Tego można się było spodziewać. Polska została laureatem nagrody „Skamielina dnia”. Ale są inne rewelacje - nie wiadomo tylko czy się cieszyć, czy zapłakać
Drugi dzień szczytu w Bonn należał do ciekawych. Kraje UE dyskutowały o europejskim Systemie Handlu Emisjami (ETS). O co chodzi? Pieniądze, które pochodzić będą z „płacenia za emisje” mają służyć ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych w sektorach przemysłu i energetyki w latach 2020-2030. Środki z handlu emisjami mają tez pomóc biedniejszym krajom UE, aby te miały z czego finansować transformację energetyczną.
Wszystko brzmi dobrze, a więc dlaczego jest źle? Ponieważ dotychczas pieniądze, które miały wspierać transformację energetyczną przeznaczane są, w mniej lub bardziej ukryty sposób, na subsydiowanie spalania paliw kopalnych. Polskie władze przez lata realizowały np. transformację energetyczną jako współspalanie, polegające na spalaniu biomasy – przywożonej często z innych części świata, np. łupin orzechów kokosowych – z węglem. Skoro była biomasa, były i odnawialne źródła energii. Polak potrafi, czyż nie?
W jakiej sprawie kruszy kopię Polska w Bonn – walczy, aby pieniądze na ochronę klimatu trafiły do kieszeni sektora węglowego. Jak powtarza minister Szyszko „Polska jest krajem wyjątkowym, jeżeli chodzi o węgiel” należy się nam, zdaniem ministra, specjalne traktowanie. Wyjątkowość ma też polegać na tym, że wbrew ochom i achom, jeżeli chodzi o nasz wzrost gospodarczy, to kiedy chodzi o działanie na rzecz dobra wspólnego, okazuje się, że jesteśmy krajem...biednym. I nie ma się co dziwić, skoro musimy utrzymywać węgiel. Niemal 230 miliardów zł - tyle bezpośrednio Polacy dopłacili do górnictwa i energetyki opartej na węglu w latach 1990-2016. Wraz z tzw. kosztami zewnętrznymi ukryty rachunek za węgiel rośnie do astronomicznej kwoty 1 biliona 973 miliardów zł – czytamy w raporcie WISEEuropa. Biorąc pod uwagę kolejne plany rządu związane m.in. z rynkiem mocy, kwota ta będzie dalej rosła. A wraz z nią powód, aby odwracać się od świata. W komunikacie prasowym Koalicji Klimatycznej dotyczącym kwestii walki Polski o pieniądze na węgiel z ETS czytamy: „Jeśli Polsce uda się osiągnąć ten cel, środki ETS dla państw Europy Środkowo-Wschodniej sięgną poziomu 35 miliardów euro i staną się największym systemem dotacji węglowych w historii”.
Polska pokazała swoją węglową twarz na arenie międzynarodowej, ale w tym samym czasie przyszłość węgla dzieje się też na miejscu. W czasie szczytu w Bonn parlament proceduje projekt ustawy rynku mocy, który jest niczym innym jak kolejnym sposobem dotowania paliw kopalnych. „Kolejne miliardy w znacznej części wyjęte z kieszeni obywateli i przedsiębiorców zostaną przeznaczone na węgiel” – stwierdza Krzysztof Jędrzejewski z Koalicji Klimatycznej.
Ponadto władze nie śpią, jeżeli chodzi o przygotowywania do wydobycia węgla brunatnego w przyszłości. 7 listopada wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski odwiedził Złoczew koło Wielunia. Przekazał mieszkańcom regionu, który już niedługo zamieni się w najgłębszą dziurę w Polsce: „Węgiel brunatny w polskiej energetyce od lat pełni strategiczną rolę. Niezaprzeczalnym faktem jest kluczowy wpływ tego surowca na rozwój gospodarczy państwa”. Licząc na rozwój gospodarczy wynikający z wydobycia i spalania węgla brunatnego władze muszą zakładać, że proceder ten będzie w przyszłości nie tylko dozwolony ale i opłacalny. Przypomnijmy bowiem, że węgiel brunatny jest znacznie bardziej emisyjny niż węgiel kamienny. Na portalu NETTG.PL, który relacjonował wizytę ministra w Złoczewie czytamy: „W ocenie resortu energii, zagospodarowanie nowych złóż węgla brunatnego to szansa na wypełnienie luki powstałej po wyeksploatowaniu aktualnie pracujących kompleksów energetycznych, opartych na tym surowcu”.
Znamienne jest też, że 8 listopada na tym samym portalu czytamy „Zasługą Donalda Trumpa jest odblokowanie amerykańskiego potencjału energetycznego” - ocenia dyrektor Instytutu Gospodarki Amerykańskiej i Stosunków Transatlantyckich z Uczelni Łazarskiego prof. Wojciech Bieńkowski. Chwali on też decyzję Trumpa odnośnie ponownej możliwości wydobycia ropy naftowej wzdłuż wybrzeży USA. Przypomnijmy, że wydobycie to zatrzymane zostało po wybuchu platformy wiertniczej nad Zatoką Meksykańską w 2010 r. Przy czym Bieńkowski nazywa omawianą katastrofę „wpadką BP”. Dodajmy, że BP podaje, że oczyszczanie Zatoki Meksykańskiej, kary i odszkodowania kosztowały firmę łącznie około 43 mld dolarów.
Mimo że wydarzenia w Polsce nie wpłynęły bezpośrednio na przyznanie naszemu krajowi antynagrody „Skamieliny dnia”, to jednak procedowanie w tym czasie ustawy o rynku mocy stawia sprawę w ostrzejszej perspektywie. Kiedy rok 2017 okazał się najgorętszy w historii pomiarów temperatury, dość znamienne jest to, jak Polski rząd widzi przyszłość swoich obywateli. Długo nie czekaliśmy na „Skamielinę dnia”. Ciekawe jednak do kogo wyciągniemy pomocną dłoń, kiedy w kraju znowu zabraknie prądu, czy to z powodu zbyt wysokich temperatur i braku wody do chłodzenia elektrowni, czy np. w wyniku kolejnych wichur.
Nie tylko my zostaliśmy wyróżnieni drugiego dnia COP. Nagrodę dostała też Australia, która od lat zasłużyła sobie wielokrotnie na przydomek – węglowa. Władze Queensland zamierzają przekazać kontrowersyjnej kopalni Adani aż 1 mld dolarów z budżetu państwa. Przeznaczone środki sprawią, że stanie się ona największym obiektem tego rodzaju w Australii, emitującym 3 razy więcej gazów cieplarnianych niż średnio produkuje całe Nowe Delhi. Mimo że kopalnia należy do indyjskich baronów, może liczyć, jak się okazuje, na wsparcie publiczne. To również nic nadzwyczajnego. W Polsce politycy wspierają wielkie elektrownie na węgiel oraz plany nowych odkrywek np. Ościsłowo. W grupie państw węglowych, działamy więc standardowo.
Plany Polski czy Australii skomentowali przedstawiciele państw wyspiarskich: „Decyzja o budowie kopalni będzie miała dla wszystkich katastrofalne skutki, których nie będzie można już odwrócić”. Jak na razie przedstawiciele państw wyspiarskich nie wystosowali apelu do rządu Polski.
W środę 8 listopada mają zapaść decyzje w sprawie EU ETS. Przyznanie nagrody na dzień przed tymi rozmowami miało cel strategiczny i z pewnością skierowało oczy opinii publicznej, w tym Parlamentu i Komisji, na to jak Polska mydli światu i swoim obywatelom oczy – uważa się za lidera w walce ze zmianami klimatu, wciąż jednak stawia na spalanie węgla, z którego emisje mają być pochłaniane przez „leśne gospodarstwa węglowe”. Problem jednak w tym, że nie ma żadnych danych naukowych poświadczających, że jest to metoda skuteczna. Trzeba by było całą Polskę obsadzić drzewami oraz zrezygnować z budowy nowych odkrywek i elektrowni, aby metoda „pochłaniania” mogła być choć trochę skuteczna. Na razie nie wiele wiadomo na temat polskiej recepty na pochłanianie CO2. Prof. Piotr Tryjanowski, który przez lata współpracował z Międzynarodowym Panelem ds. Zmian Klimatu (IPCC) podczas Letniego Uniwersytetu w Puszczykowie 2017 powiedział: „Nie wiem na czym polega idea leśnych gospodarstw węglowych oraz czy ktoś w ogóle może coś uzasadnionego na ten temat powiedzieć”.
Podczas gdy Polska opowiada się za wsparciem dla węgla, Australia planuje budowę jednej z największych kopalni węgla kamiennego na świecie, a USA w otwarty sposób sabotuje zarówno samo porozumienie jak i wiedzę na temat antropogenicznych zmian klimatu, Syria pogrążona w wojnie domowej podpisuje Porozumienie Paryskie. Tak, ma to znaczenie raczej symboliczne. Kraj pogrążony w ruinie nie prowadzi wielkiej gospodarki energetycznej. Mimo to jest to znak szlachetny.
Wielkim nieobecnym na COP 23 od samego początku jest USA. Donald Trump, podobnie jak partia AfD w Niemczech, obiecał rodakom, że wycofa się z Porozumienia Paryskiego, jednocześnie przywróci świetność regionom upadłym po wycofaniu się przemysłu. Trump zadziałał na poziomie federalnym, wciąż jednak na poziomie stanów czy mniejszych jednostek, obywatele mogą decydować o tym, czy chcą rozwijać swoją ojczyznę w kierunku gospodarki niskoemisyjnej. Ameryka zatem wcale nie odwraca się od świata, robi to raczej rząd USA, który w swoich decyzjach zdaje się być coraz bardziej samotny. I tu mamy podobieństwa, gdyż Polska w swoim tradycyjnym już zapatrzeniu na USA przyjęła najwyraźniej podobny, samotny kurs. Gazeta Washington Post skomentowała: „Jeżeli Syria dołącza do Porozumienia Paryskiego, to oznacza, że USA jest przeciw światu”.
Samotność nie sprzyja najwyraźniej dobremu taktowi, skoro rzecznik departamentu stanu Heather Nauert tak skomentowała krok Syrii: „Gdyby rząd Syrii tak bardzo martwił się o to, co emituje do powietrza, to nie gazowałby własnych obywateli”.
Czy podsumowaniem mogłoby być przysłowie: „Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki we własnym nie dostrzegasz”? Stany Zjednoczone wszak zawsze „dbały” o dobro swoich obywateli i pokój na świecie. Oprócz inwazji na Irak dobrze o tym świadczą chociażby słowa generała Leslie Grovesa, szefa atomowego projektu Manhattan, który miał powiedzieć, że śmierć ponad dwustu tysięcy japońskich cywilów w Hiroszimie i Nagasaki „uratowała życie Amerykanom” (Zob. K. Brown, Plutopia. Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne, przeł. T. Bieroń, Wołowiec 2016, s. 99.).
Zobaczymy co przyniesie izolacja Polski i USA, poza bliskim sąsiedztwem na odległość.
Hanna Schudy
Powstrzymajmy czarne piątki |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |