Unijna polityka klimatyczna w obliczu Brexitu
Zapowiedź Brexitu to nie najlepszy sygnał dla unijnej polityki klimatycznej. To jednak tylko drobny problem, który z pewnością zostanie rozwiązany,
Zapowiedź Brexitu to nie najlepszy sygnał dla unijnej polityki klimatycznej. To jednak tylko drobny problem, który z pewnością zostanie rozwiązany, a nie – jak chcą niektórzy sceptycy klimatyczni – koniec działań UE w tym obszarze.
Warto pamiętać, że na razie mamy do czynienia jedynie z zapowiedzią wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, a nie faktycznym opuszczeniem przez ten kraj europejskiej wspólnoty. Bowiem to co się na razie dokonało, to wygrane przez zwolenników tego procesu referendum. Czy do Brexitu dojdzie, czy UK pozostanie jednolitym krajem, pokaże dopiero przyszłość.
Wielka Brytania należy do europejskich liderów polityki klimatycznej, istnieje tu polityczny konsens co do potrzeby prowadzenia aktywnych działań na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych (GHG). To Wielka Brytania jako pierwszy kraj członkowski zaakceptowała potrzebę redukcji emisji GHG do 2050 roku na poziomie 80%, to politycy tego kraju domagali się przyjęcia ostrzejszego celu redukcyjnego na rok 2030 dla całej UE (50% w miejsce 40%). Co więcej, dzięki aktywnej polityce klimatycznej emisja GHG w Wielkiej Brytanii spadała, co brano pod uwagę przy przyjmowaniu europejskich celów klimatycznych. Brexit oznaczać więc będzie, że z grona krajów członkowskich ubędzie zwolennik prowadzenia przez UE aktywnej polityki zmniejszania emisji oraz że trudniej będzie osiągać cele redukcyjne określone dla całej Unii.
Ale proces ten będzie miał także inne skutki, z których część może negatywnie wpływać na cele klimatyczne UE. To przede wszystkim pojawienie się nowego problemu, który administracja unijna będzie musiała rozwiązać – czyli przeprowadzenie procesu wychodzenia UK z Unii. Być może będzie to odciągać uwagę Komisji od kwestii klimatycznych, a pośrednio zmniejszać jej gotowość do wywierania silnej presji na państwa członkowskie, aby wdrażały one nowe cele i nowe działania. To także konieczność ewentualnej renegocjacji porozumienia paryskiego, nowelizacja już przygotowanego dokumentu rozdzielającego cele redukcyjne na rok 2030 w krajach członkowskich w sektorach non-ETS. Podobnych – organizacyjnych i proceduralnych problemów może być w nadchodzących latach bardzo wiele.
Nie oznacza to jednak, że przeciwnicy europejskiej polityki klimatycznej już dziś mogą zacząć strzelać korkami od szampana. Zasadnicza zmiana kursu w odniesieniu do europejskiej polityki ochrony klimatu wydaje się bowiem mało prawdopodobna. Nadal w UE pozostają Niemcy, kraje skandynawskie, Austria czy Francja, czyli państwa, które podobnie jak UK są zwolennikami prowadzenia aktywnej i ambitnej polityki klimatycznej. O ile więc prawdopodobne jest, że w najbliższych latach nie będą wprowadzane nowe inicjatywy w tym zakresie – ze względu na konieczność rozwiązania problemów proceduralnych związanych z wyjściem UK (i być może pozostaniem w ramach Unii Szkocji), to należy spodziewać się stałego nacisku na realizację już przyjętych zobowiązań – zarówno tych na rok 2020 jak i tych objętych pakietem działań i celów na rok 2030.
Politycy UK byli także głównymi przeciwnikami wprowadzania przez Unię innych, indykatywnych celów energetyczno-klimatycznych. To oni zabiegali intensywnie, aby nie były wskazywane sposoby w jaki sposób kraje członkowskie mają osiągać cele redukcyjne – czy przez rozwój odnawialnych źródeł energii, efektywność energetyczną, czy też poprzez budowę elektrowni jądrowych czy gazowych. Byli więc intensywnymi sojusznikami Polski, która – zwłaszcza w ostatnim czasie – stara się ograniczyć rozwój odnawialnych źródeł energii i utrzymać dotychczasową dominację węgla w miksie energetycznym. Bez wsparcia Wielkiej Brytanii uzyskanie przez Polskę zgody na takie rozwiązania będzie znacznie trudniejsze.
Mało prawdopodobne wydaje się także wyjście przedsiębiorstw brytyjskich z Europejskiego Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (EU ETS). Przedsiębiorstwa z Wielkiej Brytanii objęte tym systemem od lat wdrażają praktyki zarządzania, które dostosowane są do funkcjonowania w ramach tego systemu – wyjście z niego będzie więc dla nich mało opłacalne. A dotychczasowa praktyka pokazuje, że EU ETS nie jest systemem zamkniętym – uczestniczą w nim m.in. firmy z Norwegii. Problemem, przed jakim staną Brytyjczycy będzie to, że firmy z ich kraju będą działały w ramach systemu, na kształt którego oni sami nie będą mieli już wpływu.
Polityka energetyczno-klimatyczna jest istotnym elementem aktywności Unii Europejskiej. U jej podstaw leży zarówno przekonanie, że zmiany klimatu są niebezpieczne i trzeba im przeciwdziałać, jak i chęć ograniczenia zależności krajów członkowskich od dostaw surowców energetycznych z krajów trzecich oraz rosnąca siła nowej gospodarki, przedsiębiorstw, które swój sukces budują na tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań sprzyjających redukcji emisji gazów cieplarnianych. Porozumienie paryskie pokazało, że siła nowej gospodarki jest tak duża, że przyjęto paryskie porozumienie o ochronie klimatu, pomimo obaw, że negatywnie odbije się to na kondycji schyłkowych gałęzi przemysłu i energetyki. Wzrastające znaczenie innowacyjnych gałęzi gospodarki w UE jest obecnie najsilniejszym gwarantem, że nawet ewentualne opuszczenie Unii przez jeden z krajów członkowskich nie spowoduje istotnej zmiany dotychczasowych kierunków polityki klimatycznej. Nawet, jeśli UE opuszcza kraj, dla którego dalsza redukcja emisji gazów cieplarnianych jest bardzo ważnym celem politycznym i gospodarczym.
Zbigniew M. Karaczun dla ChronmyKlimat.pl