Zakole A i inne, czyli zasypywanie zbiorników wodnych odpadami górniczymi
W sprawie zasypywania zbiornika na Zakolu A jest tyle nieprawidłowości, że zamek w Puszczy Noteckiej, to jest przy tym mały pikuś.
Od zniszczenia unikalnego stanowiska kotewki orzecha wodnego na zbiorniku poeksploatacyjnym (roślina zagrożona wyginięciem w Polsce z czerwonej księgi) po uszczuplenie przychodów skarbu państwa na co najmniej 20 milionów zł. A wszystko w efekcie łamania prawa przez organy administracji, baraku nadzoru i bezczynności Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie.
Sprawa dotyczy zasypywania odpadami górniczymi, pod pozorem rekultywacji, zbiornika eksploatacyjnego, będącego równocześnie łowiskiem wędkarskim (!) położonego w Jankowicach, gmina Babice, na terenie żwirowni Zakole A i równocześnie na terenie ostoi Natura 2000 Dolina Dolnej Skawy. Działania te prowadzą do zniszczenia gatunków chronionych (w szczególności stanowisk kotewki orzecha wodnego), są sprzeczne z:
- miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego gminy Babice z dnia 29 października 2004, który dla tego terenu przewiduje funkcje przyrodnicze - ochrony ptactwa wodnego, rekreacyjne, sportowe i wędkarskie oraz opuszcza odtworzenie terenów lądowych wyłącznie z nadkładu poeksploatacyjnego z wykorzystaniem gleby zdeponowanej na czas eksploatacji,
- Planem Zadań Ochronnych ostoi Natura 2000 Dolina Dolnej Skawy, z dnia 9 grudnia 2016 r., który zakazuje zasypywania terenu, melioracji i osuszania – ogólnie likwidacji zbiorników wodnych, jako zagrożeń dla zachowania właściwego stanu ochrony gatunków ptaków i ich siedlisk będących przedmiotami ochrony obszaru Natura 2000,
- decyzją starosty chrzanowskiego z 2017 r., ustalającą wodno-rekreacyjny kierunek rekultywacji, która (podobnie jak MPZP) dopuszczała używanie w procesie rekultywacji do profilowania brzegów zbiornika wodnego jedynie materiału powstałego w miejscu jego wytworzenia, tzn. pochodzący z nadkładu złoża, a zdeponowanego na terenie obszaru górniczego na czas eksploatacji złoża.
- decyzją Wójta Gminy Babice z 2010r. o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia pn: Planowana eksploatacja kruszywa naturalnego z zachodniej części złoża „Jankowice 2”, zawierającą zakazy podobne do ww.
Dla rekultywacji przy użyciu odpadów zostały niestety wydane, po przejęciu władzy przez PiS, kolejne decyzje – środowiskowa w 2016r. (przez wójta gminy Babice) i na odzysk odpadów w 2018r. (przez marszałka województwa, na skutek odwołania inwestora do ministra środowiska), sprzeczne z ww. wymienionymi decyzjami i dokumentami planistycznymi, a co za tym idzie nieważne w momencie wydania, a stwarzające jedynie pozory legalności.
Opisana powyżej działalność nie tylko narusza przepisy o ochronie przyrody i prawa miejscowego, niszczy gatunki chronione i potencjalne siedliska ptaków, zanieczyszcza wody powierzchniowe i prawdopodobnie podziemne (prawie 1% skały płonnej rozpuszcza się w wodzie!), ale też przyczynia się do uszczuplenia przychodów Państwa. Gdyby ww. odpady trafiły tam gdzie powinny, czyli na składowisko odpadów, to Tauron Wydobycie odprowadziłby do budżetu Państwa 20,03 zł za każdą tonę czyli przy zakładanej ilości odpadów (ok. 1 mln ton) ponad 20 mln zł. Dochodzi więc do uszczuplenia przychodów skarbu państwa, o czym tyle się mówi przy okazji karuzel vatowskich, a tu mamy dokładnie to samo.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie tylko nie podjęła działań żeby uniemożliwić zasypywanie zbiornika odpadami, ale w listopadzie 2016r. wydała opinię stwierdzającą brak potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, w której stwierdziła m.in. że przetwarzanie odpadów w formie odzysku w wyrobisku poeksploatacyjnym, nie spowoduje niekorzystnych wpływów na środowisko oraz że... inwestycja może przyczynić się do poprawy jakości wód powierzchniowych występujących w tym rejonie.
RDOŚ nie dostrzegła też niezgodności z ww. dokumentami planistycznymi i decyzjami, a w momencie gdy sprawą zajęło się Towarzystwo, nie udostępniła nam części dokumentów, o które wnioskowaliśmy (na szczęście dostaliśmy je z gminy i urzędu marszałkowskiego), nie zareagowała na nasze wnioski, nie pojęła praktycznie żadnych działań (za wyjątkiem pisma do inwestora), rozpowszechnia niepełne i dezinformujące informacje. Doprowadziło to do bezprecedensowej sytuacji: kontynuacji zasypywania zbiornika i zniszczenia, w okresie pomiędzy 30 czerwca a 18 sierpnia br, prawie całej populacji kotewki znajdującej się na zbiorniku (za wyjątkiem ok. 40 rozet przy samym brzegu czyli w najlepszym wypadku kilka procent pierwotnej populacji). W części poprzez zasypanie odpadami osobników, które rosły u podnóża skarpy odpadów węglowych, w części w inny, nieznany sposób (zapewne fizycznie lub chemicznie).
Współodpowiedzialne za tą sytuację jest też ministerstwo środowiska, które wymusiło na urzędzie marszałkowskim wydanie zgody na wykorzystanie odpadów - gdy marszałek województwa zgodnie z prawem odmówił wydania zezwolenia, minister nakazał mu zmianę decyzji (pod decyzją uchylającą decyzję marszałka jest podpisany wiceminister Sławomir Mazurek). Mało tego, gdy Towarzystwo wystąpiło o stwierdzenie nieważności decyzji marszałka, minister odmówił zajęcia się sprawą.
Ta sprawa to wierzchołek góry lodowej: upychania skały płonnej gdzie popadnie, pod hasłem rekultywacji lub przy okazji różnych inwestycji, co paradoksalnie pozwala uniknąć ponoszenia opłat za gospodarcze korzystanie ze środowiska. Chyba najbardziej drastyczny przypadek to obwodnica Zatora. Inwestycja jeszcze się formalnie nie rozpoczęła (nie ma decyzji, nie ma pieniędzy), a wał z odpadów leży od dwóch lat i tylko wiatr roznosi je po okolicy.
Także przypadków zasypywania zbiorników wodnych pod pozorem rekultywacji jest znacznie więcej. Na zdjęciach poniżej żwirownie w Przecieszynie gm. Brzeszcze i w Rajsku, gm. Oświęcim (także łowisko wędkarskie).
O ile sama kotewka nie jest obecnie w Polsce takim rarytasem jak jeszcze kilkanaście lat temu, to stanowiska na zbiornikach pożwirowych są prawdziwą rzadkością ze względu na ich dużą głębokość (zazwyczaj ok. 8 m). Tu kotewka trafiła na tak korzystne warunki rozwoju, że wyrosła nawet u podnóża węglowej skarpy. Nie powstrzymało to jednak górników przed jej zasypaniem (pomiędzy 30 czerwca a 18 sierpnia), z pełną świadomością, bo zostali powiadomieni o występującej na zbiorniku roślinie podlegającej ochronie gatunkowej.
Dokumentacja fotograficzna i filmowa kolejnych etapów zasypywania zbiornika i niszczenia kotewki, w szczególności kolejnych zniszczeń jakie miały miejsce w okresie 30 czerwca – 18 sierpnia, znajduje się pod adresem: https://www.dropbox.com/sh/ojrlil3obfc27ew/AADylG4AHYAO-x6Qju_pbWcea?dl=0 natomiast komplet dokumentacji będącej w posiadaniu Towarzystwa pod adresem https://www.dropbox.com/sh/1slod7qcg3w5196/AAAvhnlfqDGR_6Iu6TnJmt4Va?dl=0