Pod prąd marzec 2021 r.

Od 2015 r. koncern PGE zwodzi mieszkańców regionu obietnicą powstania zupełnie nowej odkrywki. Dodajmy, że ma to miejsce w regionie typowo rolniczym. Przez lata trwała huśtawka nastrojów i planów, przyjęto nawet specustawę, która w 2019 r. miała zapewnić, że pierwsza łopata pojawi się wkrótce na placu budowy. Po wielokrotnym przekładaniu decyzji, w końcu PGE ogłosiło, że złoże na razie nie będzie eksploatowane i przejdzie do rezerwy.
Tym samym PGE nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa i pozycjonuje się jako „opiekun” węgla brunatnego na lepsze czasy:
„Jeśli pojawią się technologie, które będą wychwytywać CO2, to kwestia budowy kopalni Złoczew pozostaje otwarta. Ale dziś takich technologii nie ma i budowa kopalni byłaby działaniem na szkodę spółki” – stwierdził dyrektor Wojciech Dąbrowski
„Powstanie strategicznej rezerwy węglowej zarządzanej przez Skarb Państwa i równoległe inwestowanie przez spółki energetyczne w OZE jest konieczne dla zapewnienia niezależności energetycznej Polski” – dodaje Wojciech Dąbrowski.
Dla regionu oznacza to jedno – na terenach objętych ochroną złoża, można zapomnieć o inwestycjach.

Nie wiadomo co było bardziej „przerażające” – aktywiści wiszący na kilkunastometrowym dźwigu czy miny zarządców kopalni Turów, którzy musieli przyznać – „nasz strategiczny obiekt jest słabo chroniony”. Protest odbył się pod hasłem „Polska bez węgla do 2030 r.”. „Kryzys klimatyczny. No i Ch.j”. Koncern PGE wciąż powtarzał, że aktywiści domagają się zamknięcia kopalni z dnia na dzień. Problem polega na tym, że ten ostatni scenariusz może się wydarzyć, ale tu decyzję podejmie Trybunał Sprawiedliwości UE. Na chwilę obecną kopalnia Turów oraz polski rząd otworzyły sobie wiele frontów walki o przyszłość kompleksu – ta uparta walka może się boleśnie zemścić a zamknięcie nastąpi zdecydowanie szybciej niż chcą tego nawet ekolodzy.
Po trwającym ponad 30 godzin pokojowym proteście aktywiści Greenpeace opuścili kopalnię i oddali się w ręce policji. Następnie wszyscy zostali przesłuchani i wypuszczeni z aresztu. PGE już straszy pozwami i karami, ale może się skończyć, jak już to miało wcześniej miejsce, na słowach. Aktywizm to nie przestępstwo, akcja miała pokojowy charakter, nikomu nic się nie stało, nic nie zostało zniszczone. Ucierpiała tylko reputacja koncernu PGE, który nie potrafi dobrze pilnować swojego obiektu a nawet powiedzieć prawdę, co do przyszłości działania kompleksu Turów.
Polska bez węgla do 2030 r.

Już w trakcie protestu na forach internetowych zwolennicy kompleksu Turów do 2044 r. zaczęli się organizować. Kierowali też nienawistne hasła pod adresem aktywistów, życząc sobie przy okazji w Polsce „takiego porządku jak w Rosji”, gdzie aktywiście są miesiącami przetrzymywani w aresztach.
Po proteście Greenpeace na powiatowe ulice i drogi krajowe wyjechały samochody, które blokowały dojazd do Czech – samochodowy protest ZZ miał być odwetem górników za skargę Czechów. W mediach zaczęły się też pojawiać informacje o ogromnym bezrobociu jakiego „Czesi życzą Polakom”. Liczby te zmieniały się jak w kalejdoskopie – od 80 000 przez 50 000.
Prawda jest jednak taka, że w kompleksie zatrudnionych jest łącznie około 5300 osób (w kopalni i elektrowni  razem 3,5 tys oraz  w zakładach kooperujących 1,8 tys). Potwierdziła to  w połowie rzeczniczka oraz związkowcy w wywiadzie dla TV Bogatynia, ale jednocześnie przywoływano jakąś nierealistyczną wielką liczbę 60-80 tys. osób wraz z rodzinami.
 Gdyby to była prawda to by znaczyło, że każda osoba pracująca bezpośrednio lub pośrednio dla koncernu ma 11- 15 osobowa rodzinę.  To lepszy wynik jak w Egipcie lub Bangladeszu?
" Zatrudnienie bezpośrednie w Kopalni i Elektrowni to ok. 5300 osób. Dodatkowo pracownicy spółek zależnych oraz podmiotów współpracujących, wraz z rodzinami, to około 60-80 tys. osób. Likwidacja działalności Kopalni i Elektrowni Turów bez zapewnienia rozłożonego na lata programu transformacji oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy oraz dramatyczny wzrost bezrobocia i upadłość setek firm" - wskazała w komunikacie Apanasionek.

Związki Zawodowe z Turowa i Bełchatowa zawierzyły PGE tak jak nasi ministrowie polecili polską energetykę odpowiednim siłom wyższym w Częstochowie. Ta lekka ironia sugeruje, że ciężko się z nimi rozmawia używając merytorycznych argumentów, szczególnie jeżeli pojawia się takie słowo jak „koniec” węgla w Polsce. Ale do tego dojdzie i mamy już alternatywy. Instrat właśnie opublikował raport, który odnosi się do zbyt optymistycznej, jak twierdzą specjaliści, Polityki Energetycznej Państwa.
„Datą graniczną odejścia od spalania węgla w elektrowniach węglowych jest 2035 rok. Po 2030 r. wybrane jednostki węglowe znajdują swoje miejsce w rezerwie pracując jedynie 300-400 godzin pracy rocznie – ułamek tego, co obecnie. Te kilka rezerwowych bloków, będących w pogotowiu do 2040 roku, wystarczy jednak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a jednocześnie nie prowadzi do nadmiernych emisji CO2.”
Według tych prognoz Elektrownia Bełchatów może zamknąć ostatni blok już w 2028 r. a elektrownia Turów już w 2026 roku! Dane powinny zachęcić mieszkańców oraz PGE do poważnych działań. A może jednak myślą już oni o wyprowadzce?
Raport:

W marcu odbyła się premiera filmu, „Świat, który nie może zaginąć”. Film został przygotowany z okazji 50 jubileuszu pleneru „Ziemia Zgorzelecka” z 1971 r., który odbył się w Opolnie-Zdroju.
Zapraszamy też do odsłuchania debaty na temat roli kultury w ratowaniu cennych miejsc. W debacie wzięli udział Filip Springer (festiwal Miedzianka Fest), Beata Kłossowska-Tyszka, (Festiwal Góry Literatury, Nowa Ruda), Elżbieta Lech-Gotthardt ze Stowarzyszenia Dom Kołodzieja. Czy kultura i sztuka uratują Opolno-Zdrój przed zniszczeniem?
Zapraszamy na film

    29. 03.2021 odbyła się  zorganizowana przez Koalicjantów (Fundacja RT-ON i CRZ z Łodzi) kolejna już konferencja pt. WODA – WSPÓLNE DOBRO, WSPÓLNY PROBLEM inaugurująca kampanię  #razemDlaWody
Tematem przewodnim była kwestia  rekultywacji kopalni odkrywkowych w dwóch regionach, które łączy rzeka  Warta. W zlewni Warty od lat obserwujemy skutki  odwodnień górniczych i coraz silniejszych susz. Zasoby wodne Warty, na skutek zmiany klimatu, są coraz mniejsze, a chętnych, aby po nie sięgnąć, jest coraz więcej. To właśnie z niej ma być pobierana woda na rekultywację zagłębi węglowych Konin-Turek i Bełchatów.
Wśród prelegentów znaleźli się:

• Maciej Sytek, Prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie
• dr Bogumił Nowak, dyrektor RZGW w Poznaniu
• Krzysztof Gara, przyrodnik z Zespołu Sieradzkich Parków Krajobrazowych
• prof. Maciej Zalewski, Kierownik Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii
• dr Sylwester Kraśnicki, hydrogeolog
• Zbigniew Tynenski z Centrum Zrównoważonego Rozwoju.
• a także uznana dziennikarka i reżyserka Ewa Ewart autorka  dokumentów śledczych i programów poruszających kwestie społeczne. Zaprezentowała ona zapowiedź jej najnowszego filmu dokumentalnego o wodzie, którego pełna wersja będzie zawierać też opis katastrofy jaka dotknęła  pojezierze gnieźnieńskie.      

Pełna relacja z wydarzenia:

30 marca Debata w Sejmie miała wyjaśnić, co polski rząd zrobił, aby uniknąć konfliktu z Czechami. Nie dowiedzieliśmy się nic nowego, ale padły słowa, które trudno nazwać „dyplomatycznymi”.
„Czesi chcą nas wyłącznie naciągnąć na kasę. My zaś mamy za sobą garść dowodów, że te ich argumenty o znikającej wodzie pitnej przez kopalnię w Turowie to zwykła bujda na resorach” – słowa te padły na posiedzeniu sejmowych komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych, środowiska oraz spraw zagranicznych.
Kilka godzin „koncertu życzeń” nie przyniosło rezultatów, możemy się jedynie spodziewać wzrostu napięcia w relacjach międzynarodowych.