COP Pozytywny wiatr zmian z Ameryki Północnej?
Pierwszy dzień negocjacji klimatycznych w Bonn przyniósł rozczarowanie. Jednak już drugiego dnia, we wtorek, zaproponowany został nowy, ale dłuższy tekst wprowadzający ponownie m.in. dekarbonizację jako czynnik zapobiegający zmianom klimatu.
20 października 2015, Bonn
Pierwszy dzień negocjacji klimatycznych w Bonn przyniósł rozczarowanie. Jednak już drugiego dnia, we wtorek, zaproponowany został nowy, ale dłuższy tekst wprowadzający ponownie m.in. dekarbonizację jako czynnik zapobiegający zmianom klimatu. A potem nadeszła do Bonn druga pozytywna wiadomość - z Kanady.
Drugi dzień negocjacji ONZ w Bonn, przed konferencją klimatyczną COP 21 w Paryżu, przyniósł dwie dobre wiadomości. Jedna zrodziła się na miejscu, w Bonn – podczas negocjacji, druga, spoza negocjacji, nadeszła z Kanady. Po pierwsze, pierwotnie przedstawiony tekst negocjacyjny został zmieniony. Podczas konferencji prasowych rozpoczynających drugi dzień negocjacji mowa była o tym, że istnieje większa szansa na to, że tekst przedstawiony w Paryżu będzie bardziej ambitny, przez co zwiększy się szansa na ograniczenie wzrostu temperatury Ziemi do 2 stopni Celsjusza. Podczas pierwszego dnia spotkania w Bonn, zarówno na konferencjach prasowych jak i podczas posiedzeń plenarnych, słychać było głosy, że jeżeli przygotowany tekst miałby się stać przedmiotem negocjacji to już teraz można uznać konferencję w Paryżu za porażkę. Jednak w ciągu 24 godzin powstał nowy tekst. W przygotowanym dokumencie mamy nie tylko więcej konkretów, ale też lepsze podstawy dla finansowania takich zadań jak adaptacja do zmian klimatu oraz ograniczenia zmian klimatu.
Co powinno być szczególnie ważne dla polskich polityków – dokument ponownie wprowadza terminologię dekarbonizacji. Stało się to m.in. dzięki wkładowi USA*. W tekście podkreślono, że to właśnie dekarbonizacja gospodarek narodowych będzie podstawą zapobiegania zmianom klimatu. Jest również zgoda na to, że dekarbonizacja powinna rozpocząć się jak najszybciej, oraz że konieczne będzie monitorowanie i sprawdzanie tego, jaki jest wkład poszczególnych krajów w ochronę klimatu. Okres w jakim poszczególne kraje będą mogły sprawdzać i raportować swoje postępy będzie dopiero negocjowany.
Druga pozytywna informacja nadeszła z Kanady. Kraj, który od lat uznawany był za jednego z największych oponentów zmian na rzecz klimatu wybrał nowego premiera. Został nim Justin Trudeau, natomiast wielkim przegranym okazał się Stephen Harper. Ten, były już premier, przez lata doczekał się kilku „Skamielin roku” czyli nagród przyznawanych najbardziej zatwardziałym politykom, bądź krajom, które blokują ochronę klimatu. Media wskazują, że właśnie jego mało ambitna polityka klimatyczna stała się jednym z powodów porażki. Może powinni to sobie wziąć do serca polscy politycy, którzy bronią polskiego, drogiego węgla i gospodarcki opartej na paliwach kopalnych. Jednocześnie blokują przyzwoite ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz o efektywności energetycznej.
Można stwierdzić, że wybór nowego premiera Kanady oznacza, że tym samym Polska straciła jednego z potencjalnych sojuszników w hamowaniu ambitnego porozumienia klimatycznego. Co prawda jest mało prawdopodobne, że „krajowy wkład” (Intented Nationally Determined Contributions INDC) Kanady zmieni się istotnie do konferencji w Paryżu, jednak niewykluczone, że ulegną zmianie długofalowe cele oraz jej wkład finansowy dotyczący pomocy krajom rozwiniętym w przeciwdziałaniu skutkom zmian klimatu.
Kanada produkuje znaczną ilość swojej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, jednak jej emisje do atmosfery są znaczne. Pochodzą one głównie z przemysłu wydobywczego, który nastawiony jest na eksport. Nadzieję na zmianę kursu klimatycznego Kanady ma m.in. Patrick Bonin z Greenpeace Kanada. Twierdzi on: „Kanada jest krajem, który już teraz doświadczany jest przez zmiany klimatu. W północnej części boryka się z problemem topnienia lodowców, z kolei na południu z falami upałów przekraczających 40 stopni Celsjusza. O ile Kanada jako kraj wcześniej nie reprezentowała progresywnej polityki energetycznej, to np. takie prowincje jak Ontario już dawno postawiły na zieloną energetykę i rozpoczęły odchodzenie od spalania węgla, głównie z powodów zanieczyszczenia powietrza. Z pewnością stanowisko rządu nie zmieni się drastycznie do konferencji w Paryżu, ale jest kilka kwestii, z którymi Kanada będzie musiała sobie poradzić: z finansami oraz środkami przeznaczanymi na ograniczanie zmian klimatu. Im mniejsze będą skutki zmian klimatu, tym więcej pieniędzy zostanie w Kanadzie”.
Obserwatorzy mają nadzieję, że te dobre informacje, za którymi, co ciekawe, stoją państwa Ameryki Północnej, uruchomią pozytywną spiralę na rzecz ambitnego porozumienia chroniącego klimat Ziemi. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że ze strony negocjatorów sytuacja może wyglądać zupełnie odmiennie.
Hanna Schudy
*http://unfccc.int/files/meetings/bonn_oct_2015/application/pdf/us_mitigation_edit_%28in_national_capacity%29.pdf