Rozwój à la kopalnia Złoczew – spuścić staw, żeby złapać dwie ryby
Koło Złoczewa w woj. łódzkim planowana jest kopalnia węgla brunatnego. Najgłębsza w Polsce. Projekt PGE z rozmachem – 33 miejscowości do wysiedlenia
Była kiedyś taka piosenka - śpiewał ją Kazimierz Grześkowiak, a tytuł miała: „Chłop żywemu nie przepuści”. W wielu głowach pozostawiła wrażenie, że ów chłop to niezbyt refleksyjna osoba, która jak jej się „żywe napatoczy” to „żywe” czeka niechybna śmierć przy salwach głupoty. Co piosenka Grześkowiaka ma wspólnego w planowaną kopalnią węgla brunatnego pod Złoczewem?
Inwestycja z rozmachem
Koło Złoczewa w woj. łódzkim planowana jest kopalnia węgla brunatnego. Najgłębsza w Polsce. Projekt PGE z rozmachem – 33 miejscowości do wysiedlenia, dziura na 350 m głębokości, tysiące hektarów ziem uprawnych wyłączonych z użycia, lej depresyjny, który może wynieść 80 000 ha. A do tego plany transportowe – węgiel miałby być dowożony do elektrowni Bełchatów, na razie nie istniejącą trasą. Linia kolejowa przebiegałaby przez część województwa łódzkiego, a to nie zgadza się z planem zagospodarowania przestrzennego województwa. Nie wiadomo, kto skorzystałby najbardziej na tej inwestycji, ile ona będzie kosztować, ile osób dostanie pracę, albo lepiej – czy ktoś z okolic w ogóle dostanie pracę w kopalni? To, co wiedzą mieszkańcy odnośnie zwałowiska sprowadza się do stwierdzenia – ich zdanie nikogo nie interesuje. Cieszą się ci, których odkrywka nie dotknie, licząc, że sprzedają trochę więcej chleba w sklepie, taksówkarze, właściciele pokoi do wynajęcia, czy nieruchomości do sprzedania. Ludzie mają tu doświadczenie z korzystania na budowach, bo przecież nie dawno powstawała tam trasa S8. Pewnie wielu jest takich - wierzących - że i tym razem zarobią. Na spotkaniu Rady Gminy dało się odczuć, że liczą na kokosy, ale zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że kopalnia odkrywkowa to nie jest instytucja charytatywna.
Radni się spieszą, mieszkańcy oszukani
Rada Gminy Ostrówek zagłosowała za zniknięciem części gminy z powierzchni ziemi - Fot. Magdalena Zowsik
26. kwietnia na posiedzeniu Rady Gminy Ostrówek obserwować można było pośpiech radnych. Zależało im na przegłosowaniu studium z kopalnią w środku, chociaż zawierało ono wiele błędów. Zaznaczali, co prawda, że decyzja jest dla nich trudna, bo myślą szerzej o korzyściach dla regionu, ale słowa nie pokrywały się z głosowaniem. W studium nie uwzględniono np. uwag odnośnie zanieczyszczenia hałasem, jaki będzie się dobywać z odkrywki, nakładania się lei depresyjnych i groźby utraty wody oraz zgodności z innym ważnymi dokumentami jak np. plany gospodarki wodnej. Kiedy kolejno występowali przedstawiciele Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój Tak-Odkrywki Nie” i zwracali uwagę na koszty zewnętrzne i problemy, z jakimi muszą się borykać regiony sąsiadujące z odkrywkami, wójt Ostrówka skomentował to słowami: „Chciałbym mieć tą biedę, którą ma Kleszczów”. Wtedy w zasadzie można było przewidzieć, jakie będzie głosowanie. Większość była na tak, tzn. zgodziła się na lokalizację zwałowiska przyszłej kopalni w studium gminy. A uzasadnieniem było, że owo zwałowisko i sama kopalnia mają stać się motorem rozwoju. Teresa Adamska z Centrum Zrównoważonego Rozwoju powiedziała: „W sprawie Złoczewa powinna się wypowiedzieć Łódź, która jest od wielu lat doświadczona oddziaływaniem Bełchatowa”. W odpowiedzi usłyszała, że ma nie straszyć Radnych problemami spod Bełchatowa. Wiceprzewodniczący rady wystąpił jako głos sumienia i skomentował samo głosowanie tak: „Uczciwość i rzetelność - to powinno nam przyświecać. Trzeba się liczyć z człowiekiem. To jest najważniejsze. Teraz jesteśmy oszukani i to co chcemy przyjąć to jest wystawienie nas, Rady, na pośmiewisko”. „Panie wójcie – proszę o opinię, wybraliśmy Ciebie, wójt jest organem wykonawczym” – wiceprzewodniczący wzywał Wójta do zajęcia stanowiska.
Gdzie są zwolennicy?
Problemy związane z odkrywką były odmieniane przez wszystkie przypadki. Próżno było jednak czekać na listę korzyści. Brakowało bowiem najważniejszego – inwestora (PGE), który obiecuje okolicom węglowe Eldorado. Nie było też jawnych zwolenników odkrywki. Z kolei ludzie z Milejowa, Janowa, Woli Rodlickiej, Ostrówka i Okalewa zaznaczali, że skierowali do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi obawy i uwagi. List rozpoczynają od twierdzenia: „Uważamy, że jest możliwość zlokalizowania zwałowiska w taki sposób, aby zminimalizować skutki społeczne, o co wnioskowaliśmy do inwestora i władz lokalnych”. Świadczy to o chęci do negocjacji. W tej sprawie, dotychczas nie ma ani porozumienia, ani nawet dyskusji. Podczas konsultacji społecznych została wyrażona „niechęć do tej lokalizacji, jak również obawy i uwagi, co do negatywnych skutków tej odkrywki w zakresie ochrony środowiska”.
Rolnicy i mieszkańcy zdają sobie sprawę z takich problemów jak osuszenie terenu, zanieczyszczenie powietrza i hałas, trzęsienia ziemi, czy wreszcie rozpad społeczny regionu. Mówią: „Wolimy mieć Park Krajobrazowy, a nie krajobraz księżycowy”. Wygląda na to, że nikt ich nie słucha.
Dlaczego?
Pozostaje tylko w sferze domysłów, dlaczego radni i wójt opowiedzieli się na zniszczeniem części swojej gminy, na rzecz zwałowiska zewnętrznego. Uchwalając studium, czyli wyrażając de facto zgodę na odkrywkę skazali mieszkańców gminy na łaskę i niełaskę PGE. Kiedy koncern dostanie koncesje, to będzie płacił za mienie przejęte pod odkrywkę tyle, ile sam uzna za stosowne. Nie będzie wyceny po wartości odtworzeniowej, ale rynkowej. A cena rynkowa za te nieruchomości spada i będzie sukcesywnie spadać, jak będzie postępować budowa odkrywki. Kto chciałby kupić dom nad wielką dziurą i z przesuszonymi glebami? Czy Radni nie zdają sobie z tego sprawy? Dlaczego przegłosowali studium? Dr Michał Wilczyński, były wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju twierdzi, że nie ma żadnych ekonomicznych podstaw, aby uzasadnić ten projekt. Odpowiedzi na pytanie o sensowność nie będą się zatem mieścić w kategoriach szeroko pojętej opłacalności czy nawet racjonalności. Projekt odkrywki Złoczew przypomina, jego zdaniem, budowę za Gierka huty Katowice, do której sprowadzano rudę żelaza z Rosji. I tak jak miłości do nieodpowiedniej osoby nie da się wyperswadować argumentami racjonalnymi, tak i tej zastanawiającej decyzji nie zrozumiemy w odwołaniu ani do rozumu, ani nawet dobrze pojętego interesu. Przyda nam się raczej piosenka Grześkowiaka, która bezlitośnie obnaża powyższą, krótkowzroczną „logikę”:
„Jak nam kiedyś napomknęli
Że są w stawie dwa piskorze
Tośmy cały staw spuścili
Chociaż wielki był jak morze”
https://www.youtube.com/watch?v=PD0UT-KaLu0
Hanna Schudy