Lausitzer-Kohle-Rundbrief
BRUNICOWY ROZGLĔD
Drodzy Czytelnicy, oto nasz informator bez żartu prima aprilisowego:
Jak już pisaliśmy w poprzednim numerze, w następną niedzielę odbędzie się tradycyjna manifestacja przeciwko przesiedleniom grożącym mieszkańcom serbo-łużyckich wsi w wyniku budowy kopalni odkrywkowej Nochten 2. Spotykamy się na dworcu w Schleife, gdzie łatwo dojechać łużyckimi kolejami z Cottbus i Berlina oraz Görlitz.
Chcieliśmy jednocześnie przeprosić, że w ostatniej informacji pomyliliśmy nasz dolnołużycki język z serbołużyckim, którym mówi się w Schleife. Tam oczywiście zdanie poprawnie brzmi następująco: „Swjate su nam naše strony a wjeski“!
Dnia 29 kwietnia miłośnicy teatru z Cottbus są serdecznie zaproszeni na wycieczkę do teatru w Budziszynie na spektakl Jurijego Kocha „Mój wymierzony kraj”. Najwyraźniej spektakl wciąż budzi duże kontrowersje, skoro występ gościnny nie doszedł do skutku w Cottbus (Chociebuż).
Od 1924 r. na terenie Łużyc 137 wsi zostało całkowicie albo częściowo zdewastowanych ze względu na budowę kopalni odkrywkowych. Niektórzy mieszkańcy Łużyc życzą sobie jednak, aby proces ten trwał dalej. Spektakl Juriego Kocha „Mój wymierzony kraj”, którego premiera odbyła się w 1977 r. w teatrze landowym w Halle, podejmuje wciąż aktualny problem, czy postęp technologiczny może i powinien podważać całą tradycję. Po premierze w listopadzie 2015 r. spektakl ten znowu jest w repertuarze Niemiecko-Serbołużyckiego Teatru w Budziszynie. Niemieckojęzyczna inscenizacja pojawia się też gościnnie na innych łużyckich scenach. Chociebuscy przyjaciele teatru zostali pozbawieni tej przyjemności. Teatr w Budziszynie, już wiosną 2015, próbował ustalić termin spektaklu w Cottbus na początek 2016 r. Jednak z powodów organizacyjnych teatru w Cottbus okazało się to niemożliwe. Jeżeli uwzględnimy w tym wkład chociebuskiego intendenta Martina Schülera, zaangażowanego w pracę dla przemysłu węgla brunatnego, zaczynają się pojawiać wątpliwości, czy w grę wchodzą rzeczywiście problemy organizacyjne, czy chodzi raczej o ukrytą polityczną cenzurę sztuki.
Jurji Koch, który sam jest znanym chociebuskim autorem, nie jest pokazywany w Cottbus. Umweltgruppe Cottbus ma zatem wystarczający powód, aby zorganizować autobus i zaprosić wszystkich zainteresowanych 29 kwietnia na wycieczkę do teatru w Budziszynie! Wyjazd: godzina 17.00, spotkanie naprzeciwko głównego wejścia państwowego teatru w Cottbus. Powrót: około godziny 23.30.
Jak donosi gazeta Märkische Oderzeitung z 23 marca 2016 r. wodociągi w Briesen (dnia 11 marca 2016 r.) zanotowały 237 miligramów siarczanów na litr. Jest to dotychczas najwyższa wartość, jaką zaobserwowały te wodociągi. Woda pitna z tych wodociągów zasila miasto Frankfurt nad Odrą. Pochodzi ona z urządzeń filtracyjnych zamontowanych przy rzece Sprewa. Rosnące od lat stężenie siarczanów w rzece Sprewa ma związek z łużyckim górnictwem odkrywkowym. Utrzymanie dopuszczalnej wartości, czyli 250 miligramów na litr, staje się też problemem dla Berlina. Największe berlińskie wodociągi w Friedrichshagen również czerpią wodę z tych instalacji.
Rekultywacja terenów zniszczonych górnictwem węgla brunatnego, która rozpoczęła się jeszcze przed zjednoczeniem Niemiec jest finansowana przez podatnika. Co pięć lat republika federalna oraz poszkodowane górnictwem landy, wydają decyzje administracyjne mające na celu określić, ile i kto będzie płacić. Teraz landy starają się o kolejne finansowanie w 2018 r., jednak negocjacje utknęły w miejscu. Federalne Ministerstwo Finansów, które jest właścicielem spółki rekultywacyjnej LMBV, próbuje się właśnie wycofać z pewnych zobowiązań, których ministerstwo nie wiąże z górnictwem. Na posiedzeniu brandenburskiego Komitetu ds. Węgla Brunatnego, które odbędzie się 14 kwietnia, sprawa ta będzie omawiana w porządku obrad jako punkt 6.
Członkom komitetu dostarczono szkic oświadczenia, w którym problem został przedstawiony w następujący sposób: „Szczególnie ważny jest cel odtworzenia w znacznym stopniu samoregulującej się gospodarki wodnej. Tematy ochrony wód, podniesienia się zwierciadła wód podziemnych, utworzenia jezior pokopalnianych oraz pogorszenia się jakości wód podziemnych (m.in. przez tlenki żelaza i siarczany) traktowane są w wyjątkowy sposób. Nie można też zapomnieć o 27 700 ha nadal wyłączonych terenów (użytków leśnych i rolniczych). Mowa jest tylko o terenach na Łużycach w Brandenburgii, które nie są teraz zagospodarowane”.
Na początku lat 90. sformułowano cel rekultywacji jako “samoregulująca się gospodarka wodna”. Brzmi to co najmniej jak satyra dla wszystkich, którzy zdają sobie sprawę jak długo, sam tylko problem związków żelaza w wodach podziemnych i rzekach będzie musiał być sterowany przez człowieka, aby szkody co najmniej ograniczyć.
Z pewnością Ministerstwo Finansów przy swojej pierwszej decyzji administracyjnej uważało, że można przewidzieć przedział czasowy rekultywacji. Wtedy hydrolodzy oraz inżynierowie zajmujący się górnictwem podzielali raczej optymizm w tej sprawie. Byli przekonani, że pogórnicze wyrobiska wystarczy zalać wodą, aby powstał naturalny i wielorako użytkowy krajobraz jeziorny. Wiele skutków zewnętrznych dla gospodarki wodnej rozpoznawano stopniowo w późniejszym czasie. Wprowadzono też zwrot „w znacznym stopniu”, ale samo zdanie nie stało się przez to bardziej realistyczne. To, że górnicze zobowiązanie do utrzymania stabilnej gospodarki wodnej nie jest osiągalne, to jest już wiadome.
Można uznać, że podział kosztów pomiędzy federację i landy jest obywatelowi obojętny. Jednak nie mogą one dawać złego przykładu prywatnym właścicielom kopalń. A może się okazać, że następnym właścicielem górnictwa na terenie Łuzyc będzie czeski oligarcha.
Na portalu Klimaretter.de opublikowany został komentarz Daniela Häfnera, który włączył się do debaty prowadzonej na terenie Łużyc. Poniżej przedstawiamy fragment komentarza:
“Ci, którzy przez dziesiątki lat korzystali z węgla, przygotowują się teraz, aby środki na transformację strukturalną użyć dla swoich własnych interesów. Specjalnie dla tego celu powołano spółkę Innowacyjny Region Łużyce (IRL), do której włączone są Izba Handlowo–Przemysłowa Cottbus, Izba Rzemieślnicza Cottbus, Brandenburski Uniwersytet Techniczny Cottbus-Senftenberg (BTU), Inicjatywa Gospodarcza Łużyce, Porozumienie przedsiębiorców Berlin i Brandenburgia. Poza uniwersytetem, wszyscy partnerzy opowiedzieli się za kontynuacją wydobycia węgla, podkreślają oni też swój związek z "Pro Lausitzer Braunkohle".
Prezes IRL był od 2007 r. dyrektorem ds. gospodarki energetycznej w Vattenfall.
Z drugiej strony ani społeczeństwo obywatelskie, ani organizacje ekologiczne nie są wystarczająco przygotowane do tej współpracy. Ci, którzy przez dziesiątki lat cierpieli przez sam węgiel, tak jak osoby żyjące na skraju kopalni, dla których kurz i hałas to codzienność, ci, których domy są zniszczone przez szkody górnicze i nie dostaną za to żadnej rekompensaty, mali przedsiębiorcy, którzy stracili swoich klientów, ponieważ sąsiednia wieś została zniszczona – wszystkim grozi znowu to samo – pójdą z torbami. W sprawie ofiar zmian klimatu, wciąż tylko milczenie”.
Cały komentarz można przeczytać tutaj:
Tłumaczenie: Hanna Schudy
Wydawcą newslettera Węgiel Łużycki (Kohlrundbrief) jest GRÜNE LIGA z Cottbus. www.lausitzer-braunkohle.de
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
Setki ton porzuconych śmieci w wakacyjnych kurortach. |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |