Filipińczycy w zniszczonych regionach ciągną już resztkami sił. Niszczone wielokrotnie państwo, o złej infrastrukturze, także tej sanitarnej i wodnej nie tym razem nie podźwignie się bez pomocy z zewnątrz
Filipiny nawiedza średnio 8 tajfunów oraz około 900 trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów w ciągu roku. Najwięcej na świecie. Dlaczego jest tam tyle katastrof?
Na otwarciu Szczytu Klimatycznego w Warszawie 11 listopada przedstawiciel Filipin Yeb Sano opowiadał o skutkach tajfunu Haiyan, który w ciągu weekendu spustoszył jego ojczyznę.
„Zniszczenie jest niewyobrażalne. Nie mogę znaleźć słów na to co się dzieje. […] Czekam na wieści od mojej rodziny. Mam już kontakt z moim bratem, który na szczęście przeżył katastrofę. Przez ostatnie dwa dni zbierał ciała własnymi rękami. Nie je i jest bardzo zmęczony... Pomoc żywnościowa nie może dotrzeć do najbardziej zniszczonych rejonów”
Na fali emocji Yeb Sano zapowiedział głodówkę dopóki państwa nie nie podejmą wiążących decyzji w sprawie klimatu. „To co przechodzi moje państwo to wina ekstremalnych zmian klimatycznych. To co się dzieje to szaleństwo”.
Według raportu sporządzonego przez Światową Organizację Zdrowia i Centrum ds. Epidemiologi i Katastrof Katolickiego Uniwersytetu w Louvain na Filipinach ginie rocznie najwięcej osób w związku z klęskami żywiołowymi. W 2012 roku zginęło tam 2385 osób, (drugie na liście Chiny to 802 ofiary), a 85 procent katastrof to właśnie tajfuny i powodzie i lawiny błotne wywołane silnymi deszczami.
Haiyan jest jednym z najpotężniejszych tropikalnych cyklonach jakie nawiedziły Filipiny od kiedy prowadzone są badania. Wiatr wiejący 341 km/h (najwięcej w historii) zabił według szacunków ponad 10 tysięcy osób. Swoje domy musiało opuścić 100 tys. dzieci poniżej 5. roku życia, 60 tys. kobiet w ciąży i karmiących matek.
Ale nad Filipinami prawie nigdy nie jest spokojnie. Na 80 tajfunów jakie tworzą się rocznie nad Pacyfikiem, średnio aż 19 przechodzi nad Filipinami, a od sześciu do dziewięciu zagraża życiu człowieka. Równie niebezpieczne są trzęsienia ziemi – choćby w październiku 2013 w wyspę Bahol uderzyło najgorsze trzęsienie od dwóch dekad. 220 ofiar.
Dodatkowo sytuację pogarsza geografia Filipin. Państwo leży na 7,106 wyspach z czego ponad dwa tysiące jest zamieszkane. Tylko 20 procent dróg w państwie jest utwardzonych, a kolejne tajfuny i trzęsienia ziemi nie pozwalają na rozbudowę infrastruktury. Nawet mimo zwiększenia przez prezydenta państwa Benigno Aquino wydatków na drogi o 47 procent od 2010 roku.
„Klęski żywiołowe wpływają na ubóstwo w państwie. Przez brak infrastruktury w państwie powoduje, że tysiące ludzi nie ma dostępu do ośrodków handlu. Ale ulice, a zwłaszcza drogi poza miastami nie mogą być naprawione po latach katastrof” - wskazuje raport Banku Światowego z 2012 roku.
- Filipińczycy w zniszczonych regionach ciągną już resztkami sił. Niszczone wielokrotnie państwo, o złej infrastrukturze, także tej sanitarnej i wodnej nie tym razem nie podźwignie się bez pomocy z zewnątrz – mówi Zofia Dulska z polskiego oddziału UNICEF.
Polskie organizacje pomocowe już zaapelowały o pomoc dla Filipińczyków:
źródło: newsweek
Wakacje ze śmieciami. |
Warszawa, miejsce spotkania grzeszników klimatycznych. |
Stop nieodpowiedzialnej polityce Wrocławia wobec zieleni. |
Europa nie poradzi sobie bez węgla |
Energia obywatelska dla dobrego klimatu: Otwarta debata o (...) |
Rząd próbuje „puścić z dymem” sektor odnawialnych źródeł (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |