec zapisów Białej Księgi, bowiem w naszej ocenie całkowicie i bezpodstawnie powstrzymają one rozwój regionów. Podważają samą istotę i autonomię samorządu terytorialnego, stanowiąc nieuzasadnione uprzywilejowanie jednego sposobu zagospodarowania terenu (tj. górnictwa odkrywkowego) i pozbawiając gminy władztwa planistycznego (lub czyniąc je jedynie iluzorycznym), a także nie zapewniają należytej ochrony konstytucyjnie zagwarantowanego prawa własności.
Adresat wspólnego stanowiska - Sekretarz Stanu, Główny Geolog Kraju, prof. dr hab. Mariusz Orion -Jędrysek w wyniku społecznego nacisku Białą Księgę po prostu „wyrzucił do kosza”, uznając ją za niebyłą. W ocenie autorów wspólnego stanowiska oraz późniejszego apelu po konferencji w Kościanie (pt. „Woda czy kopalnie odkrywkowe?”) deklaracja Ministra nie zamknęła jednak sprawy! W żaden bowiem sposób nie odnosi się do problemu ochrony złóż i ewentualnej budowy odkrywkowych kopalń węgla brunatnego w przyszłości.
Członkowie Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój tak - Odkrywki nie”, wsparci głosem samorządowców, przedstawili te obawy w liście otwartym do prof. dr hab. Mariusza Oriona -Jędryska. Treść listu została zaprezentowana opinii publicznej podczas konferencji prasowej 29 stycznia 2016 r. w Centrum Prasowym PAP w Warszawie. W konferencji udział wzięli: Starosta Kościański Bernard Turski, Prezes Stowarzyszenia „Nasz Dom” Sylwia Maćkowiak, Prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA Radosław Gawlik, Prezes Stowarzyszenia „Nie Kopalni Odkrywkowej” Anna Dziadek, Prezes Fundacji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE” Tomasz Waśniewski.
„Domagamy się jednoznacznego stanowiska rządu Rzeczypospolitej dotyczącego wyłączenia z listy kopalin uznanych za strategiczne i podlegających ochronie, obszarów wymienionych w Białej Księdze, a także odstąpienia od klasyfikowania wydobycia węgla brunatnego metodą odkrywkową jako celu publicznego, bowiem skazuje ono ludzi na wywłaszczenia i wysiedlenia z powodu takich inwestycji” - napisali w liście otwartym samorządowcy i liderzy społecznych protestów przeciw odkrywkom.
Radosław Gawlik, Prezes Stowarzyszenia Eko-Unia i Wiceprzewodniczący Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE” - wezwał podczas konferencji w Warszawie do radykalnej zmiany kierunków rozwoju polskiej energetyki. „Nasz kraj, stawiając dotąd wyłącznie na przestarzałe technologie węglowe, zaniedbując efektywność energetyczną, sektor innowacyjnych, odnawialnych i rozproszonych źródeł energii, staje się niekonkurencyjny i osamotniony w Europie. Bezpieczeństwo energetyczne Polski nie może opierać się jedynie na wydobyciu i spalaniu paliw kopalnych, pozyskiwanych przy pomocy najbardziej dewastującej środowisko metody, jaką jest odkrywka.”
Tomasz Waśniewski z Fundacji „Rozwój Tak - Odkrywki Nie” zwrócił uwagę na potrzebę rozwiązań systemowych, co da poczucie stabilności i bezpiecznego wyznaczania kierunków rozwoju ze strony samorządów oraz lokalnych środowisk i przedsiębiorców. „Dlatego – powiedział – jesteśmy gotowi do debaty o problemach społecznych i środowiskowych, z którymi wiąże się budowa nowych kopalni odkrywkowych oraz o alternatywnych modelach rozwoju polskiej energetyki. My wszyscy – mieszkańcy, przedsiębiorcy, samorządowcy – oczekujemy na zaproszenie Ministerstwa Środowiska do rozpoczęcia dialogu”.
Sytuacja blokowania możliwości rozwoju gmin ze względu na ochronę złóż znana jest od lat w województwie lubuskim. Anna Dziadek ze Stowarzyszenia „Nie kopalni odkrywkowej” zaznacza: "Nie możemy inwestować, ponieważ w przyszłości może powstać kopalnia. Zabrano rolnikom możliwość uczestniczenia w programach rolno-środowiskowych. Nie tylko odczuwamy skutki działania elektrowni niemieckich, ale ekonomicznie usiłuje nas się zmusić do wyrażenia zgody na coś, co nie wiadomo czy powstanie".
Mariusz Orion Jędrysek mimo, że zgadza się, iż objęcie ochroną niektórych złóż, będzie pociągało negatywne konsekwencje dla części gmin, nie odniósł się dotychczas ani do treści listu otwartego, ani też złożonej propozycji prowadzenia dialogu. Groźba, że wybrane złoża węgla brunatnego zostaną uznane za strategiczne oraz objęte prawną i planistyczną ochroną, nie znikła. Warto przypomnieć, że mimo że czas elektrowni w Koninie i Turku jest policzony, plany powstania kopalni odkrywkowych w regionie będą nadal obowiązywać. A konsekwencją tej sytuacji będzie zatrzymanie możliwości rozwoju gmin.
Dnia 25 stycznia 2016 r. Sejmik Województwa Wielkopolskiego przyjął uchwałę wzywającą władze krajowe i parlamentarzystów z woj. wielkopolskiego do "podjęcia skutecznych działań zapobiegających postępowaniu procedur administracyjnych zmierzających do rozpoczęcia eksploatacji węgla brunatnego w południowej Wielkopolsce i przeobrażenia tej części regionu w zagłębie górniczo – energetyczne".
Stanowisko skierowane zostało do Rady Ministrów RP, a w szczególności do ministra energii oraz ministra środowiska i wnosi o wyłączenie złóż tzw. Rowu Poznańskiego oraz złóż Oczkowice i Poniec Krobia położonych w południowo-zachodniej Wielkopolsce z bilansu złóż strategicznych oraz o całkowite, jednoznaczne i ostateczne wykreślenie tych złóż z projektowanej listy złóż strategicznych w Polsce, z uwagi na niezwykle konfliktogenną lokalizację oraz prognozowane negatywne i destrukcyjne skutki ich eksploatacji.
Złoże Oczkowice oraz Poniec/Krobia to największe w województwie wielkopolskim złoża węgla brunatnego, których eksploatację planuje ZE PAK. Według przedsiębiorstwa, zasoby bilansowe wynoszą 996,3 mln ton węgla brunatnego, a złoża tzw. Rogu Poznańskiego - Czempiń, Krzywiń, Gostyń posiadają ponad 3,5 mld ton (dokładnie 3,69 mld ton).
Ogólnopolska Koalicja "Rozwój TAK - Odkrywki NIE" w swoim oświadczeniu z dnia 16 lutego 2016r. przekazała wyrazy uznania dla Sejmiku, doceniając wagę całego wydarzenia. Koalicja w pełni popiera zarówno diagnozę sytuacji, jak i wnioski przedstawione w uchwale Sejmiku. „Trudno nie zgodzić się z wielkopolskimi samorządowcami. Sami ostrzegamy od wielu lat, że konsekwencją eksploatacji węgla brunatnego nie tylko w Wielkopolsce, ale w każdym innym regionie naszego kraju są m.in. likwidacja położonych w granicach złóż węgla brunatnego dziesiątek miejscowości oraz konieczność przesiedlenia wielu tysięcy mieszkańców; nieodwracalna i całkowita utrata wysokiej jakości rolniczej przestrzeni produkcyjnej; likwidacja tysięcy podmiotów gospodarczych i gospodarstw rolnych; zmiana warunków hydrologicznych i hydrogeologicznych; utrata walorów i zasobów środowiska przyrodniczego” - czytamy w oświadczeniu.
„Nie skazujmy całych regionów i społeczności lokalnych na życie w poczuciu zagrożenia, że któregoś dnia nieodpowiedzialną decyzją władz będą musieli opuścić swoje domy tylko dlatego, że nasz kraj nadal stawia na brudne, archaiczne technologie węglowe bez oglądania się na szkody społeczne i środowiskowe oraz możliwości, jakie daje dziś postęp technologiczny. Liczymy, że mądre i siłą rzeczy wyważone stanowisko Sejmiku Województwa Wielkopolskiego będzie dobrym przykładem dla innych samorządów każdego szczebla, by poprzez podobne inicjatywy pomóc przeprowadzić w Polsce, choć spóźnioną, ale jednak konieczną, transformację energetyczną”.
Pełna treść uchwały tutaj:
Czeski minister środowiska Richard Brabec zaniepokojony sytuacją w Turowie i Bogatyni, podczas wizyty w Warszawie, wyraził obawy, że polskie inwestycje gospodarcze (w węgiel brunatny) w tych rejonach mogą mieć negatywny wpływ na sytuację w Czechach. Czesi obawiają się problemów dotyczących gospodarki wodnej, hałasu oraz zanieczyszczenia powietrza. To kolejny przykład, kiedy nasi sąsiedzi krytykują plany wydobycia węgla brunatnego w Polsce. W styczniu ponad 1000 uwag Niemcy skierowali w związku z planowaną kopalnią odkrywkową w regionie Gubina. Warto też wspomnieć, że gminy Gubin i Brody przedstawiły koncernowi Vattenfall (właścicielowi branży węgla brunatnego na terenie Łużyc po stronie niemieckiej) żądania o odszkodowania za straty górnicze poniesione w Polsce.
Polecamy doniesienia z Niemiec. Opisany jest tam proces transgranicznych konsultacji społecznych.
Dnia 25 lutego odbyła się IV KRAJOWA KONFERENCJA EKOLOGICZNA pt. „Przyszłość nowych odkrywek węgla brunatnego w Polsce". Organizatorem było stowarzyszenie „Eko-Przyjezierze” oraz Fundacja „Rozwój Tak-Odkrywki Nie”. Obszerna relacja znajduje się tutaj:
Spotkanie zgromadziło licznych ekspertów z dziedziny gospodarki węglowej i negatywnych jej efektów. Dyskusje dotyczyły wpływu wydobycia węgla na rolnictwo, turystykę czy też lokalną przyrodę. Naukowcy nie pozostawili złudzeń – węgiel brunatny nie jest żadną szansą na rozwój regionów w XXI wieku. Ponadto te bardzo krytyczne wnioski ukazane zostały w kontekście gospodarki wodnej. Okazuje się bowiem, że o ile bez węgla współcześnie da się żyć, to już bez wody - nie. Nie chodzi tylko o wodę pitną. Odkrywki węgla brunatnego przyczyniają się bowiem do powstawania olbrzymiego leja depresyjnego, w wyniku którego zostaje znacząco obniżone zwierciadło wód podziemnych. Skutki można zobaczyć gołym okiem – jeziora, np. Ostrowskie w miejscowości Przyjezierze, uległo degradacji. Poziom wody w jeziorze znacznie się obniżył. Stawia to pod znakiem zapytania przyszłość turystyki w tym regionie. Po raz kolejny wyraźnie widać, że wydobycie węgla brunatnego redukuje miejsca pracy, a nie je tworzy, jeżeli spojrzy się na sytuację całościowo. Niszczone są też miejsca pracy w rolnictwie oraz hodowla zwierząt. Jakość gleb wcześniej uprawnych, nawet po rekultywacji, znacząco spada.
Poruszano również kwestie problemów finansowych, jakie czekają wielkie firmy energetyczne, w tym PAK. Współcześnie, szanujące się firmy oraz banki czy fundusze emerytalne wycofują swoje udziały z koncernów energetycznych. W efekcie koncerny mogą mieć problemy z kredytami na budowę kopalń i elektrowni. Proces wycofywania akcji może przyspieszyć to, że coraz więcej osób opowiada się na rozwojem odnawialnych źródeł energii. Kolejnym problemem ekonomicznym jest spadająca cena prądu. Wszystko to nie wróży dobrze planom budowy nowych odkrywek. Pozostaje jednak pytanie, czy polski rząd i inwestorzy uwzględnią te fakty w swoich strategiach, czy też będą nadal oszukiwać siebie samych i społeczeństwo.
Decydującym aspektem w kwestii polityki węglowej może się okazać problem wody. Woda nie tylko bowiem służy człowiekowi do życia. Potrzebna jest też do produkcji prądu – do produkcji pary wodnej w elektrowniach oraz do chłodzenia instalacji. Wody w Polsce brakuje, również przez zmiany klimatu wywołane spalaniem węgla. Koło się zamyka. Ale możemy z tego wyciągnąć wnioski.
Pozytywnym aspektem planowania nowych kopalni węgla brunatnego jest z pewnością to, że sprowokowało to potężny protest obywatelski. Węgiel brunatny połączył ludzi z całej Polski i sprawił, że wielu stało się aktywistami ekologicznymi. Jest to niezwykle budujące zjawisko w naszym podzielonym kraju. Jest to nadzieja na lepsze i bardziej demokratyczne jutro.
Konferencja w Przyjezierzu była też okazją do kolejnego dwudniowego spotkania strategicznego Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój Tak - Odkrywki Nie” (ostatnie odbyło się w Brdowie g. Babiak).
Od 2009 roku oficjalnie wiadomo, że dwie lubuskie gminy są przeciwne odkrywkom węgla brunatnego. Obywatele mają też podstawy przypuszczać, że wydobywany węgiel spalany będzie w niemieckiej elektrowni Jänschwalde. W takim razie pytamy, w jakim celu PGE w 2010 roku kupiło bezwartościową spółkę PWE Gubin? Uważamy, że sprawę powinien zbadać NIK. Kilka lat byliśmy świadkami marnowania środków finansowych na pustą propagandę i okłamywanie nas, że wszystko w sprawie elektrowni pod Gubinem już dawno jest załatwione. Mieszkańcy gmin Gubin i Brody cieszą się, że pan Żuk dostrzegł w końcu, że lokalna społeczność nie popiera planów lobby węglowego. Może dlatego, że w Bogatyni nie „piszczenie”, ale WYCIE biedy słychać przy granicy bardzo wyraźnie.
Stowarzyszenie „Nie kopalni odkrywkowej”
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA
Fundacja Rozwój Tak Odkrywki Nie
Zespół redakcyjny:
Radosław Gawlik (red. naczelny)
Anna Dziadek
Tomasz Waśniewski
Hanna Schudy
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |