Ziemia kontra węgiel
Wyjątkowa i napięta konferencja w Ślesinie dotycząca społecznej i gospodarczej ceny za odkrywkę Ościsłowo
Wydarzenia organizowane przez koalicję „Rozwój Tak-Odkrywki Nie” (RTON) to nie bułka z masłem. Ani pod względem merytorycznym, ani w kontekście problemów społecznych, jakie są na nich omawiane. Nie mniej, takie napięcie, jakie panowało na konferencji w Ślesinie 27 marca, nie zdarza się często. Nie doszło, co prawda, do aktów agresji fizycznej, ale tej słownej było aż nadto. Od samego początku konferencji, kiedy wyświetlany był film, z lotu ptaka prezentujący skutki oddziaływania kopalni odkrywkowych na jeziora i torfowiska na terenie północnej Wielkopolski, z tyłu widowni cały czas padały komentarze: „Manipulacja”; „Czemu nie mówicie o braku opadów”; „Pokażcie zdjęcia z całej Polski”, „Ciekawe skąd weźmiecie prąd do mikrofonu i kamer”. Z resztą, krzyczący przedstawiciele związków zawodowych, także później sami sobie udzielali głosu, przeszkadzali osobom w sąsiedztwie i krytykowali wypowiedzi na temat negatywnych skutków górnictwa odkrywkowego. Burmistrz miasta i gminy Ślesin Mariusz Zaborowski starał się utrzymać porządek obrad w ryzach. Podkreślał, że organizatorzy cieszą się z obecności górników, bo są oni przecież stroną w całym konflikcie. Słowa te trafiały jednak jak groch o ścianę. Górnicy, najwyraźniej, nie przyszli dyskutować, ale oskarżać. Zależało im też na wzbudzeniu poczucia, że region ten funkcjonuje i funkcjonować będzie wyłącznie dzięki węglowi brunatnemu. Sugestywne były transparenty trzymane przez związkowców: „Nie odbierajcie naszym dzieciom chleba powszedniego”. Rolnicy poczuli się wywołani do tablicy i odpowiadali: „Wy nam też nie zabierajcie chleba”. Dodali, że chleb piecze się z mąki, a nie węgla. Warto dodać, że budowa kopalni Ościsłowo wiązałaby się z wysiedleniem ponad 550 osób, a utrata dochodów w rolnictwie i przetwórstwie rolno-spożywczym mogłyby wynieść do 4,22 mld złotych, co przekracza dochody z węgla i prądu (ekspertyza dr Peplińskiego).
Górnicy zaproszeni do stołu obrad
Konferencja miała na celu dyskusję na temat konsekwencji społeczno-gospodarczych związanych z budową kopalni Ościsłowo. Jednak polaryzacja była za mocna. Prelegenci w zasadzie nie mogli kończyć zdań. Zarzucano im manipulacje, mimo że argumenty pochodziły częściowo ze sprawozdań PAK KWB. Chodziło o liczbę miejsc pracy, które budowa odkrywki Ościsłowo miałaby rzekomo stworzyć, emisję CO2, opłaty za emisję tego gazu oraz hurtowe ceny energii elektrycznej, które w Polsce od wielu lat należą do najwyższych w Europie! Wcześniej, 27 stycznia 2017 r. w Poznaniu, związki zawodowe - podobnie jak RTON - przed siedzibą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wykorzystały ulicę jako narzędzie nacisku na opinię publiczną. Jednak na konferencji w Ślesinie związkowcy prawie przez cały czas po prostu krzyczeli i zagłuszali odbiór na sali. Nie dziwiło, że bronią swoich miejsc pracy. Jednak argumenty, że kiedy zabraknie kopalni, zabraknie też prądu w Polsce - już tak. Poza tym, okazuje się - jak twierdzi wiceprezydent miasta - że Konin, któremu elektrociepłownia ZE PAK wypowiedziała umowę na dostarczenie ciepła, ma już cztery konkurencyjne oferty. Miasto Konin, podobnie jak okolice, leży też na dużych zasobach wód termalnych. Dzięki funduszom z NFOŚ, nowe ciepłownie geotermalne, mają szansę powstać właśnie Koninie. http://forsal.pl/artykuly/1029285,nfosigw-200-mln-zl-na-szesc-nowych-geotermii-mozemy-wzorowac-sie-na-islandii.html Byłaby to też atrakcja turystyczna. Mówią o tym mieszkańcy, ale wokół tematu panuje chaos informacyjny. Związkowcy nie skomentowali też faktu, że szkoła górnicza w Koninie już od dawna nie prowadzi kierunków górniczych, bowiem jak powiedział sam dyrektor Janusz Kamiński, nie ma zamiaru kształcić bezrobotnych. "Większość mieszkańców, a szczególnie mieszkanek, Konina nie wierzy w mit zewnętrznego inwestora, który niczym rycerz na białym koniu przyjedzie i rozwiąże problemy regionu. Nie tylko ci najlepiej wykształceni wyjeżdżają. Co to miasto, tak naprawdę, ma do zaoferowania tym, którzy postanowili jednak zostać w swojej małej ojczyźnie?" – pyta dr Miłka Stępień, aktywistka miejska z Konina.
Rolnicy: Czemu ZE PAK i KWB nigdy nie zorganizowały takiego spotkania?
Atmosfera, jaka panowała na sali, była irytująca. Zachowanie związkowców skomentował zastępca prezydenta miasta Konina Sebastian Łukaszewski w słowach kierowanych do przedstawiciela kopalni. Można było odnieść wrażenie, że sami związkowcy nie powymyślali sobie tych odzywek względem rolników, samorządowców i ekologów. Jest raczej tak, że PAK KWB zamiast przygotowywać swoich pracowników na zmieniające się warunki na rynku produkcji prądu oraz na bardzo prawdopodobną sytuację, że kopalnia Ościsłowo jednak nie powstanie, straszy pracowników utratą miejsc pracy. I jeżeli tak się stanie, winni będą wszyscy wokół, ale na pewno nie ZE PAK.
Organizatorom zarzucano też, że na sali jest nadreprezentacja ekologów. Co znamienne do grona ekologów zaliczeni zostali, najwyraźniej, rolnicy i samorządowcy, naukowcy oraz eksperci od geologii czy ekonomii. Co prawda jedno drugiego nie wyklucza, ale dało się odczuć, że słowo ekolog używane było jako przywara - sprzedawczyk na usługach Niemiec, przeciwnik rozwoju czy oszołom. Z wypowiedzi rolników wynikało jednak, że ekologiem jest każdy, kto rozumie sieć powiązań środowiskowych a do tego łączy to z jakością miejsca do życia. Stąd nie dziwi, że do ekologów sami zaliczyli się rolnicy, którzy zdają sobie sprawę, że ziemia i własny dom na ojcowiźnie warta jest więcej niż marne pieniądze oferowane przez kopalnię. A ta, jak wiadomo z doświadczenia i ekspertyz prawników, liczy nieruchomości i ziemię po cenach rynkowych, a nie odtworzeniowych.
Zarzuty o nadreprezentacji były jednak chybione, ponieważ związkowcy i dyrektor PAK KWB, który był prelegentem, zostali przecież na to spotkanie zaproszeni przez organizatorów. Rolnicy zaczęli nawet pytać, dlaczego kopalnia sama nie zorganizowała takiego spotkania. Co symptomatyczne, przedstawiciel KWB po swoim wystąpieniu szybko wrócił na miejsce wśród kolegów, mimo że podczas debaty zapraszał go prowadzący do grona prelegentów. Tym samym KWB sama sprzyjała nadreprezentacji „ekologów” w gronie ekspertów. Trudno chyba było przedstawicielowi kopalni spojrzeć prosto w oczy rolnikom i samorządowcom, którym kopalnia wcześniej obiecywała odszkodowania, po tym jak stwierdziła związek z problemami w gospodarce wodnej. Niestety w swoim wystąpieniu przedstawiciel kopalni jasno stwierdził - nie ma związku między obecnością odkrywki na danym terenie, a brakiem wody powierzchniowej i oraz obniżeniem się zwierciadła wód podziemnych. Słowa te wywołały gorycz, którą wyrazili samorządowcy mówiący bez ogródek, że czują się zawiedzeni. Ekologia, ekologią, ale uczciwość liczy się zawsze.
Na sali naukowcy, samorządowcy, mieszkańcy i przyszłe pokolenia
Konferencja przyciągnęła około 200 osób - mieszkańców regionu, rolników, samorządowców, parlamentarzystów, związkowców, organizacji pozarządowych. Zestaw był prawidłowy – nic o nas bez nas. Rolnicy powiedzieli wprost: „Nie chcemy wam zabierać miejsc pracy. Ale pomyślcie też o nas. Wasze miejsca pracy, które prędzej czy później zostaną zlikwidowane, przyczynią się do zrujnowania naszych domów i ziem uprawnych”.
Sytuacja uspokoiła się trochę, kiedy wystąpili naukowcy i wyrazili zdanie na temat braku wody na terenach odkrywkowych. Powiedzieli wprost, że kopalnia przyczynia się do degradacji i osuszenia terenu. Wśród obecnych akademików na sali byli prof. Burhardt, prof. Chmiel, dr Wilczyński, dr Kupczyk, dr Pepliński. Co prawda, mamy w Polsce kryzys autorytetów i nawet naukowców mało kto dzisiaj słucha. Ale kiedy prof. Burhardt zaczęła mówić o negatywnym oddziaływaniu kopalni i elektrowni na zdrowie mieszkańców, w tym przede wszystkim na dzieci, audytorium, w tym górnicy, jakby zamarło. Przedstawiane schorzenia jak krzywica czy choroby oczu u dzieci, połączyła nagle zwaśnione strony. Kiedy mowa o zdrowiu, mamy przecież do czynienia w znacznej mierze z loterią. Nieważne górnik czy rolnik – zachorować może każdy. Ale to właśnie los dzieci porusza najbardziej naszą strunę moralną i dobija się do sumienia. Dzieci i osoby starsze są najsłabsze i najbardziej narażone na zanieczyszczenie środowiska. Ich nieszczęście boli nas najbardziej. Zmysł moralny, odpowiedzialność moralna, przypomina bowiem uczucie, które generowane jest w tej niesymetrycznej relacji, jaką jest stosunek dorosłego do dziecka czy do słabszego. Po prostu intuicyjnie czujemy, że musimy zadziałać. I może właśnie los młodych i przyszłych pokoleń, które będą musiały żyć w zniszczonym środowisku podziała na nas bardziej niż stos ekspertyz. Wydaje się, że ten tok myślenia pokrywa się z negatywną decyzją RDOŚ odnośnie planów odkrywki Ościsłowo. Mimo że w jej uzasadnieniu nie ma mowy o motywach moralnych czy nawet ekologicznych, ale głównie prawnych, daje ona nadzieję, że region Konina wejdzie, po wielu przespanych latach, na drogę restrukturyzacji i transformacji energetycznej.
Hanna Schudy
Zobacz przebieg konferencji on line: https://www.youtube.com/watch?v=KkCooLFB2Lo&feature=youtu.be