Co z kopalnią? PGE wstrzymuje nie tylko oddech.
Zanim ktokolwiek pozwoli na wydobycie węgla przy zachodniej granicy, inwestorzy z PGE muszą przedstawić rzeczywisty wpływ odkrywki na środowisko.
Wstępną wersję dokumentu oprotestowali Polacy i Niemcy. Spółka nie wykonała analizy rzetelnie. Efekt? PGE zawiesza na razie procedurę budowy kompleksu
Nad Nysą Łużycką pod ziemią leży 1,6 mld ton węgla brunatnego. O koncesję na jego wydobycie stara się PGE - państwowy koncern, który produkuje 40 proc. energii konwencjonalnej w Polsce. PGE musiałoby w odkrywkę i elektrownię o mocy 1,8 tys. MW zainwestować 20 mld zł - dwa razy więcej niż w budowane obecnie bloki elektrowni Opole.
Przeciwnicy budowy kopalni ostrzegają, że nie warto inwestować w nieco przestarzałą technologię. I mają w tym sporo racji. Niemcy już zapowiedzieli, że wycofują się z prądu wytwarzanego w elektrowniach opalanych węglem brunatnym, a koncern Vattenfall sprzedaje swoje trzy leżące tuż przy polskiej granicy elektrownie wraz z kopalniami za symboliczne 1 euro. Rząd niemiecki przyjął również harmonogram wygaszania konkretnych bloków.
Losy kopalni wstrzymane...
Już dwa lata temu samo PGE przyznało, że losy kopalni są niepewne. - Decyzja o realizacji tej inwestycji zapadnie w ciągu kilku najbliższych lat. Wiele zależeć będzie od sytuacji makroekonomicznej i kształtu polityki klimatyczno-energetycznej Polski i Unii Europejskiej, która zdecyduje o opłacalności wykorzystywania węgla brunatnego w energetyce - tłumaczył Maciej Szczepaniuk, rzecznik koncernu. Ale nie tylko o klimat w inwestycji chodzi, a o kluczowe dokumenty, bez których budowa kopalni nie ruszy. Chodzi o opinię, która ma ocenić wpływ inwestycji na środowisko. By zabezpieczyć interesy mieszkańców, ale i przyrody. I tu dużą rolę odgrywają także sąsiedzi z drugiej strony Nysy Łużyckiej.
- W lutym, po bardzo merytorycznych konsultacjach transgranicznych i licznych uwagach do raportu dotyczącego wpływu inwestycji na środowisko, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) wezwała PGE do uzupełnienia braków - przyznaje Anna Dziadek, mieszkanka gminy Brody i prezeska lokalnego Stowarzyszenia "Nie Kopalni Odkrywkowej", które jest stroną postępowania prowadzonego przez RDOŚ.
Wnioski przeciwników przedłużyły procedurę o trzy miesiące. Potem inwestor poprosił o kolejne trzy na przesłanie uzupełnień. - Wniesiono wiele uwag, ponieważ jakość raportu jest bardzo słaba i zawiera mnóstwo błędów i braków. Gdy kolejny termin się zbliżał pod koniec lipca, PGE samo wniosło o zawieszenie postępowania - tłumaczy Anna Dziadek.
Za szybko, by odtrąbić sukces
Oczywiście nie oznacza to zupełnej wygranej przeciwników budowy kopalni. PGE w każdej chwili może zawnioskować o wznowienie postępowania. Sytuacja jednak pokazuje, że argumenty przeciwnej strony mają naprawdę solidną podstawę i wymagają dodatkowych - czasochłonnych i kosztownych - opracowań i analiz. RDOŚ uznał, że w przygotowanej przez inwestora dokumentacji są luki wymagające uzupełnień i poprawek, których PGE nie była w stanie w wyznaczonym terminie uzupełnić. Ile teraz czasu ma na korektę i nowy ruch? Maksymalnie trzy lata. Jakie ma plany? Niestety wczoraj nie udało się nam zdobyć komentarza spółki.
Anna Dziadek uważa, że prawdopodobieństwo powstania kopalni jest obecnie nikłe. Wymienia trzy główne powody: - Brak opłacalności - nikt nie chce finansować inwestycji w węgiel brunatny. Brak możliwości uzyskania decyzji środowiskowej, a w szczególności kompensacji bogatego przyrodniczo regionu. Konieczność uzyskania zgody gmin polskich i niemieckich. Tych trzech rzeczy PGE ani inny inwestor nigdy nie przeskoczy - ocenia.
Greenpeace: Mamy najbardziej zanieczyszczone powietrze
Z obrotu sprawy cieszy się Greenpeace Polska. Organizacja jest stroną w postępowaniu o wydanie decyzji środowiskowej dla kopalni.
- W Polsce, kraju, który ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej, nie ma miejsca na nowe kopalnie odkrywkowe. Zamiast utrwalania skansenu energetycznego potrzebujemy transformacji w oparciu o rozwój odnawialnych źródeł energii i podnoszenie efektywności energetycznej. To korzystne nie tylko dla środowiska, ale także naszego zdrowia i portfeli - ocenia sytuację Iwo Łoś, ekspert Greenpeace Polska ds. bezpieczeństwa energetycznego. Greenpeace stawia na odnawialne źródła energii. I świeci przykładem. Siedem szkół w gminach Gubin i Brody wyposażył w elektrownie fotowoltaiczne na dachach.
Co ma zniknąć?
Planom budowy kopalni od kilku lat sprzeciwiają się rzesze mieszkańców gmin Gubin i Brody, w tym obaj wójtowie i wielu radnych. W 2009 roku w obu gminach odbyły się referenda, w których większość mieszkańców opowiedziała się przeciwko budowie kopalni. W roku 2014 miała miejsce wyjątkowa międzynarodowa akcja Łańcuch Ludzi STOP Odkrywce, w której przeciwko kopalniom po obu stronach granicy pokojowo protestowało 7,5 tys. osób z Polski, Niemiec i kilkunastu innych krajów. Powstanie kopalni Gubin oznaczałoby wysiedlenie nawet 3 tys. osób, zniszczenie aż 15 miejscowości, lasów i pól.
Maja Sałwacka
artykuł chroniony prawami autorskimi, opublikowany na podstwie umowy EKO-UNII z Agora Sp z o.o.
źródło: http://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/1,35182,20540260,co-z-kopalnia-pge-wstrzymuje-nie-tylko-oddech.html#ixzz4HOF3qZ4b