KATASTROFA EKOLOGICZNA W REJONIE WADOWIC - S.O.S
Ponad sto hektarów starych stawów rybnych zamienia się w pustynię.
Ze zbiorników spuszczono wodę, zniszczono siedliska ptaków, gadów i płazów. To wszystko dzieje się na obszarze chronionym Natura 2000. To skandal - mówi nam radny Bartosz Kaliński.
To może być zaczątek poważniejszej afery. Nie ma tutaj wątpliwości, że ktoś nie pomyślał i postąpił pochopnie. O co chodzi? Radny powiatowy z Tomic i jednocześnie członek zarządu powiatu Bartosz Kaliński alarmuje:
Grozi nam degradacja środowiska naturalnego na starych stawach w Tomicach. Obecny właściciel stawów, czyli Agencja Nieruchomości Rolnych spuściła z nich wodę. Na efekty nie trzeba było długo czekać- mówi serwisowi Wadowice24.pl radny Bartosz Kaliński.
Członek zarządu powiatu domaga się zwołania specjalnego posiedzenia Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Powiatu, która miałaby się zająć wyjaśnieniem zagadki, kto konkretnie zdecydował o spuszczeniu wody ze stawów. Wnioski mają być przekazane do premiera i Ministerstwa Środowiska.
Niestety z powodu głupoty ludzkiej, te urokliwe tereny będące ulubionym miejscem spacerów mieszkańców Tomic obumierają. Z niewiadomych powodów, w marcu tego roku, w środku okresu lęgowego ptaków, ze stawów spuszczono całą wodę. Spowodowało to prawdziwy eksodus ptactwa wodnego i brodzącego. Z powodu braku wody, łabędzie i kaczki zmuszone były opuścić świeżo uwite gniazda i szukać lepszego terenu do wylęgu - dodaje radny Bartosz Kaliński.
Zlokalizowane w Tomicach stawy rybne, leżą na obszarach chronionych programem "Natura 2000", ukierunkowanym na ochronę dziko żyjących ptaków i ich siedlisk.
Przeszło 100 hektarowy kompleks był rajem dla tysięcy ptaków, w tym 17 unikatowych gatunków ptactwa wodnego (m.in. rybitwy białowąsej i ślepowrona). Na stawach można było też spotkać raki, małże, węże a nawet bobry.
Dziś po nich nie ma śladu. Wystarczyło kilka miesięcy, aby niedawno tętniące życiem tereny opustoszały i wymarły.
Zastanawia fakt, jak w czasach w których za ścięcie byle jakiego drzewa ekolodzy nakładają na zwykłego obywatela kary liczone w setkach tysięcy złotych, państwowej agencji uchodzą na sucho tak skandaliczne zaniedbania? - pyta radny Bartosz Kaliński i zapowiada, że nie spocznie dopóki zagadki nie wyjaśni.
Agencja Nieruchomości Rolnych w Rzeszowie do winy się nie poczuwa. Stawy traktowane są jako część gospodarstw wodnych. Z powodu braku nowego zarządcy na miejscu w Tomicach, nie ma się nimi teraz, kto opiekować, a za wodę trzeba płacić. Agencja Nieruchomości Rolnych zapowiada, że w ciągu trzech miesięcy wystawi w przetargu 100 hektarów stawów i być może ktoś zajmie się ich utrzymaniem.
Przypomnijmy, że z powodu między innymi tych stawów, kiedyś inna agencja rządowa Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odrzuciła możliwość budowy w pobliżu najbardziej optymalnego wariantu Beskidzkiej Drogi Integracyjnej.
GDDKiA i ekolodzy argumentowali wówczas, że nowa droga zniszczy siedliska unikatowych w skali Europy ptaków wodnych. BDI nie powstała, a dziś inna agencja w imieniu Skarbu Państwa zrobiła to, czego obawiali się ekolodzy.