Informator Koalicji Rozwój Tak - Odkrywki Nie
maj 2020
W maju media obiegła informacja, że PAK KWB planuje zbiorowe zwolnienia górników. Plany są następujące - w okresie od 1 lipca 2020 roku do 31 października 2020 roku zwolnienia obejmą w PAK KWB Adamów maksymalnie 111 pracowników, a w PAK Górnictwo maksymalnie 126 pracowników.
Jakie są powody? Może kopalnie zostały po prostu przyparte do ściany i okazało się, że już dłużej nie da się okłamywać społeczeństwa? Prześledźmy wypowiedzi prezesa KWB Adamów Pawła Markowskiego
Czy „chlebodawca” regionu w obliczu spadku zapotrzebowania na energię i zysków biznesu opartego na węglu brunatnym, ale też konkurencyjności i planów rozwoju branży OZE po prostu pozbywa się pracowników? Ponieważ wątpliwe jest, że zarząd wyartykułuje problem otwarcie, można się spodziewać – jak to ma miejsce w przypadku odkrywki Turów – że to ekolodzy i …polityka klimatyczna UE będą uznane za winowajców. Przecież to, co się dzieje było przez nas przewidywane, a do tego nie raz głośno to komunikowaliśmy.
W obliczu trudnej sytuacji społecznej, będzie teraz bardzo ważne, aby plany transformacji energetycznej nastąpiły z poszanowaniem człowieka, przyrody oraz, aby ludzie ze specjalistycznych zawodów mogli liczyć na przebranżowienie. Na razie ZE PAK i jego właściciel, jeden z najbogatszych Polaków, oferuje program „Czysta Polska”, w której zachęca do „zaczynania od siebie”.
Zwolnienia zbiorowe to nie jedyny cios dla tych, którzy wierzyli w przyszłość węglową regionu. Będzie to cios dla zatrudnionych czy gmin, do których spływały różnego rodzaju środki ze względu na wydobycie węgla. Ci na górze przepraszają, albo po prostu rezygnują ze stanowisk. I tyle.
W sprawie Ościsłowa padły wreszcie znaczące słowa w przestrzeni publicznej. Koniński Portal LM 22 maja przeprowadził rozmowę na żywo w sprawie przyszłości Wschodniej Wielkopolski. Gośćmi Iwony Krzyżak w programie „Nasze Sprawy” byli Kuba Gogolewski, reprezentujący Koalicję Rozwój TAK – Odkrywki NIE , Agata Kuźmińska ze stowarzyszenia Zmieniamy Konin, poseł Tomasz Nowak z PO oraz poseł PiS- Ryszard Bartosik.
„Nastąpiło to, przed czym od lat przestrzegali aktywiści i niektórzy ekonomiści: koniec kopalni Adamów, zwolnienia grupowe w PAK” – mówiła Iwona Krzyżak. „Koalicja RT-ON od lat przestrzegała przed takim scenariuszem i wzywała do wprowadzenia planu sprawiedliwej transformacji i przygotowania alternatywnych miejsc pracy. Niestety bezskutecznie – Ja mam wrażenie, że obudziliśmy się z ręką w nocniku” – komentowała prowadząca.
„O tym, że Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin, będzie się zwijać, a nie rozwijać, było wiadomo już 8 lat temu. Doszło do poważnych zaniedbań zarówno ze strony PO, jak i PiS. Trwająca od kilku lat walka o budowę odkrywki Ościsłowo była stratą czasu” – mówił Kuba Gogolewski.
„W tej sytuacji Wielkopolsce Wschodniej, a także sąsiednim gminom, które ucierpiały w wyniku działalności kopalni, bardzo potrzebne jest wsparcie rządu – po to, aby zaabsorbować jak najwięcej unijnych pieniędzy na łagodzenie skutków transformacji” stwierdził Gogolewski.
„Bardzo ważnym tematem, który jest pomijany, jest temat odtworzenia stosunków wodnych. Susza, z którą mamy do czynienia jest bardzo pogłębiana przez deficyt wód podziemnych, które są powodowane lejami depresyjnymi odkrywek. [...] W ramach procesu transformacji trzeba pomyśleć także o miejscach pracy, które będą w związku z tym tracone w turystyce i w rolnictwie”.
Podczas programu jasno wybrzmiała opinia, z którą w końcu zgadzają się wszystkie strony, bez względu na opcję polityczną, że odkrywka Ościsłowo nie ma racji bytu.
W czerwcu będzie głośno o odkrywce Turów w Europie. Konflikt polsko-czesko-niemiecki przybiera na sile i właśnie wchodzi na wyższy poziom polityki Unii Europejskiej. Do końca czerwca Czesi chcą mieć ekspertyzę prawną o możliwości pozwu przeciwko Polsce. Czeski Minister Środowiska Richard Brabec skomentował sprawę: „Do końca czerwca zdecydujemy o dalszych krokach na podstawie analizy prawnej. Ale wykorzystamy wszelkie środki, aby bronić interesów naszych obywateli”.
Więcej na temat konfliktu oraz wydarzeń znajdziecie Państwo na stronie Stop Turów, gdzie na bieżąco ukazują się informacje dotyczące Turowa
Region Bogatyni wciąż nie znajduje się na liście górniczych regionów, dla których UE przygotowała wsparcie z europejskiego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Dzieje się tak pomimo oddolnych apeli i starań EKO-UNII oraz Fundacji RTON, ale też od roku przedstawicieli samorządu województwa dolnośląskiego czy klastra ze Zgorzelca. Rząd polski dostał z Unii Europejskiej 2 mld Euro na transformację wybranych regionów, które znalazły się w załączniku D rozporządzenia uzgodnionego miedzy Polska a UE. W grupie tej mamy m.in. obszar Wałbrzycha. Bogatyni próżno tam szukać, mimo że to ona stoi przed prawdziwym wyzwaniem, jakim będzie dla regionu i województwa koniec wydobycia i spalania węgla brunatnego.
Kiedy region Bogatyni dowiedział się, że wsparcia z UE nie będzie, zaczęły docierać do nas głosy, że za brak Bogatyni na liście regionów do wsparcia, odpowiedzialność mają ponosić organizacje ekologiczne. W jaki sposób? Otóż powodem miałoby być to, że zarówno EKO-UNIA jak i Koalicja „RT-ON” nagłaśniały i popierały protesty Niemców i Czechów, którzy nie zgadzają się na przedłużenie koncesji na wydobycie węgla i pozbawianie ludzi wody pitnej.
Jaka jest prawdziwa przyczyna tego, że region Turoszowa nie dostanie pieniędzy na transformację? Jest nią decyzja Komisji Europejskiej, która sprzeciwia się włączaniu do wsparcia regionów, co do których nie ma jasnej deklaracji o terminie zakończenia eksploatacji i spalania węgla. To wydaje się dość oczywiste. Region zapewne liczył na to, że skoro na jego terenie znajduje się klaster energetyki odnawialnej, to już wystarczy, aby dostać wsparcie. Niestety nie. Zarówno PGE jak i polski rząd liczyły najwyraźniej, że można „pompować” energię w brudny i nieefektywny węgiel bez końca i to pomimo protestów społeczeństwa. Na szczęście KE nie dała się złapać na obiecanki Polski, że stawiamy na OZE. PGE, związkowcy i polski rząd przyzwyczaili się najwyraźniej, że można brać z Unii pieniądze i robić swoje. Ale rzeczywistość okazała się inna – Unia Europejska nie będzie dawać pieniędzy na transformację regionu, który ma zamiar wydobywać węgiel do 2044 r. Oskarżanie teraz organizacji ekologicznych za to, że Polska nie dostanie wsparcia jest dziecinną zagrywką – koncesję na wydobycie węgla w Turowie wydał minister klimatu (sic!) a nie żadna organizacja ekologiczna. „To se nevrati” mówią sąsiedzi i mają rację. Środki UE, czyli też pochodzące ze składek polskich i czeskich podatników, mogą wesprzeć transformację energetyczną w Bogatyni pod warunkiem, że Polska określi :
Z kolei wiceminister Zyska, który przyjeżdża do Bogatyni i uczestniczy w otwarciu farmy PV raczej szkodzi Polsce i Bogatyni podtrzymując kłamstwa na temat węgla, że będzie on wykorzystywany i spalany jeszcze 25-30 lat (min.3:33 w materiale TV Bogatynia). Przecież to jest powtarzanie pobożnych życzeń! Trzeba więcej odwagi w rządzie, PGE i wśród liderów związkowych. Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko. Region powinien się jasno określić czy idzie drogą energetyki odnawialnej, czy dalej kopie i spala węgiel brunatny. Czy się to komuś podoba czy nie, takie są zasady Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Organizacje ekologiczne przypominały o tym fakcie od lat, a teraz kiedy okazało się, że jednak przykrywanie węgla OZE się nie uda, mają być wszystkiemu winne? Jest to oczywiście kuriozalne, co nie oznacza, że zabawne w szerszej perspektywie. Z dziurą w ziemi, elektrownią bez węgla oraz brakiem wsparcia na transformację zostaną ostatecznie mieszkańcy regionu.
https://www.tvbogatynia.pl/wiadomosci/7976,coraz-wiecej-zielonego-pradu ^menuPodczas wielu spotkań z PGE i jej pracownikami słyszeliśmy wiele razy, że jak zabraknie w Bogatyni elektrowni, to zgasną światła. Teraz okazuje się, że światła gasi nie PGE, ale samo miasto, bo okazuje się, że prąd jest za drogi...
Miasto Bogatynia słynie nie tylko z kopalni i elektrowni na węgiel brunatny. To także jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Dolnym Śląsku. Kiedy jednak bezpieczeństwo jest tym, czego mieszkańcom brakuje, władze....wyłączają oświetlenie uliczne w nocy z powodu oszczędności. Burmistrz Bogatyni Wojciech Błasiak twierdzi też, że Bogatynia ma droższy prąd niż gminy ościenne. „Światło wyłączam od godziny 12.00 (w nocy - red.) do godziny 4.00. Tylko tam, gdzie są do tego przystosowane zegary w skrzynkach oświetleniowych. (...) To są oszczędności. Nigdy nie było postępowania przetargowego na zakup energii elektrycznej - odpowiadał burmistrz Błasiak w rozmowie w programie „Pod Lupą” w TV Bogatynia.
https://www.youtube.com/watch?v=9sJATilirbIJak podaje Bogatynia.info: „Okazuje się, że bogatyński samorząd płaci o wiele więcej za prąd niż gminy ościenne, które zorganizowały się i kupują energię elektryczną na wolnym rynku. Inne gminy łączą się w grupy i z uwagi na ilość zakupionej energii mają niższe ceny - opisywał burmistrz. My na to nigdy nie zwracaliśmy uwagi jako gmina i kupowaliśmy energię bez wyłonienia dostawcy w postępowaniu przetargowym.”
Ten sam burmistrz ostatnio chwalił też klaster energii odnawialnej, bo liczy na dostęp do tańszego prądu.
Nasze otwarcie na energię odnawialną nie wynika jedynie z ogólnoświatowego trendu. Uważamy, że mając takiego partnera jak ZKlaster będziemy w stanie obniżyć koszty poboru i zużycia energii w gminie. Obecnie roczny budżet Bogatyni na wydatki związane z energią, to blisko 2 miliony złotych. Z samego faktu kupna energii odnawialnej, bezpośrednio od jej producentów, wynika korzyść i oszczędność. Dodatkowym bodźcem do współpracy z ZKlastrem jest jego zdolność do przyciągania kolejnych partnerów. Pamiętajmy, że każdy podmiot realizujący inwestycje w klastrze musi być zarejestrowany na jego terenie – mówił Wojciech Błasiak.
„Naszych wsi nie oddamy” – to hasło od wielu lat towarzyszy protestom w zachodnich Niemczech, gdzie koncern RWE planuje budowę odkrywki Garzweiler II. Od wielu lat podnoszony jest argument, że kopalnia w obliczu trendów rozwoju energetyki OZE oraz polityki klimatycznej nie jest w ogóle potrzebna. Temat ten szerzej omawialiśmy m.in. przy okazji zniszczenia kościoła w miejscowości Immerath. http://eko.org.pl/index_news.php?dzial=2&kat=20&art=2033
W maju 2020 niemiecki instytut badań gospodarczych DIW, we współpracy m.in. z Greenpeace opublikował audyt, w którym sprawdzana była konieczność ekonomiczna i energetyczna budowy odkrywki Garzweiler II. Jak już sygnalizowano wcześniej – budowa tej odkrywki nie ma uzasadnienia ekonomicznego i energetycznego, a do tego wiązać się będzie z dalszymi przesiedleniami i niszczeniem tkanki społecznej, rolniczej i architektonicznej.
Mieszkańcy nie dają za wygraną. 1 czerwca we wsi Keynberg także przeznaczonej do zniszczenia, pod gołym niebem, odegrana zostanie symfonia Beethovena.
Wybór utworu nie jest przypadkowy. Beethoven tworząc symfonię Pastoralną chciał oddać romantyczny i spokojny klimat wsi, ale bez uciekania się do dźwiękonaśladownictwa czy „malarstwa dźwiękowego”. Kompozytorowi chodziło o oddanie uczuć człowieka wobec wiejskiej przyrody i fenomenów naturalnych z nią związanych. Stąd chociażby tytuły kolejnych części. Obudzenie się pogodnych uczuć po przybyciu na wieś; Scena nad strumieniem; Wesoła zabawa wieśniaków; Burza; Pieśń pastuszka - radosne i dziękczynne uczucia po burzy
1 czerwca słuchamy razem z mieszkańcami Keynberg Beethovena!
Tu Andante molto mosso „Scena nad strumieniem”
O problemach planowanych i obecnych jezior pokopalnianych w Polsce i w Niemczech pisaliśmy ostatnio przy okazji m.in. jeziora Zenkauer See w podlipskiej „Nowej Zelandii” w Niemczech
http://eko.org.pl/index_news.php?dzial=2&kat=20&art=2392Wiosną 2020 miało ruszyć także „imponujące” jezioro „Chociebuskie Morze Bałtyckie”. W marcu pojawiły się jednak problemy związane z suszą. Czas mija, wody w jeziorze nie przybywa, mnożą się jednak pytania – czy budowa jezior pokopalnianych ma w ogóle sens?
Na papierze wygląda wszystko bardzo ładnie, ale wody jak nie było, tak nie ma. Koncern LEAG, który ma się opiekować jeziorem w Cottbus, 1 kwietnia chwalił się, że jezioro wypełnione jest już w 41%, ale maju wody już ubyło i to pomimo faktu, że z rzeki Sprewy odpłynęło do „jeziora” ok. 100.000 metrów sześciennych wody. W maju nie było lepiej. René Schuster z GRUENE LIGA zwraca uwagę, że jeżeli wody ubyło przez parowanie już w miesiącach wiosennych, to latem, kiedy parowanie się zwiększy można się spodziewać dalszego ubytku wody. Niestety ta nie pochodzi z opadów, ale jest odprowadzana z regionu. Oznacza to, że jezioro, które wciąż nie spełnia swoich zakładanych celów dodatkowo wysysa wody z regionu, która następnie odparowuje. Zdaniem Schustera przykład jeziora w Cottbus jest kolejną przestrogą dla regionów węglowych, aby nie zgadzały się na pomysły koncernów górniczych na rekultywację wyrobiska w stronę jeziora. To co dla koncernu wydaje się być rozwiązaniem tanim i prostym, może mieć bardzo negatywne konsekwencje dla regionu w przyszłości.
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |