Na co pójdą pieniądze podatników: kary za Turów czy podwyżki dla medyków?
Informacja prasowa EKO-UNII, RTON i GREENPEACE
Od 120 dni trwają polsko-czeskie negocjacje w sprawie kopalni odkrywkowej Turów, które do tej pory nie przyniosły żadnych efektów. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, Polskę mogą czekać kary dużo wyższe niż koszty czasowego wstrzymania wydobycia węgla brunatnego z odkrywki Turów. Te gigantyczne fundusze mogłyby zostać przeznaczone na podwyżki dla pracowników służb zdrowia.
Pomimo zobowiązania Polski przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej do natychmiastowego wstrzymania działalności kopalni węgla brunatnego Turów, odkrywka nieprzerwanie funkcjonuje. Przedstawiciele Republiki Czeskiej zapewniali, że jeśli Polska spełni ich warunki, skarga zostanie wycofana, jednak z każdym dniem szansa na to maleje. Polski rząd ma się nie zgadzać na udział TSUE jako instytucji, która miałaby rozstrzygać potencjalne przyszłe spory związane z niewywiązywaniem się z wdrażania postanowień umowy przez którąś ze stron. Negocjacje idą jak po grudzie ze względu na nierzetelne informacje, brak woli porozumienia i otwartości, które prezentuje strona polska, a także konsekwencję i pilnowanie warunków wodno-środowiskowych przez czeskich negocjatorów.
Rachunek za niedostosowanie się do orzeczenia TSUE z dużym prawdopodobieństwem do końca roku przekroczy zarówno kwoty, jaką domagają się mieszkańcy Czech jak i koszty, jakie PGE poniosłoby za 6-miesięczne wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów oraz produkcji energii elektrycznej i ciepła w sąsiadującej elektrowni. Jeśli Trybunał przychyliłby się do wniosku Czechów o nałożenie kar finansowych w wysokości przez nich postulowanej, Polska już po 20 dniach straciłaby więcej pieniędzy niż w przypadku podjęcia działań, nad którymi ma kontrolę.
– Polski rząd lekką ręką pakuje nasze miliardowe fundusze w powiększanie dziury, która niszczy zdrowie, klimat i środowisko. Z drugiej strony obywatele i obywatelki słyszą, że nie ma pieniędzy dla ratowników i pracowników służby zdrowia, na podwyżki dla nauczycielek czy na wyciąganie gospodarki z kryzysu. To na to powinniśmy przeznaczyć te fundusze, które na skutek nieudolnych negocjacji mają pokryć kary nałożone przez Trybunał za łamanie prawa. Za taką kwotę można by również rozpocząć proces sprawiedliwej transformacji powiatu zgorzeleckiego – komentuje Paweł Pomian, członek zarządu Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Analitycy oszacowali 6-miesięczne koszty dla PGE wstrzymania wydobycia i spalania węgla z kopalni i elektrowni Turów na 450 mln złotych.
czytaj art. na www.rp.pl
W porównaniu z karami finansowymi, które może orzec w każdym momencie TSUE za niezastosowanie się do postanowienia z 21 maja 2021 są to dużo niższe kwoty.
– Na wczesnym etapie negocjacji całkowite roszczenia finansowe Czechów szacowano na 50 mln euro. Podpisanie umowy i zgoda na warunki czeskie jest obecnie najtańszym rozwiązaniem sporu. Co więcej, pieniądze zostałyby na miejscu co przyspieszyłoby transformację regionu w kierunku neutralności klimatycznej – tłumaczy Kuba Gogolewski, koordynator projektów Fundacji „Rozwój TAK — Odkrywki NIE” – Drugim wariantem, nad którym kontrolę ma polski rząd jest czasowe wstrzymanie pracy kopalni i elektrowni Turów do ogłoszenia wyroku końcowego przez TSUE, który kosztowałyby PGE, a nie polskich podatników najwyżej 450 mln złotych. Z wypowiedzi premiera Morawieckiego oraz innych czołowych polityków obozu rządzącego wynika, że rząd zdecydował się na potencjalnie najbardziej dla Polek i Polaków kosztowny wariant, nad którym dodatkowo ma najmniejszą kontrolę i który w pełni czyni koszty uzależnione od opinii sędziów TSUE. Czy jeszcze leci z nami pilot?! – pyta Gogolewski.
– W Turowie jak w soczewce widzimy nieudolne podejście polskiego rządu do sprawiedliwej transformacji energetycznej i konsekwencje oślego uporu trwania przy węglowym status quo. Tymczasem, według badania opinii publicznej przeprowadzonego na zlecenie spółki PGE w gminie Bogatynia1 wynika, że aż 96% mieszkańców jest świadoma, że kopalnia Turów zostanie zamknięta. Ponad połowa sądzi, że nastąpi to nawet w ciągu najbliższej dekady. Zamiast dalszych obietnic gruszek na wierzbie, rząd powinien jak najszybciej opracować plan sprawiedliwej transformacji regionu i odejścia od węgla do 2030 roku – dodaje Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.
Decyzja w sprawie nałożenia kar przez TSUE może zapaść już we wrześniu. Polski rząd ma więc niewiele czasu na wypracowanie porozumienia z Czechami, jednak wciąż zakłada, że do podpisania porozumienia ze stroną czeską dojdzie po wyborach parlamentarnych w Republice Czeskiej. Pierwsza rozprawa w sprawie została zaplanowana przez Trybunał na 9 listopada.
Kuba Gogolewski
Paweł Pomian
Anna Meres