Pod prąd

styczeń 2023

Media z całego świata komentowały protest w byłej wsi koło odkrywki Garzweiler. Pod wsią Lützerath leży węgiel brunatny, który ma być wydobyty, na wypadek zapotrzebowania na energię w Niemczech.
Do dzisiaj nie wiadomo czy do wydobycia dojdzie, jednak koncern RWE chce mieć kontrolę nad swoją własnością, dlatego niszczy zabudowę oraz drzewa w osadzie, która stała się niemieckim symbolem ochrony klimatu.
Sprawę komentowała też telewizja TVP, która nazywa aktywistów protestujących przeciwko kopalni węgla brunatnego „ekoterrorystami”: „Po nieudanych próbach negocjacji policja przystąpiła do bardziej zdecydowanych działań, co spotkało się z odpowiedzią ekoterrorystów.”

Niemcy w ostatnim czasie odnotowują porażkę wizerunkową i tracą swoją rolę lidera zarówno w kwestii energetyki jak i bezpieczeństwa na świecie.

 Jako Koalicja „Rozwój Tak-Odkrywki Nie” nie pozostaliśmy obojętni – skierowaliśmy wspólny list otwarty do kanclerza Niemiec Olafa Scholza oraz do władz landu NRW z poparciem dla obywateli protestujących przeciwko odkrywkom oraz apelem o zajęcie pozycji lidera światowej transformacji energetycznej. Niemcy mogą to zrobić, niestety dają bardzo zły znak światu podtrzymując wydobycie węgla brunatnego wbrew woli swoich obywateli :
“Można zadać pytanie co ma się jeszcze wydarzyć by rządzący zobaczyli, że świat dotarł do krawędzi i dzieli nas tylko krok i nie będzie powrotu. Wystarczy obserwować jak szaleje klimat i jakie niesie to konsekwencje, a my cały czas dokładamy węgla do tej lokomotywy, która zbliża się do tej krawędzi. Apeluję do rządzących teraz w Niemczech - opamiętajcie się i zaprzestańcie dalszej dewastacji naszej planety. Jesteśmy z protestującymi, wspieramy ich i podziwiamy, że walczą o naszą wspólną przyszłość” – mówi Józef Drzazgowski ze Stowarzyszenia Eko Przyjezierze, które od lat z sukcesami walczy przeciwko kopalniom odkrywkowym w Wielkopolsce Wschodniej w Polsce.

List koalicji:

Po upadku górnictwa odkrywkowego w Wielkopolsce region mamiony jest nową elektrownią atomową i miejscami pracy. Mało kto mówi jednak o tym, że na elektrownie jądrowe (EJ) jeszcze poczekamy kilkanaście lat, ale i tak  możemy się nie doczekać.
Minister Aktywów Państwowych Jacek Sasin na szczycie w Davos zapowiedział, że do podpisania konkretnej umowy z Koreańczykami na budowę II EJ w Pątnowie jest bardzo blisko oraz dodał: „Chcemy, by za 10 do 12 lat w Polsce działały trzy elektrownie jądrowe, a jedną z nich była siłownia w Pątnowie, zbudowana we współpracy polsko-koreańskiej(...) Rozmawialiśmy o finansowaniu, o poziomach zaangażowania kapitałowego w ten projekt. My mamy pewne oczekiwania. Pierwsze jest takie, że większościowy pakiet udziałów będzie należał do polskich podmiotów, do PGE i ZE PAK-u. Jednocześnie chcielibyśmy, żeby udział koreański był wysoki. Określamy go na 49 proc.”

Tymczasem Maciej Lipka, ekspert i zwolennik elektrowni jądrowej pisze:
„Jeśli ta elektrownia rzeczywiście będzie sprawnie budowana, to szacuję, że zakończenie tej inwestycji nastąpi w okolicach roku 2040”

Komentarz:
Premier Sasin z PiS oraz lobbyści atomowi zapowiedzieli już trzecią atomówkę w Bełchatowie*. Mamy festiwal przedwyborczych obietnic jądrowych. Redaktor Wiech martwi się, że te plany nie są jednak spójne z rządowym programem jądrowym PPEJ.
Ma rację bo „specustawa jądrowa”- przyjęta bez rozgłosu i debaty (większość Sejmu 446 posłanek i posłów, przy 3 głosach przeciwnych posłanek/-ów partii Zieloni i 3. wstrzymujących z Platformy Obywatelskiej)  mówi o 1 EJ 3750 MW na Wybrzeżu Bałtyku.

Tego konfliktu można było uniknąć. Trzeba było po prostu słuchać Czechów, ale wybrano konfrontację. Po wizycie delegacji z Czech w okolicach Turowa widać, że ekran przeciwfiltracyjny działa, a to oznacza, że wcześniej woda była wysysana przez kopalnię.  Lokalne media z Bogatyni piszą, że konflikt jest za nami, ale przemilczają koszty sporu polsko-czeskiego. Opinie na temat skuteczności ekranu też wydają się przedwczesne – minęło zbyt mało czasu, aby to osądzić.
Badania jakości powietrza wykazały, że nie ma znaczącego zanieczyszczenia z kierunku odkrywki Turów. Dalej czytamy:
„Częścią umowy międzynarodowej podpisanej w ubiegłym roku między Czechami a Polską były regularne pomiary stężeń cząstek pyłu PM10 w dziesięciu wybranych punktach w pobliżu kopalni Turów na terenie Polski. Z pomiarów wynika, że ​​wartości nie przekroczyły limitów określonych przepisami.”
Problem polega na tym, że badania są z okresu pozagrzewczego: „Cały pomiar odbył się w poszczególnych punktach kolejno od 23 maja do 12 czerwca 2022 r.” W tym przypadku także mamy za mało pomiarów, aby mówić o trendzie w skali roku.

Ambasador RP w Pradze p. Gniazdowski, przysłany w miejsce zwolnionego Mirosława Jasińskiego, działacza społecznego, mającego piękna kartę opozycyjną w Solidarności Polsko- Czechosłowackiej*, odbył z marszałkiem Putą wizytę w przygranicznym regionie. Wytknął zadania, których on sam i Ambasada RP nie pomogła  załatwić:
„Ważnym dla mnie spostrzeżeniem było również to, że z pozoru prosta budowa mostu łączącego Czechy, Polskę i Niemcy na Trzech Granicach przekształciła się na wiele lat w skomplikowaną i praktycznie niewykonalną sprawę ze względu na różne międzynarodowe regulacje prawno-techniczne. Projekty europejskie nie powinny być aż tak skomplikowane..”

Ponad to strona czeska pisze:
 „Spotkaliśmy się z dyrektorem polskiej Kopalni Węgla Brunatnego Turów Sławomirem Wochną. Rozmawialiśmy o tym, jak postępuje budowa wodociągów za pieniądze, które strona polska przekazała dla naszego regionu. dyrektor poinformował nas, że podjęto działania mające na celu ograniczenie smogu świetlnego i hałasu wytwarzanego przez kopalnię. Z naszego spotkania wynoszę poczucie zgody, że wspólny kontrakt strony czeskiej i polskiej jest dobrą platformą do dalszej współpracy i stanowi zwrot w kierunku lepszej wspólnej komunikacji. Wszyscy już czujemy, że poprawiła się wzajemna świadomość. Otrzymujemy raporty mierzące wpływ wydobycia na okoliczne społeczności, a jeśli pojawia się problem, znajdujemy sposób, aby sobie z nim poradzić.”

Zittau: W końcu ukazała się ekspertyza dla miasta Zittau dotycząca wpływu kopalni Turów na  to miasto w Saksonii. Ekspertyza wychodzi w momencie, kiedy polskie władze i urzędy pracują nad wydaniem koncesji na wydobycie węgla w Turowie do 2044 r. Miasto Zittau obawia się ogromnych szkód środowiskowych, m.in. w wodach gruntowych. Poza tym istnieją obawy o stan budynków w mieście, które przetrwało II wojnę światową.
Czy nowy konflikt wokół Turowa to tylko kwestia czasu?
Redaktor zgorzelec.info  komentuje:
„Patrząc na niefrasobliwość rządzących w sprawie sporu z Czechami, z Niemcami może być podobnie. Zwłaszcza że zamiast wyciagnięcia konsekwencji od winnych tego całego zamieszania, polski rząd wolał wziąć sprawę Turowa na sztandary i ogłosić, że to on jest poszkodowany przez złych południowych sąsiadów”