W Polsce ciągle jeszcze żyją ślady totalitaryzmu. To nieuniknione, długofalowe skutki zaborów i „komuny”.
Warto jednak i trzeba rejestrować te autorytarne zapędy w państwie kierującym się zapisaną w konstytucji zasadą rządów prawa.
Ostatnio takie „totalitarne objawy” ze zdumieniem obserwujemy w Lubuskiem.
W tym właśnie województwie samorządy wyższego szczebla dyktują gminom co mają robić na swoim terenie.
Prawie cała lokalna klasa polityczna: samorząd wojewódzki, powiatowy i po części gminny oraz wojewoda - z uporem godnym lepszego pomysłu - próbują „udeptać grunt” w gminach Gubin i Brody pod wielką inwestycję. W mediach mówi się, że chodzi o kompleks energetyczny. Ale wnioski formalne składane przez inwestora Polską Grupę Energetyczną ( PGE) dotyczą „tylko” wielkiej odkrywki węgla brunatnego. Wielkiej, bo dziura po niej docelowo zajęłaby 2/3 gminy Brody i ok. 1/3 gminy Gubin. Przedstawiciele spółki PGE, choć w swojej strategii biznesowej nie zarezerwowali pieniędzy na ten wielki kompleks, ani na „mniejszą” odkrywkę, jeżdżą po gminach, obiecują mieszkańcom złote góry, urabiają - czasem skutecznie – radnych. Warto przypomnieć, że koncern ten jest zaangażowany także w inne wielkie projekty: elektrownie atomowe, węglowe, gaz łupkowy. A jego liderzy sami mówią, że jakieś kierunki trzeba będzie skreślić i zapowiadają nową strategię inwestycyjną.
Wójtowie dwóch gmin, które lubuska „klasa” polityczna chce skasować w imię rozwoju regionu, oraz większość ich obywateli, są przeciw kopalni. Trudno im się dziwić! Postawmy się w ich sytuacji. Większość ludzi na tym obszarze to powojenni przesiedleńcy lub ich dzieci. Przyjechali ze wschodu, tu osiedli, na nowo ułożyli życie. Zainwestowali w domy, gospodarstwa, małe biznesy, a teraz im mówią: wysiedlamy was, ale nie wiadomo gdzie!
Mamy demokrację i ludzie postanowili skorzystać z przysługującego im prawa. Przecież publicyści i politycy cały czas wzywają do brania spraw w swoje ręce i decydowania o swym losie. Więc wzięli. Referenda, które odbyły się w gminach Gubin i Brody w 2009 roku są wiążące. Przy 50 % frekwencji prawie 70 % głosujących powiedziało kopalni odkrywkowej – „Nie”!
I mamy kłopot! Lobby węgla brunatnego chce coś robić, „zamknięci” myślowo politycy lokalni pod rękę z tym lobby, tylko w wielkiej dziurze i technologii z ubiegłego wieku dostrzegają szanse na rozwój województwa. Ale większość mieszkańców i władze obu gmin są na nie!
Ale to właśnie w województwie lubuskim parę lat temu kilku gminnych polityków zachowało się naprawdę z klasą, w sposób do dziś budzący szacunek. Była to lekcja poszanowania reguł demokracji. W 2009 r. w gminie Brody, gdy większość społeczeństwa w referendum sprzeciwiła się inwestycji - pięciu radnych, zwolenników kopalni, podało się do dymisji, a Rada Gminy, włącznie z wójtem, podjęła decyzję o zaprzestaniu zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającego budowę kopalni.
Minęły 4 lata. Zachowania demokratyczne powinny się utrwalać i rozwijać, szczególnie w tej gminie. Ale chyba pamięć była krótka a pokusy za długie. Jeden z radnych, jednocześnie pracownik PGE, przeciągnął innych radnych - wybranych przez obywateli jako przeciwnicy odkrywki - do komisji doraźnej ds. współpracy z PGE. Grupa ta uzyskuje większość głosów w radzie i wymusza nadzwyczajną sesję rady gminy, aby doprowadzić do zmian planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiających budowę kopalni.
Mamy tu też do czynienia z psuciem przez samorząd wojewódzki i polityków wojewódzkich demokracji lokalnej. Jeśli demonstracyjnie pokazuje się, zapominając o idei samorządności, że „wyższy” samorząd województwa może narzucić wolę jednostce „niższej” - ustawowo niezależnej i mającej pełnię praw decydowania o kierunkach swojego rozwoju - to jest to przykład i zachęta dla dalszych „gwałtów” na szczeblu lokalnym.
Radni zapominają o swoim mandacie i zobowiązaniach wobec wyborców. Twierdzą, że zmienili zdanie, zostali przekonani. Cóż, obywatele i wyborcy też mogą zmienić zdanie w stosunku do nich. Tym bardziej, że nie ma żadnych dowodów, że zmienili zdanie wobec odkrywki. Mimo, że obywatele przychodzą na spotkania wiejskie i dyskutują z PGE, wysłuchując pustych na razie deklaracji i obietnic, nie zmienia to wyników referendum. Około 70 % głosujących obywateli powiedziało - „Nie” i to jest wiążące dla władz samorządowych i wszystkich radnych gminy Brody.
Zbliża się sesja nadzwyczajna. Do przewodniczącej Rady Gminy wpływają pisma od obywateli i radnych z zarzutami złamania prawa. A żaden polityk nie może głosować nad aktami prawnymi ewidentnie, jak się wydaje, prawo naruszających. Przewodnicząca Rady otwiera sesję. Informuje o dwóch zarzutach:
1. naruszeniu art. 25a oraz art. 24e ust.1 ustawy o samorządzie gminnym poprzez powołanie na członka komisji doraźnej ds. współpracy z PGE Gubin Sp. z o.o. w zakresie budowy kompleksu energetycznego na terenie Gminy Brody radnego gminy Marka Tracza, zatrudnionego w PGE,
2. naruszeniu art. 65 ustawy o referendum lokalnym poprzez podjęcie czynności sprzecznej z wiążącym rozstrzygnięciem w referendum lokalnym z dnia 21 czerwca 2009 roku w postaci podjęcia uchwały o przystąpieniu do sporządzenia zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Brody.
Wobec powagi zarzutów przewodnicząca zamyka sesję i otrzymuje liczne brawa przybyłych mieszkańców. Akuszerzy niespodziewanie przybyli na sesję rady: wicemarszałek województwa, przedstawiciele powiatu i PGE mogą odetchnąć z ulgą. Przewodnicząca prawdopodobnie uchroniła ich od zarzutu uprawiania i wspierania „korupcji politycznej” - gdyby doszło do ww. złamania prawa.
Władze gminy i sami zainteresowani radni muszą rozsądzić czy zarzuty te są uzasadnione. Jak nie rozsądzą, będzie sądzić sąd. Każdy czytelnik jednak się zgodzi, że „coś jest nie halo”, jeśli radny, który winien obiektywnie decydować o tym co dla samorządu i mieszkańców jest dobre, jest jednocześnie pracownikiem opłacanym przez firmę, która chce „wykupić” gminę pod realizację „wielkiej dziury”? I staje na czele radnych forsujących interesy tej firmy, wbrew wiążącym wynikom referendum lokalnego - aktu demokracji bezpośredniej, wyższego od każdej decyzji indywidualnej, czy grupowej, radnych.
Mam jednak nadzieję, że lokalni politycy w Brodach przypomną siebie honorowe i demokratyczne zachowanie radnych z 2009 r. Choć należę do sporej grupy organizacji społecznych, wspieranej przez takie autorytety jak prof. Jan Popczyk, prof. Ludwik Tomiałojć czy dr Michał Wilczyński, która uważa, że nowe odkrywki i elektrownie na węgiel brunatny w XXI w. to rozwiązania archaiczne i szkodliwe dla gospodarki i zdrowia obywateli, to uważam, że kopalnia na ma prawo i szansę powstać. Ale tylko w demokratyczny sposób! Niech PGE przekona obywateli gmin Brody i Gubin by ponownie zrobili referendum. Jeśli wygrają zwolennicy odkrywki to wybiorą nowe władze. Wówczas samorząd wojewódzki i powiatowy, wierny idei samorządności, nie będzie musiał „gwałcić” swoich kolegów, gminnych radnych.
Ale może lepiej niech z pożytkiem dla wszystkich politycy z lubuskiego spojrzą na radnych dolnośląskich, którzy w lutym br. w strategii województwa do 2020 r przegłosowali „zakaz wydobycia węgla brunatnego w okolicach Legnicy metodą odkrywkową”.
Radosław Gawlik
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA
Partia Zieloni
Tekst opublikowany również w Przegladzie Komunalnym
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |