Nicht ohne Kohle
tłumacznie artykułu, który ukazał sie w Die Zeit przed COP Warszawa 2013
1.10.2013 – DIE ZEIT, Alexandra Endres
Węgiel i kasa. Większość mieszkańców nie chce kopalni odkrywkowych.
Marcin Korolec jest ministrem środowiska Tuska i jako minister środowiska odpowiada za kształt konferencji klimatycznej w Warszawie. Priorytety dobrej polityki energetycznej są dla niego jasne: niskie ceny, konkurencyjność gospodarki oraz pewność dostaw. Ochrona klimatu nie odgrywa w niej większej roli. Minister jest przekonany: „Europa nie da rady bez węgla”.
Polska opinia publiczna wydaje się oceniać to podobnie. "Dla wielu Polaków obrońcy środowiska to radykałowie", mówi Andrzei Ancygier "jako eko-terroryści, którzy z powodu możliwych odszkodowań powodują procesy sądowe." Restrykcyjna polityka klimatyczna jest odczuwana jako zagrożenie, mówi Julia Michalak, która pracuje w Brukseli dla organizacji CAN. "Mamy do czynienia z mitem, że Polacy byli zmuszani z zewnątrz do ograniczeń, aż przed 20 laty odzyskali wolność. Teraz ludzie nie chcą ograniczeń i są spragnieni konsumpcji".
Opór względem węgla rośnie jednak coraz bardziej, chociażby w samorządach oraz inicjatywach społecznych. Przykładem tego są Tomisławice. Przed pięcioma laty rolnicy, wójt oraz okoliczni obrońcy środowiska poskarżyli się w Komisji Europejskiej na ZE PAK. Kopalnie odkrywkowe zagrażają miejscowym stosunkom wodnym, zagrażają dwóm okolicznym rezerwatom oraz są niezgodne z wieloma dyrektywami europejskimi. Od tego czasu prowadzi się ożywioną korespondencję pomiędzy Komisją Europejską i rządem polskim.
Dalej na zachód, na pograniczu polsko–niemieckim, protesty są jeszcze silniejsze. W rejonie Gubina i Brodów znajdują się bogate złoża węgla brunatnego, należące do koncernu PGE. Do odkrywek prowadzonych na niemieckiej części Łużyc przez koncern Vattenfall jest bardzo krótka droga. Od dawna tworzone są plany, aby węgiel wydobywać w rejonie Gubina i Brodów. Planuje się również budowę elektrowni.
Mieszkańcy mocno protestują. Na przykład Anna Dziadek i Dorota Schewior. Pani Schewior prowadzi na 17 hektarach uprawę malin i szparagów. Do tego prowadzi sklepik i kawiarnię. Gospodarstwo znajduje się na terenie przeznaczonym pod kopalnie odkrywkową i kwitnie. 44 letnie właścicielka gospodarstwa pracuje ciężko, ale pani Schewior nie zamieniłaby się z nikim. "Kocham tą ziemię", odpowiada ze łzami w oczach na pytanie o węgiel brunatny. "Nigdy za żadne pieniądze nie sprzedam swojego gospodarstwa".
Przed pięcioma laty pani Schewior organizowała referendum przeciw kopalni odkrywkowej i pociągnęła za sobą większość mieszkańców. Niestety zarząd województwa ignoruje wolę mieszkańców mając nadzieję na rozwój gospodarczy poprzez odkrywki, tanią energię i miejsca pracy. Jak informuje Greenpace w oczekiwaniu na kopalnie odkrywkowe urzędy blokują inwestycje w rolnictwie. Także remonty dróg są wstrzymywane.
Stan ten denerwuje Annę Dziadek. "Nie pozwala się na rozwój gospodarstw", narzeka. "a kto nie może planować ten się cofa". 39-latka nagłaśnia protest w mediach. "Jak ma nam węgiel przynieść dobrobyt? Widziałam na niemieckich Łużycach co oznacza ten dobrobyt. Przecież nam żyje się lepiej". Pani Dziadek jest przekonana, że kopalnie odkrywkowe zniszczą jej małą ojczyznę – ojczyznę z bolesną historią. Wiele żyjących tutaj rodzin pochodzi z byłych terenów Polski, które po drugiej wojnie światowej przypadły ZSRR. Repatrianci potrzebowali dziesięcioleci, aby poczuć się znowu jak u siebie. "Moja babcia uwierzyła dopiero w 1995 roku, że nie będzie musiała ponownie opuścić swojego domu", przypomina pani Dziadek. Teraz wnukowie dawnych repatriantów obawiają się, że znowu ich rodziny zostaną wysiedlone.
Ile osób będzie musiało zostać przesiedlonych w związku z planowaną budową kopalni odkrywkowej jest obecnie zupełnie niejasne. Także wielkość samej kopalni, wysokość inwestycji oraz okres, w którym rozpocznie się inwestycja, jest jeszcze nieznany. Na zapytania PGE wyjaśnia jedynie, że chce sobie jedynie zostawić otwartą opcję węglową i stara się o koncesję.
Dla przeciwników odkrywek jest to pewna nadzieja, ale niepewność również przełamuje opór. Dalej na wschód - w Tomisławicach Jan Kwiatkowski oczekuje na korzystny dla siebie wyrok sądowy. W ostatnim czasie ZE PAK próbuje z nim negocjować. Pan Kwiatkowski postanowił pozostać twardym.
Autorka tekstu - Alexandra Endres, dziennikarka działu Gospodarka w redakcji DIE ZEIT, www.zeit.de
Wstęp oraz tłumaczenie tekstu - Anna Dziadek, członek Stowarzyszenia NIE KOPALNI ODKRYWKOWEJ, www.nieodkrywce.pl