Rząd kłamał – właśnie zapłaciliśmy kary za Turów
Od początku sporu między Polską a Czechami, Komisją Europejską i wreszcie TSUE w sprawie Turowa było jasne, że milionowych kar nie da się uniknąć, jeżeli będziemy się upierać przy dalszym wydobyciu węgla w odkrywce Turów.
Politycy partii rządzącej i koncern PGE śmiali się twierdząc, że nie mają zamiaru płacić za Turów ani złotówki. Jak obiecywali, tak zrobili, tylko że karę zapłacił kto inny - cała Polska. Właśnie padło na województwo kujawsko-pomorskie i programy edukacyjne. Zapewne niedługo ruszy propaganda, jaka ta Unia jest zła.
Kampania informacyjna w sprawie Turowa od początku miała na celu to, co polski rząd lubi najbardziej – „szukanie chłopców do bicia”. Rząd i PGE postawiły na starcie z Komisją Europejską oraz TSUE wiedząc, że wiąże się to z karami finansowymi – chodzi zarówno o Turów, ale też o kryzys praworządności, gdzie licznik kar, w odróżnieniu od Turowa, wciąż tyka - to już ponad 700 mln zł (Por. https://infografiki.wyborcza.pl/post/turow/licznik/ )
Teraz kiedy przychodzi do płacenia kar, rusza nowa tuba propagandowa – Unia zabiera Polsce pieniądze, mimo że Rzeczpospolita pomaga uchodźcom. Dochodzi do pomieszania pojęć, gdyż płacenie kar za Turów czy za łamanie praworządności to zupełnie odmienne sprawy niż wsparcie Unii dla uchodźców. Propaganda ma jednak to do siebie, że nie opiera się na faktach, ale na manipulacjach faktami, tak, aby przedstawić rzeczywistość w korzystny, a nie prawdziwy sposób.
Ja płacę, pan płaci, pani płaci
Właśnie okazało się, że doszło do tego, co było do przewidzenia przynajmniej od lutego. Komisja Europejska będzie ściągać kary za Turów z transz, które idą do Polski z pieniędzy funduszy UE. Tym samym Polska nie tyle aktywnie płaci kary za Turów, co straci równowartość tych kar, ale z pieniędzy w ogóle niezwiązanych z tematem energetyki, Turowa czy nawet województwa dolnośląskiego.
Skąd to wiemy? Ministerstwo Finansów udzieliło odpowiedzi dziennikarzom z Dziennika Gazety Prawnej (DGP) w sprawie kar za zignorowanie orzeczenia TSUE dotyczącego kopalni Turów. Kary zostały nałożone po tym, jak Polska nie zamknęła odkrywki, która stała się przedmiotem sporu międzynarodowego. Czesi zaskarżyli Polskę z powodu negatywnego wpływu działalności odkrywki węgla brunatnego na granicy Polski, Czech i Niemiec. Jak ustaliło DGP: „pierwsza transza należnych kar wraz z odsetkami, w kwocie nieco ponad 15 mln euro, potrącona została z Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój (ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego). Drugą transzę nieopłaconych kar – również trochę ponad 15 mln euro wraz z odsetkami – KE ściągnęła z Regionalnego Programu Operacyjnego (RPO) województwa kujawsko-pomorskiego (ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego)”.
Chichot historii
Spór Polski z Czechami krytykowany był nie tylko przez rząd czy PGE. To głównie mieszkańcy przygranicznych miejscowości Republiki Czeskiej, którzy odczuwają brak wody wysysanej przez odkrywkę Turów ponoszą największe straty w wyniku działaniu Turowa – i jak się okazało ich pozew do Komisji na Turów nie za wiele im pomógł. Niestety umowa między Polską a Czechami w zasadzie nie zmieniła w ich sytuacji. Kopalnia działa nadal, planuje wydobycie do 2044 r., a kary płacone są z pieniędzy podatników, potrącane są z funduszy unijnych, a dodatkowo odszkodowania dla Czech 45 mln Euro popłynęły na podstawie umowy Czech i Polski. Co ciekawe potrącenia z funduszy unijnych odbywają się na zasadzie losowej – pieniądze straci województwo kujawsko-pomorskie. Tyle że to województwo ponosi już straty z tytułu działania odkrywki, ale nie jest to Turów, ale kopalnie po stronie województwa wielkopolskiego – to tam działają odkrywki należące do ZE PAK. W wyniku wydobycia węgla brunatnego poważnie osuszone zostały jeziora pojezierza gnieźnieńskiego. Teraz województwo, na zasadzie pecha, straci pieniądze z programów unijnych przez odkrywkę w województwie dolnośląskim.
Józef Drzazgowski, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-PRZYJEZIERZE, który od lat działa na rzecz przyrody i turystyki Pojezierza Gnieźnieńskiego w kontekście wpływu kopalni odkrywkowej na wysychanie zbiorników wodnych komentuje wprost: „To, co zrobił rząd polski i premier Morawiecki powinno zakończyć się dymisją premiera; teraz bowiem za głupotę i konfliktowanie się z Czechami, sprawę z góry przegraną, zapłacimy wszyscy. Te 700 mln złotych to gigantyczna kwota, którą można by wykorzystać na realne plany odejścia od węgla w Polsce. Ale jak zwykle lepiej przypodobać się górnikom i zadbać o słupki poparcia nie licząc kosztów publicznych. Trudno znaleźć rządowi i ZE PAK około 50 mln złotych na naprawienie stosunków wodnych Pojezierza Gnieźnieńskiego, zdegradowanego przez wydobywanie węgla w rejonie Konina. Kary za Turów nie są jednak problemem. Pytam zatem - Panie Premierze czy to jakiś żart? To z resztą słowa samego premiera do rządu niemieckiego. Widać, że premier łatwo wskazuje drogi postępowania innym, tylko u siebie nie dostrzega podstawowych problemów. Może się wydawać, że to cyrk albo komedia, ale niestety to nasza rzeczywistość i prawda. Za Turów i błędy rządzących zapłacą wszyscy, nawet tu na Kujawach, tylko nie ci, którzy do tego bałaganu doprowadzili.”
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że województwo straci projekty, ale sytuacja prawna jest inna. Projekty i płatności za nie będą realizowane, a to dlatego, że jak ustaliło DGP, straty pieniędzy unijnych zostaną uzupełnione pieniędzmi z budżetu państwa. Anna Sąsiadek-Chuchra, dyrektor wydziału certyfikacji Regionalnego Programu Operacyjnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego, potwierdza, że „władze regionu zostały poinformowane przez Ministerstwo Finansów o potrąceniu dokonanym przez Brukselę. – Jednocześnie ministerstwo zapewniło, że zaistniała sytuacja nie będzie miała wpływu na dokonywane płatności dla beneficjentów naszego RPO, co jest zgodne z zapisami aneksu nr 1 z 5 sierpnia 2015 r. do kontraktu terytorialnego dla województwa kujawsko-pomorskiego – dodaje nasza rozmówczyni. Nasi rozmówcy z MF dodają, że w praktyce chodzi o pokrycie uszczupleń dokonanych przez KE w programach pieniędzmi z budżetu państwa”.
Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA dodaje: „Sukces” rządu Morawieckiego w sprawie Turowa polega na tym, że zapłaciliśmy za przedłużenie działania Turowa ponad 500 mln zł do budżetów: UE, czeskiego i libereckiego kraju. Równolegle straciliśmy ponad 1 mld zł z UE na restrukturyzację tego regionu węglowego z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Prąd z Turowa - obciążony karami i opłatami - jest najdroższy w Polsce a może i w Europie. Region Bogatyni i Zgorzelca jest słabo przygotowany do transformacji energetycznej, ale ma za to nierealną, polityczną obietnicę kopania węgla brunatnego do 2044r. Powtarzam pytanie - czy to uczciwa polityka wobec pracowników kompleksu i mieszkańców regionu?”.
Hanna Schudy
Źródła:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/8395995,potracenia-kar-za-turow-decyzja-ke.html
https://stopturow.com/pl/aktualnosci/pieniedzy-nie-da-sie-pic-czesi-protestuja-przeciwko-porozumieniu-dot-turowa