Stop odkrywce
Wywiad z Anną Dziadek dla Gazety Regionalnej
przeprowadzony w dniu 12-go sierpnia 2014 roku
GR: Organizujecie łańcuch ludzi STOP odkrywce. Skąd pomysł na taki sposób manifestowania stanowiska przeciwników kopalni odkrywkowych węgla brunatnego?
AD: Mieszkańcy Dolnych Łużyc z Polski i Niemiec, spotykają się regularnie od 5-ciu lat na moście granicznym w Markosicach. W tym roku międzynarodowe spotkanie ma szczególny charakter, ponieważ do lokalnego protestu dołączą mieszkańcy całej Unii Europejskiej. Utworzą, trzymając się za ręce, ludzki łańcuch o długości 8 km, na trasie Kerkwitz – Grabice. Data również nie jest przypadkowa - 23 sierpnia 1989 roku mieszkańcy Litwy, Łotwy i Estonii utworzyli tzw. Bałtycki Łańcuch, wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec sowieckiej okupacji ich terytoriów. Łańcuch ludzi na Łużycach kontynuuje tradycję pokojowych aktów społecznego sprzeciwu. W naszym przypadku, przeciwko degradacji naszej ziemi przez planowanie kopalni odkrywkowej i nie uszanowanie wyników referendów, w których wypowiedzieliśmy się przeciwko bezpowrotnemu zniszczeniu naszych gmin.
GR: Słuchając zwolenników i lobbujących za kopalnią można dojść do przekonania, że odkrywka rusza jutro, a Brody będą krainą mlekiem i miodem płynącą. Tymczasem okazuje się, że nie ma ani koncesji na wydobycie, ani pieniędzy na budowę. Zarządzenia zastępcze wojewody nakładające na gminy obowiązek przystąpienia do planu zagospodarowania przestrzennego są zaskarżone. Jak długo potrwa planowanie i czym sie skończy?
AD: Słuchając głosów PGE odnoszę czasami wrażenie, że koncern PGE S.A. nie ma do końca świadomości co się opowiada w ich imieniu. Spółka giełdowa PGE SA mówi o zabezpieczeniu złoża i opcji na przyszłość, pracownicy PGE Gubin zapewniają, że nawet już w 2025 może popłynąć prąd z jakiejś tajemniczej elektrowni pod Gubinem. Nikt nie jest w stanie pojąć skąd tak poważne rozbieżności? Do dzisiaj PGE Gubin sp. z o.o. nie złożyła nawet wniosku o koncesję na wydobycie, a do samego wniosku jeszcze bardzo długa, czasochłonna, kosztowna i niepewna droga prawna. Tymczasem wstrzymano w rejonie Lubska, Brodów i Gubina praktycznie wszelkie inwestycje, bo od pięciu lat władze czekają na kopalnię odkrywkową. Do jakich karykaturalnych sytuacji dochodzi może świadczyć modernizacja drogi Brody – Datyń – Koło, która zakończyła się w połowie, bo dalej ma być kopalnia więc po co modernizować?
GR: Z planami budowy kopalni, a jeszcze bardziej elektrowni zwolennicy tej inwestycji wiążą nadzieję na budowę nowoczesnej sieci dróg i połączeń kolejowych. Z drugiej strony planowane otwarcie kopalni po polskiej stronie pokrywa się czasowo z wyczerpaniem się niemieckich odkrywek przy elektrowni Jänschwalde. Jaka jest szansa, że maszyny do budowy kopalni przyjadą z Niemiec, a węgiel taśmociągami trafi za Nysę i drogi po polskiej stronie w ogóle, tak jak i sama elektrownia, nie będą potrzebne?
AD: Faktycznie poza wieloletnim czekaniem na kopalnię i związanym z tym popadaniem w marazm, drugim zagrożeniem dla mieszkańców regionu jest sprzedaż spółki z koncesją, na przykład właścicielowi elektrowni w pobliskim Jänchwalde. Polskie prawo dopuszcza taką możliwość, a radni gminy i władze województwa nie zabezpieczyli żadnymi dokumentami, uniemożliwienie takiej transakcji. Zaznaczam, że intersy koncernów i społeczeństwa są sprzeczne i bardzo mnie dziwi, że są politycy, którzy tak naiwnie i nieodpowiedzialnie wspierają działania koncernów PGE i Vattenfall, zamiast chronić mieszkańców regionu. Zamieszanie spowodowane opowiadaniem o planowaniu kopalni odkrywkowej powoduje również całkowitą bierność polskich władz wobec szkód środowiskowych powodowanych przez niemieckie elektrownie i kopalnie leżące tuż przy polskiej granicy. Skoro władze województwa popierają projekty na Łużycach, to niestety, nie mogą domagać się jednocześnie odszkodowań od elektrowni zanieczyszczających Żary, Lubsko, czy Brody. A przecież wiemy, że mamy przewagę wiatrów zachodnich i duża część zanieczyszczeń emitowanych z niemieckiego zagłębia łużyckiego, gdzie funkcjonuja aż trzy elektrownie, ląduje w naszych płucach i jest przyczyną kwaśnych deszczów.
GR: Jako główny argument za kopalnią i elektrownią węglową podnoszony jest postulat zwiększenia produkcji prądu i niezależności energetycznej. Jaka jest alternatywa?
AD: Alternatywą dla bezpieczeństwa energetycznego Polski z pewnością nie jest wieloletnie planowanie kopalni czy elektrowni. Ile prądu wyprodukowała w ostatnich pięciu latach PGE Gubin? A ile w następnych pięciu wyprodukuje? Ile do 2030 roku skoro o elektrowni pod Gubinem nic nie wie nawet polskie ministerstwo skarbu państwa? Świat się zmienia. Mamy nowe technologie, zaczynamy pozyskiwać z coraz lepszym rezultatem energię z odnawialnych źródeł, poprawia się wydajność energetyczna gospodarki, na dach domów zaczynają się pojawiać ogniwa fotowoltaiczne. Trzeba się zastanowić jak nasz kraj będzie działał za dwadzieścia lat i później i nie stawiać na technologie, które już dzisiaj są przestarzałe. Tak jak kiedyś wóz drabiniasty ciągnięty przez konie odszedł do przeszłości tak i teraz kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego - powoli, ale nieuchronnie będą likwidowane. Po co więc inwestować w planowanie „fabryki furmanek”?
GR: Co Pani sądzi o fali prokopalnianych anonimów, które trafiają do mieszkańców gmin Gubin i Brody - wspierają budowę odkrywki?
AD: A jak można skomentować anonimy? Mogę jedynie zaapelować, aby poważniej traktować przyszłość naszego regionu - anonimowe ulotki raczej ośmieszają planowanie kopalni, niż są głosem w dyskusji. Jestem przekonana, że mieszkańcy nie popierają takich metod i tym bardziej wezmą udział w proteście 23-go sierpnia, do czego zachęcam i...
do zobaczenia!
legenda mapy