Państwa problem to nie elektrownia - państwa problem to odkrywka!
- wnioski dla mieszkańców województwa lubuskiego po warsztatach Ecosystems offsetting and trading (kompensacje przyrodnicze), które odbyły się pod koniec października 2013 r. w Brukseli.
Kilka lat temu wprowadzono w Europie tzw.: projekty offsetowe, jako rekompensatę na rzecz środowiska naturalnego za wyrządzone przez człowieka szkody. Tematyką międzynarodowego spotkania, zorganizowanego przez organizacje pozarządowe działające na terenie UE: FERN oraz RE:COMMON, było omówienie założeń programów offsetowych, podsumowanie ich funkcjonowania i zaproponowanie kierunków dalszego rozwoju. Przy okazji poruszono inne – istotne dla naszego województwa kwestie związane z przemysłem węglowym – aktywność organizacji zrzeszających przeciwników kopalni odkrywkowych, ich obecne działania oraz perspektywy na przyszłość. W warsztatach wzięli udział przedstawiciele wielu państw (m.in. Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec, Austrii, Kolumbii, Hiszpanii i Szwajcarii) – w sumie ponad 40 osób. Polskę reprezentowały Joanna Hofman z Urzędu Gminy w Lubinie, Anna Dziadek ze Stowarzyszenia „Nie Kopalni Odkrywkowej” - zrzeszającego mieszkańców gmin Gubin i Brody oraz Jakub Gogolewski z CEE Bankwatch Network.
Temat kompensacji przyrodniczych istnieje w Polsce tylko teoretycznie, ponieważ nie ma rynku handlu prawami do kompensacji i instrumentów finansowych w oparciu o kompensacje, czyli, innymi słowy, prawa sprzedaży i kupna kompensacji przyrodniczych. Dlatego dla polskich uczestników spotkania ciekawsze były kwestie dotyczące możliwości zabezpieczania interesów społeczności lokalnych przed chciwością koncernów realizujących duże inwestycje infrastrukturalne.
Przedstawienie sytuacji obywateli w Polsce, w regionach w których w XXI wieku planuje się kopalnie odkrywkowe wybitnie wpisało się w tematykę spotkania w Brukseli. Wielu uczestników było zszokowanych arogancją władz w kraju należącym do Unii Europejskiej – nie rozumieli dlaczego rząd ignoruje wolę obywateli wyrażoną w lokalnych referendach, w których mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko kopalniom odkrywkowym. Zwrócono uwagę na silną akcję propagandową ze strony koncernu energetycznego (ulotki, gadżety, sponsorowane artykuły prasowe i audycje radiowe, wydawanie własnej gazety). Zauważono, że działania koncernu PGE, poprzez PGE Gubin Sp. z o.o., na terenie gmin Gubin i Brody są o wiele bardziej nasilone, niż w innych regionach kraju. Co ciekawe sytuacja, w której do dużych przedsięwzięć infrastrukturalnych zakłada się spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością jest typowa – stosowana również w innych krajach - głównie w celu ograniczenia odpowiedzialności koncernu za ewentualne działania na granicy prawa. Po zaprezentowaniu mapy obrazującej sytuację na granicy polsko-niemieckiej, gdzie elektrownia zlokalizowana jest w Niemczech, a odkrywkę planuje się w Polsce, z ust szwajcarskiego uczestnika spotkania padły znamienne słowa:
„Your problem is not a power station – your problem is an open cast mine”
(Państwa problem to nie elektrownia - państwa problem to odkrywka).
W Unii Europejskiej nie ma wątpliwości, że kopalnie odkrywkowe to olbrzymi problem nie tylko środowiskowy, ale również społeczny i ekonomiczny. Więcej miejsc pracy niszczą, niż tworzą. Degradują środowisko, niszczą przyrodę i negatywne skutki ich oddziaływania są odczuwalne dla kilku pokoleń. Stąd, między innymi, skierowanie polityki energetycznej w kierunku ograniczenia emisji zanieczyszczeń, wspieranie inwestycji w odnawialne źródła energii oraz kompensacje przyrodnicze. W Polsce 90 % energii elektrycznej pozyskujemy z węgla i pozostaje nam się pocieszać, że silna armia biurokratów, polityków i niestety część naukowców lobbujących na rzecz koncernów energetycznych nie jest najgorszym przypadkiem. Są bowiem państwa, jak Kolumbia, gdzie mieszkańcy w XXI wieku, w obronie swojej własności, walczą z regularną armią wojskową, ale nie o to chyba chodzi. Wymiana informacji na poziomie europejskim skłania do przemyśleń i szukania rozwiązań dla mieszkańców gmin borykających się z problemem sprzeczności interesów lokalnych społeczności z interesami dużych często międzynarodowych koncernów. Okazuje się niestety, że problemy lokalnych społeczności z biurokratyczną machiną i bezdusznymi koncernami na całym świecie są podobne.
„Logiczny” projekt polsko-niemieckiego kompleksu energetycznego – elektrownia w Jaenschwalde (Niemcy), odkrywka w Brodach-Gubinie (Polska) - z pewnych względów jest sensowny ekonomicznie, bo budowa nowej elektrowni pochłonęłaby ogromne środki finansowe, których dzisiaj nikt nie ma. Jednocześnie jego popieranie przez władze województwa, lokalnych polityków świadczy, niestety, tylko o naiwności zwolenników czekania na brunatny cud. Bez żadnych gwarancji dla mieszkańców, politycy ramię w ramię z władzami województwa dają się wodzić za nos dziwnej, dużo obiecującej firmie. Nie widzą zagrożenia, jakie niesie za sobą nie tylko odkrywka, ale i czekanie na nią. A może dla jakiegoś międzynarodowego koncernu jest finansowo uzasadnione aby zrobić z Polski dostawcę taniego surowca energetycznego? Zamortyzowane NRD-owskie elektrownie zasilane polskim węglem mogą być dla Europy Zachodniej wygodnym przejściowym rozwiązaniem. Ostatecznie przecież i tak przeważają wiatry zachodnie, więc degradacja środowiska będzie przede wszystkim w Polsce, a nie w Niemczech. Nie możemy zakładać, że tylko polskie rodzime PGE nie liczy się z wolą obywateli. Szwedzki koncern Vattenfall, wciąż właściciel elektrowni
w Jaenschwalde, też nie jest instytucją charytatywną, ale firmą zorientowaną na przynoszenie zysku.
Negatywne skutki odczuwalne na co dzień w gminach, na których bezpodstawnie od lat planuje się kopalnie to głównie: brak możliwości rozwijania swoich gospodarstw, ponieważ Agencja Nieruchomości Rolnych wstrzymuje sprzedaż i dzierżawy ziemi, omijanie regionu przez inwestorów, bo przecież „będzie kopalnia”, traktowanie dzieci w szkołach jak Indian, którym rozdawano koraliki. Inne społeczne kwestie, to skłócanie lokalnej społeczności, poniżanie mieszkańców poprzez podpisywanie artykułów prokopalnianych pseudonimem Bolesława Bieruta(!), manipulowanie radnymi i robienie z nich marionetek – wszystkie te działania, w mniejszym lub większym stopniu, wpływają na spowolnienie rozwoju regionu, który, od czasu gdy otwarto granicę, ma wielki potencjał rozwojowy. Rewolucja energetyczna dzieje się na naszych oczach. Zmiana struktury rynku energii, w tym inwestycje w odnawialne źródła, wbrew temu co sugeruje w swoich wystąpieniach premier Tusk jest nieunikniona i niezwykle korzystna - nie tylko dla polskiej gospodarki, ale przede wszystkim dla nas, zwykłych obywateli.
Rozwój gmin Gubin i Brody oraz całego lubuskiego będzie zależał w większym zakresie od przedsiębiorczości i pracowitości mieszkańców, niż od rozgrywek personalnych w partii aktualnie rządzącej. Bez względu na to, jak długo jeszcze w lubuskim będzie planowana kopalnia odkrywkowa, mieszkańcy powinni się integrować i organizować wspólne działania na rzecz swojego regionu. Czy obecne nadużywanie uprawnień przez lubuskie władze i polityków to celowe i wyrachowane działanie partyjnych grup na rzecz odkrywki, czy tylko głupota i naiwność? Sprawy w sądach będą trwały długo, a ludzie muszą w tym regionie żyć i pracować teraz, bez kopalni i bez elektrowni. Ich sytuacji nie poprawi ani jeżdżenie na wycieczki do Bełchatowa, ani uczestniczenie w propagandowych ustawkach, ani picie tylko teoretycznie „darmowej” Finlandii w pałacu w Brodach. Elektrownia nam nie grozi, widać to nawet z Brukseli. Obserwując działania obecnych władz województwa, personalne rozgrywki i zajmowanie się samymi sobą, można pokusić się o stwierdzenie, że odkrywka też nam nie grozi. Jedynym realnym zagrożeniem województwa lubuskiego jest stopniowe popadanie w marazm, w oczekiwaniu na kopalnię odkrywkową - blokowanie innej działalności, marnowanie czasu na składanie życiorysów do biura PGE, otwieranie kierunków kształcących górników(!). I skoro nawet poseł Zych nie znalazł planów budowania przez PGE czegokolwiek na terenie naszych gmin nie dajmy uwieźć się brunatnej propagandzie i nie popadajmy w marazm. Wszystkim, którzy mają inne plany niż popieranie zniszczenia naszego województwa dedykuję słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego: „Niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani. Róbmy swoje, póki jeszcze ciut się chce!“ (A.Dziadek)