Plany są następujące. PGE stara się o koncesję na eksploatację odkrywki. Deklaruje, że może ją otrzymać pod koniec przyszłego, 2017 roku. Potem dopiero ma zapaść decyzja, która pozwoli uruchomić środki na inwestycję. Czy nastąpi?
Jak Państwo, nasi wierni Czytelnicy, się zorientowali, jakiś czas temu nasz informator przeszedł modyfikację i z dotychczas "rozchwytywnego" informatora lubuskiego stał się medium całej naszej Ogólnopolskiej Koalicji "Rozwój TAK – Odkrywki NIE" ("RT-ON"). A skoro ogólnopolskiej, to niejako "z obowiązku" musieliśmy się zająć uaktywniającym się w ostatnich miesiącach problemem planowanej odkrywki "Złoczew" (woj. łódzkie).
A zaczęło się tak. W mediach pojawiła się spora ilość komunikatów, że uaktywnili się bardzo lokalni politycy – posłowie i samorządowcy – którzy zdecydowanie zaczęli lobbować za budową odkrywki "Złoczew". Odkrywki, która w przyszłości miałaby wydobywać węgiel brunatny dla "pobliskiej" -oddalonej o 60 km (!) Elektrowni Bełchatów. Pojawiła się informacja, że zabraknie wystarczającej ilości węgla tej elektrowni z dotychczasowych złóż, już za 4 lata.
Plany są następujące. PGE stara się o koncesję na eksploatację odkrywki. Deklaruje, że może ją otrzymać pod koniec przyszłego, 2017 roku. Potem dopiero ma zapaść decyzja, która pozwoli uruchomić środki na inwestycję. Czy nastąpi? Tego teraz chyba nie wie nikt w Polsce. Ale gdyby nastąpiła, to przez kolejne lata potrwa budowa dróg dojazdowych i, podobno, linii kolejowej do Bełchatowa. W planach jest także przesunięcie drogi krajowej nr 45, biegnącej przez tereny planowanej odkrywki. Wydobycie ma ruszyć po 12 latach od uzyskania koncesji. Czyli ok. 2029 roku.
Już na tym etapie planowanej inwestycji coś nie gra. No bo skoro dotychczasowe złoża węgla brunatnego dla Elektrowni Bełchatów wyczerpią się ok. roku 2020, to co będzie się działo w tzw. międzyczasie, tj. w latach 2021-2029? Nie wiadomo.
Postanowiliśmy więc dowiedzieć się czegoś więcej na miejscu. Na początku października „grupa zwiadowcza Koalicji” (1 kobieta i 2 mężczyzn) udała się w okolicę planowanej odkrywki. Przewodnikiem były dla nas dwa interwencyjne artykuły red. Grzegorza Tomczyka z "Tygodnika Poradnik Rolniczy" (23 maja 2014 i 12 lipca 2016) pod tytułami:
"Czy kopalnia Bełchatów żywcem pogrzebie gospodarstwa"
http://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/interwencja/czy-kopalnia-belchatow-zywcem-pogrzebie-gospodarstwa
i "Kopalnia Złoczew ciągle w planach"
http://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/interwencja/kopalnia-zloczew-ciagle-w-planach
Z artykułów wynikało, że na miejscu nie ma żadnej zorganizowanej grupy przeciwnej tej inwestycji, ale jest grupa rolników, którzy jawnie wyrażają swój sprzeciw wobec nowej lokalizacji kopalnianego zwałowiska. Bowiem planiści "postanowili zamiast okolicznych nieużytków pogrzebać pod zwałowiskiem kopalni kilka wsi i najlepsze w gminie gospodarstwa."
Jeden z nich - rolnik Stanisław Skibiński – mówi w artykule oburzony: "Nikt nie może pojąć dlaczego teraz zwałowisko chcą ulokować gdzie indziej. Czemu chcą zasypać nasze wsie, gdzie są wybudowane asfaltowe drogi, wodociągi, świetlice, szkoła i kaplica. Wszystko to powstało z naszych podatków albo naszymi rękoma w czynie społecznym. Są tu wreszcie duże nowoczesne gospodarstwa, w większości wyspecjalizowane w produkcji mleka. Dają one utrzymanie całym wielopokoleniowym rodzinom".
Jedyną instytucją, która wspiera rolników jest Spółdzielnia Dostawców Mleka w Wieluniu – jedna z największych mleczarni w regionie, o uznanej w skali całego kraju renomie (jej flagowy produkt – serek kanapkowy Mój Ulubiony – zapewnia firmie prawie połowę przychodów).
Nic więc dziwnego, że pierwszą osobą, do której się skierowaliśmy, był prezes spółdzielni – dr inż. Stefan Bartela. To "pełną gębą" menager branży rolno-przetwórczej. Od wielu lat z sukcesami kieruje tą mleczarnią, a wcześniej przez wiele lat szefował kółkom rolniczym. Doskonale zna sytuację miejscowego rolnictwa. Jego stanowisko wobec planowanej odkrywki jest fachowe i jednoznaczne:
„Na terenach przeznaczonych przez PGE Bełchatów pod zwałowisko, zasypane zostanie około 100 gospodarstw. Kolejne 150 zagrożone jest pośrednio, bo stracą część gruntów lub siedliska. Nasza spółdzielnia straciłaby przez te decyzje około 50 stałych dostawców, którzy w skali roku zaopatrują nas w 7 mln litrów surowca. (...) Likwidacja tych gospodarstw godzi jednak poważnie w nasze interesy, bo musielibyśmy szukać nowych źródeł surowca, o który już teraz na rynku nie jest łatwo. To znacząco wpłynie na funkcjonowanie spółdzielni. Pozyskiwanie mleka z innych, dalszych rejonów oznacza wzrost kosztów produkcji. Ktoś te koszty musi ponieść: klient, zakład i dostawcy.”
Prezes Bartela powiedział także: "PGE wybrało najgorszy dla nas w skutkach wariant lokowania kopalni Złoczew, bowiem obszar górniczy pochłonie najbardziej wartościowe grunty i dotknie najbardziej wyspecjalizowane gospodarstwa."
I dalej: "Los spółdzielni zależy w największym stopniu od jej udziałowców, którymi dziś są wyłącznie dostawcy mleka. Jest ich prawie tysiąc. Firma, która zatrudnia dziś niemal 380 osób, działa od 1991 roku."
Po tym bardzo udanym spotkaniu spotkaliśmy się z kilkuosobową grupą rolników, z których jeden jest radnym gminy Ostrówek – jednej z trzech, na której terenie planowana jest odkrywka i zwałowisko. To w większości młodzi rolnicy, właściciele nowoczesnych, wyspecjalizowanych i dobrze rokujących na przyszłość gospodarstw, którym zagrażają plany lokalizacji zwałowiska.
Jeden z nich ma w Janowie 100-hektarowe gospodarstwo i oborę na 180 sztuk bydła, w tym 100 krów dojnych. Do mleczarni w Wieluniu odstawia rocznie 650 tys. kg mleka. Skorzystał z unijnego dofinansowania i zaciągnął kredyty na budowę obory i zakup ziemi. Dzięki wsparciu na różnicowanie działalności rolniczej kupił też ciągnik, sprzęt i maszyny, by świadczyć usługi rolnicze.
Jego koledzy z rodzinami są w podobnej sytuacji. Też mają duże, nowoczesne gospodarstwa, ciężko pracują, ale są dumni z tego co robią, kochają swoją ziemię i rolniczą robotę. Teraz jednak żyją w niepewności, nie wiedzą czy myśleć o rozwoju, czy raczej o przekwalifikowaniu. Nie wyobrażają sobie żeby mieli opuścić swoje gospodarstwa i w innym miejscu rozpoczynać wszystko od nowa.
Rolnicy na początku naszego spotkania uważali, że dla nich najważniejsza jest nowa lokalizacja zwałowiska nadkładu ziemi z planowanej odkrywki. Zwałowiska ogromnego ze względu na głębokość (do 350 m) zalegania złoża węgla brunatnego. Pod nim zniknęłyby ich domy i gospodarstwa – zniknęłoby kilka wsi. Uważali, że nie ma sensu sprzeciwiać się budowie odkrywki, bo sprawa jest właściwie przesądzona. Aczkolwiek byli świadomi, jakie szkody wyrządzi całej okolicy planowana odkrywka i lej depresyjny to, karmieni prokopalniną propagandą, nie do końca zdawali sobie sprawę z rzeczywistej skali oddziaływania przyszłej odkrywki. Zaproponowaliśmy, że możemy do nich jeszcze raz przyjechać z naszymi ekspertami, którzy przedstawią mieszkańcom – głównie rolniczkom i rolnikom – co naprawdę czeka ich region jeśli ta inwestycja będzie realizowana. Rolnicy zaproponowali termin i miejsce tego spotkania, i wzięli na siebie powiadomienie okolicznych mieszkańców. Byliśmy umówieni.
Tydzień później (18.10.) ponownie byliśmy na miejscu. Tym razem już w większej grupie koalicjantów – bo był to pierwszy dzień dwudniowego, roboczego spotkania całej Koalicji "RT-ON". Byli także z nami eksperci: dr Beata Filipcova, prawniczka z Fundacji Frank Bold oraz dr Michał Wilczyński, geolog, były wiceminister środowiska, wybitny ekspert od zasobów i energii, zwolennik głębokiej transformacji polskiej energetyki, z kopalnej na odnawialną. Spotkanie firmowało i prowadziło Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, członek Koalicji "RT-ON". Duża sala zaczęła się wypełniać – na spotkanie przybyło 40-50. mieszkańców, głównie rolniczek i rolników. Później okazało się, że byli wśród nich także przedstawiciele kopalni Bełchatów oraz miejscowi radni – gminni i powiatowi.
Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia dr Filipcovej, która przedstawiła prawne aspekty procedur wykupu ziemi i gospodarstw pod odkrywkę. A także – w przypadku "opornych" – procedury przymusowych wysiedleń. Poruszenie wywołała wśród obecnych informacja jaka jest różnica między wartością odtworzeniową gospodarstwa a wartością rynkową. I że mogą liczyć tylko na tę drugą – zdecydowanie mniejszą, która nie pozwala na zakup nowego, porównywalnego gospodarstwa, z tym, które się sprzedaje. Choć najczęściej są mamieni przez inwestora, że przy wykupie ich gospodarstw otrzymają „wartość odtworzeniową”.
Beata Filipcova zadeklarowała obecnym mieszkańcom, że pomoże im – gdyby jednak doszło do realizacji inwestycji – w sprawach prawnych, przygotowaniu odwołań, pozwów sądowych itd.
Następnie wystąpił dr Wilczyński. Przedstawił prezentację o rzeczywistym wpływie planowanej odkrywki na całą okolicę. Poddał ostrej krytyce sporządzoną na zlecenie inwestora ocenę oddziaływania na środowisko. Po kolei punktował jej słabe punkty minimalizujące szkodliwe oddziaływanie przyszłej odkrywki. Stwierdził np. że rzeczywisty zasięg leja depresyjnego może być 4-5- krotnie większy od "planowanego" przez kopalnię. Obrazowo przedstawił wszystkie złowrogie tego konsekwencje, przede wszystkim dla wód powierzchniowych oraz okolicznego rolnictwa. Duże wrażenie zrobił przedstawiony przez niego konkretny przykład jak kopalniani inwestorzy i zaczadzeni ich obietnicami politycy mamią społeczeństwo. Chodzi o obietnice zatrudnienia wielu pracowników w nowo planowanych odkrywkach. Otóż w kopalnianym zagłębiu konińskim bezrobocie sięga ok. 16 proc., a na pozbawionych "odkrywkowego raju" rolniczych terenach w Wielkopolsce- gdzie planowane są odkrywki- wynosi.... tylko ok. 5 proc.
Uzupełnił ten fakt przywołaniem analizy jaką dla zagrożonych odkrywkami rolniczych terenów w Wielkopolsce zrobił dr Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Dr Pepliński zrobił analizę porównawczą korzyści i strat jakie przyniosłoby wybudowanie odkrywek i ich wieloletnia eksploatacja z korzyściami jakie przynosi teraz i w przyszłości rolnictwo. Wynik tej analizy jest całkowicie jednoznaczny na korzyść rolnictwa. Otóż straty TYLKO w produkcji rolniczej i w przetwórstwie w perspektywie eksploatacji danego złoża węgla brunatnego np. w Ościsłowie, przewyższają dochody z jego eksplotacji i sprzedaży. To dziś się opłaca energetykom, jeśli nie liczyć strat innych sektorów gospodarki!
W dyskusji wystąpił Antoni Jórdeczka – rolnik z Wielkopolski, członek zarządu i radny powiatu rawickiego, reprezentujący także stowarzyszenie "Nasz Dom". Stowarzyszenie, członek Koalicji "RT-ON", od lat energicznie i z sukcesami sprzeciwia się planom budowy odkrywek w Wielkopolsce. Pan Antoni bardzo obrazowo i z werwą przedstawił liczne boje tamtejszych rolników z lobby odkrywkowo-węglowym, które chce w południowej i północnej Wielkopolsce zniszczyć na wielu tysiącach hektarów wspaniałe, nowoczesne rolnictwo i towarzyszące mu, najwyższej jakości przetwórstwo. W wystąpieniu pana Antoniego czuć było siłę i determinację dobrze zorganizowanego wielkopolskiego oporu obywatelskiego, przywiązanie do ziemi i wielopokoleniowej tradycji.
Po wystąpieniach "naszych" ludzi rozpoczęła się dyskusja. Trochę niespodziewanie okazało się, że wśród uczestników jest pan Zbigniew Wiaderny, główny inżynier ds. inwestycji Złoczew. Pan inżynier oczywiście bronił planu budowy odkrywki "Złoczew". Wywiązała się ostra polemika z dr. Wilczyńskim. Ale ten ostatni jest zaprawionym w bojach polemistą. A przede wszystkim ma ogromną, ekspercką wiedzę i wielkie doświadczenie. Pod zmasowanym ogniem argumentów dr. Wilczyńskiego główny inżynier – pan Wiaderny - po prostu kurczył się w oczach.
W sukurs przyszła mu entuzjastka odkrywki pani Katarzyna Paprota (PiS), radna powiatu sieradzkiego. Ale i ona miała w dyskusji coraz większe kłopoty i brak przekonujących argumentów. Zabawna była jej metamorfoza w trakcie spotkania. Bo zaczynała dyskusję jako zagorzała zwolenniczka odkrywki a kończyła (wyczuwając atmosferę na sali) pojednawczo – "proszę państwa, przecież nawet nie mamy pewności, że ta odkrywka w ogóle powstanie".
Spotkanie trwało ponad 2 godziny. Było bardzo udane. Tak wynikało także z naszych rozmów z uczestnikami już po jego zakończeniu. Zapewne nie było to ostatnie spotkanie z tamtejszą społecznością. Tym bardziej, że publicznie obiecaliśmy, że w miarę możliwości udzielimy jej pomocy.
relacja Janusz Szymański
Powstrzymajmy czarne piątki |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |