A jednak. Zdaniem prawników z Fundacji Frank Bold przepisy prawa geologicznego i górniczego mogą prowokować niekorzystne sytuacje. Sytuacje te mają już miejsce w wielu miejscach w Polsce, tam gdzie planowane są kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego, ale też ważą się losy mieszkańców tych terenów. Oficjalnie to gmina jest podmiotem decyzyjnym jeżeli chodzi o jej zagospodarowanie przestrzenne, ale realnie może być tylko pionkiem w grze.
Zgodnie z prawem, pozostawia się gminie autonomię w decydowaniu o tym co zrobi z kopalinami bądź innymi złożami znajdującymi się na jej terenie. Oznacza to, że „określanie kierunków zagospodarowania pozostaje wyłącznie w rękach władz gminy”. Władze wyższego szczebla natomiast mogą jedynie wprowadzić do studium informację o udokumentowanym (a więc obiektywnie istniejącym) złożu kopaliny, nie mogą jednak narzucić gminie sposobu zagospodarowania danego obszaru, tj. np. eksploatacji złóż.
Jak czytamy w sprawozdaniu Frank Bold: „Należy podkreślić, że wojewoda wydając zarządzenie zastępcze przewidziane przepisami p.g.g. może zmienić studium jedynie w części dotyczącej uwarunkowań. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w kierunki zagospodarowania przestrzennego gminy”.
Prawnicy zdają sobie jednak sprawę z okoliczności zewnętrznych, które mogą decydować o interpretacji i stosowaniu przepisów: „Nie można wykluczyć, że niektórzy wojewodowie, działając na zlecenie władz centralnych, będą próbowali ingerować we władztwo planistyczne gminy w większym stopniu, niż pozwalają na to przepisy prawa”.
Zdaniem prawników taka sytuacja jest możliwa ponieważ: „Art. 96 i 208 p.g.g. zostały przez ustawodawcę sformułowane w sposób niejednoznaczny, niekompletny i niezrozumiały. Skutkiem tego są konflikty, spory sądowe, zamieszanie w urzędach i ostatecznym rozrachunku – marnowanie środków publicznych”.
Sytuacja społeczna w gminach Gubin i Brody, czyli rozpad relacji i wzajemnego zaufania może mieć przyczynę również w złych przepisach prawnych. Sprawa jest tym bardziej oburzająca, że oficjalnie celem przepisów jest właśnie dobro i autonomia gminy. Pozostaje jednak pytanie – czy luka prawna jest tylko pomyłką ustawodawcy, czy raczej aktem zamierzonym, tak aby de facto umożliwić koncernom większy wpływ na nasze życie?
Prawo, o którym była mowa w punkcie pierwszym, praktycznie rodzi obawy i zachęca inwestorów do nacisków na gminy, ale jednak wciąż chroni społeczności lokalne przed zakusami takich koncernów jak PGE czy PAK. Władze powiatowe w Poniecu i Krobi (Wielkopolska) mówią wprost: „Jeżeli ustawodawca nie zmieni tego prawa, to na chwilę obecną nasza decyzja jest wiążąca – nie zgadzamy się na powstanie kopalni. Stawiamy na bezpieczeństwo żywnościowe i OZE”.
Sprawa nie jest jednak taka oczywista i dlatego 31.03.2015 w Wielkopolsce odbył się kolejny protest mieszkańców przeciwko planom budowy kopalni przez koncern PAK. Właścicielem PAK jest biznesmen Zygmunt Solorz-Żak, który zrobił fortunę w latach 90-tych i dalej robi wielkie interesy. Tę inwestycję też pewnie precyzyjnie skalkulował.
Ale lokalni mieszkańcy najwyraźniej kalkulują według innych kryteriów. Jak mówi jeden z nich: „Ktoś, kto to (kopalnię – red.) wymyślał musi mieć niedobrze z głową”. Ale pewnie ta sprzeczność zachodzi gdy myśli się po wielkopolsku. Bo tam, jak mówią mieszkańcy, interes to nie to samo co zarobek. Ale najwyraźniej PAK chodzi tylko o pieniądze.
Jak poinformował rzecznik koncernu PAK Michał Czekański: „Zgodnie z polskim prawem uzyskanie koncesji na wydobycie surowców wymaga zgody trzech stron: skarbu państwa, inwestora i społeczności lokalnej”. Mając na uwadze wnioski z punktu pierwszego zastanawia kolejność wymieniona przez Czekańskiego a raczej hierarchia – inwestor miałby być nadrzędny wobec społeczności lokalnej. Co więcej, według PAK to „dalsze analizy” mają się okazać decydujące dla przyszłości ludzi z Wielkopolski. Bynajmniej ich wola.
Czekański twierdzi też, że dialog z mieszkańcami jest „rozwijany”. Nie potwierdzają tego jednak sami mieszkańcy żyjący w niepewności o swoje jutro, obawiający się, że ich przyszłość kierowana będzie raczej nakazami sądowymi. Czy tak wygląda dialog w państwie prawa? Nie, ale symptomatyczne jest to, że tak zwykle wygląda „dialog” zachłannych koncernów energetycznych. Dość cyniczne wydaje się stwierdzenie przedstawiciela PAK o dialogu, bo nie przybył na protest w Miejskiej Górce. Na potwierdzenie woli PAK do rozmowy Czekański stwierdza - osobom zainteresowanym polecamy wizytę w biurze konsultacyjnym PAK. Miejsce, które, jak twierdzą mieszkańcy, jest najczęściej zamknięte.
Znamienne są słowa jednej z mieszkanek: „Nikt nie mówi o życiu ludzi. Żyjemy w niepewności, nie wiemy co się z nami stanie. Wielu może już samą sytuacjąę przygotowawczą, nie mówiąc o samym wysiedleniu, przypłacić problemami życia psychicznego”.
Obietnice koncernu PAK nie przemawiają ani do władz, ani do mieszkańców regionu. Wirtualne miejsca pracy nie mają nawet swojej lokalizacji. Poza tym jak ludzie, rolnicy, mieliby znaleźć zatrudnienie w kopalni? I skąd mieliby tam dojeżdżać? Mieszkańcy nie dają się zwieść opowieściami o miejscach pracy, bo w przeciwieństwie do mieszkańców gmin Gubin i Brody, statystycznie, w Wielkopolsce, prosperują dużo lepiej, są tam dobrze zakorzenieni, uprawiają ziemię, którą dostali po przodkach.
Wielkopolanie dokonali też wizji lokalnej w Bełchatowie i Koninie pod względem rozwoju i zatrudnienia. Co ciekawe wnioski są zgoła odmienne od tych, które zwolennicy kopalni z Brodów prezentowali w lokalnej prasie. Otóż stwierdzili co następuje: „Problem bezrobocia to nie jest nasz problem, ale mieszkańców Bełchatowa i Konina”. Imponuje również ich wiedza na temat prawa unijnego, zapotrzebowania na energię i korzyści jakie oferuje ustawa o OZE.
Również władze powiatowe i gminne stoją murem za mieszkańcami– kopalnia węgla brunatnego „zabije” to co najcenniejsze. Władze patrzą raczej na stratę żyznych ziem i ludzi z etosem pracy, niż na obiecane wpływy do budżetu. Najwyraźniej potrafią liczyć koszty zewnętrzne, czego chyba nie dostrzegają zwolennicy kopalni na Łużycach i władze w Kleszczowie.
Przyglądając się protestowi w Wielkopolsce (co jest też zarejestrowane w reportażu filmowym) i porównując go z sytuacją na Łużycach można pokusić się o stwierdzenie: PAK na pewno osiągnął jedno - ludzie są jeszcze bardziej zjednoczeni i zorganizowani. Oby wystarczyło im siły i zdrowia.
W niemieckich mediach ukazało się zdjęcie Anny Dziadek z Margaret Thatcher, zrobione w 1996 roku w Poznaniu. Uśmiechnięta studentka - wówczas Akademii Ekonomicznej w Poznaniu - stojąca obok Lady Thatcher, to nasza koleżanka i prezeska Stowarzyszenia „Nie kopalni odkrywkowej”. Jak widać w rolniczej Wielkopolsce nigdy nie było dobrego klimatu dla górnictwa. Cieszymy się, że tendencja ta pojawia się również w lubuskiem, zgodnie z zasadą - czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Mieszkając długo w jednym miejscu okolica potrafi wydawać się na tyle powszednia, że nie dostrzega się jej walorów, a na zachwyty turystów reaguje się znudzonym „a tooooo”. Jest to zjawisko znane – mieszkańcy Podhala nie chodzą po górach, a Gdańszczanie nie bywają na plaży w Sopocie. Trzeba uważności, żeby to, co na codzień jest obok nas zwracało naszą uwagę. Mechanizm ten działa zresztą także w związkach międzyludzkich. Można powiedzieć – banał. Ale to właśnie zainteresowanie naszą okolicą pielęgnowane w ciągu życia sprawia, że kiedy nasz dom jest zagrożony budzi się zdecydowany opór i emocje niepozwalające na obojętność.
Miejscowość Brody oraz znajdujący się tam zespół pałacowo-parkowy to jedna z pereł województwa lubuskiego. Dlatego warto przypomnieć o odbywających się w Brodach Seminariach Parkowych poświęconych architekturze barokowej i krajobrazowej. Spotkania te przyciągają zarówno Polaków jak i Niemców, ludzi, którzy chcą poświęcić czas dla upamiętnienia przeszłości, życia w uroczym miejscu i zostawienia przyszłym pokoleniom dziedzictwa kultury. Poza tym nic tak nie wiąże ludzi jak aktywność na świeżym powietrzu. Czekamy już teraz na kolejną edycję tych spotkań, a pałac i park niech tymczasem pięknieją.
Rok 2015 będzie decydujący dla polityki klimatycznej i ochrony klimatu. Na konferencji klimatycznej ONZ COP w Paryżu delegaci podejmą decyzję w sprawie międzynarodowej i wiążącej umowy, która ma pomóc w osiągnięciu celu jakim jest obniżenie globalnego wzrostu temperatury do dwóch stopni Celsjusza. Jednakże w Niemczech, np. w Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), rząd landowy ma zadecydować o przyszłości kopalni odkrywkowej Garzweiler II, gdzie koncern RWE ma zamiar eksploatować węgiel brunatny do 2045 r. Zgoda na dalsze wydobycie węgla i spalanie go w elektrowni może być „zielonym” światłem dla tych delegatów na COP w Paryżu, którzy nie będą chcieli zredukować swoich emisji. Emisje CO2 landu NRW stanowią prawie 1/3 emisji Niemiec. Poza tym rozbudowa kopalni Gazweiler przyczyni się do dewastacji ekosystemu i stosunków wodnych. Co więcej, tylko tam, zniszczonych zostanie 12 miejscowości.
Dlatego 25 kwietnia, przy kopalni Gazweiler, odbędzie się Łańcuch Ludzi. Przesłanie tego protestu będzie takie samo jak protestu na Łużycach w sierpniu 2014 r. – zdecydowany sprzeciw wobec dalszego niszczenia naszych domów oraz klimatu. Jest to wyraz odpowiedzialności za środowisko przyrodnicze oraz przyszłe pokolenia.
Osoby z Polski, które chcą wziąć udział w tym wydarzeniu, ale także chciałyby odwdzięczyć się naszym sąsiadom za udział w proteście na terenie Łużyc, organizatorzy serdecznie zapraszają.
Greenpeace Polska zorganizował transport autobusowy z Warszawy oraz Zielonej Góry.
Zachęcamy do zapisania się: http://goo.gl/forms/d5n4On6DyK
Przeczytaj też artykuł: http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,17772187,Greenpeace_znow_tworzy__lancuch_ludzi___To_protest.html
W powszechnej świadomości funkcjonuje przekonanie, że eksploatacyjny stosunek człowieka do przyrody uzasadniony jest w zapisach biblijnych mówiących o powstaniu człowieka i o słowach kierowanych do człowieka przez Boga: ,,Jahwe stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje, ,,...dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności”. Jednakże należy pamiętać, że wyjątkowość człowieka, będącego niejako „obrazem boga” polega raczej na byciu strażnikiem stworzenia. Poucza o tym wyraźnie pismo święte. W Księdze Kapłańskiej Jehowa mówi: „Ziemia należy do Mnie; a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami" (Kpł 25,23). Z kolei w Księdze Rodzaju (2,15) czytamy: Bóg "umieścił człowieka w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał".
Również św. Tomasz z Akwinu, który wywarł ogromny wpływ na kształtowanie się kościoła katolickiego, odwołujący się do Arystotelesa, nauczał, że chrześcijanin powinien rozwijać w sobie cnoty, m.in. roztropności, umiarkowania i sprawiedliwości. Cnoty, będące niejako dyspozycjami, zdolnościami do realizacji celów nauczania chrześcijańskiego są, mówiąc językiem współczesnym, czymś w rodzaju cech charakteru. Bycie człowiekiem cnotliwym oznacza zatem bycie myślącym, sprawiedliwym, zrównoważonym.
W tym roku papież Franciszek ma wydać encyklikę, w której mówić będzie o zmianach klimatu oraz przypomni „ekologiczne” nauczanie pisma świętego i kościoła. Również papież Jan Paweł II zwracał uwagę na ekologiczny wymiar życia cnotliwego, ale idee te komentował raczej w swoich homiliach. Papież Franciszek będzie też mówił o „grzechu ekologicznym” czyli takim działaniu, mowie, zaniedbaniu, które przyczyniać się będzie do niszczenia dzieła stworzenia.
Może niebawem grzech ekologiczny będzie napiętnowany z ambon z taką samą gorliwością jak cudzołóstwo czy nieumiarkowanie? Mamy też nadzieję, że ludzie mianujący się chrześcijanami dostrzegą też szerszy wymiar zachłanności, krótkowzroczności i niesprawiedliwości międzypokoleniowej charakteryzującej np. niektórych inwestorów.
Papież Franciszek zwraca bowiem uwagę, że „fałszywe i mylące jest oddzielanie i kontrastowanie bycia zielonym i chrześcijaninem”.
Na początku marca Najwyższa Izba Kontroli upubliczniła raport o zapewnieniu mocy wytwórczych w elektroenergetyce konwencjonalnej.
Kontrolerzy NIK ocenili, między innymi, inwestycje w elektrownię atomową, projekt Opole II, elektrownię Ostrołęka itd. Dziwi nas fakt, że w raporcie NIK nie padło ani razu słowo Gubin czy kopalnia Brody-Gubin. Kompleks energetyczny Gubin-Brody też się nie pojawia i w związku z tym NIK nie ocenił sensowności wydatków ponoszonych na wieloletnie już planowanie odkrywki pod Gubinem. Czyżby PGE ukryło przed kontrolerami inwestycję za 30 miliardów??? Szkoda, że tak się stało, bo ocena wydatków związanych z potrzebami nieustającego planowania "Bełchatowa BIS" pod Gubinem stanowiłaby cenną lekturę.
Stowarzyszenie „Nie kopalni odkrywkowej”
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA
Zespół redakcyjny:
Hanna Schudy,
Anna Dziadek,
Radosław Gawlik (red. naczelny),
Janusz Szymański.
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |