Rankiem 18 września 2017 centrum Elbląga zostało zalane przez gwałtownie podnoszące się wody Kumieli.
Lało przez dwa dni, problemy w mieście trwały dużo dłużej. Z doniesień prasowych wynika, że zalanych zostało kilka ulic, co spowodowało chaos i spore zamieszanie komunikacyjne w mieście, kilkadziesiąt domów miało zalane piwnice, a na takich ulicach, jak Związku Jaszczurczego, Grunwaldzkiej, Wyspiańskiego, Fromborskiej woda sięgała do 0,5 m. Poważnie zagrożony był prywatny szpital, w szczególności generatory prądu i pompy do wykonywania dializ, znajdujący się przy ul. Związku Jaszczurczego.
Z wstępnych oszacowań Urzędu Miasta wynika, że straty poniosło 21 obiektów oświatowych (4 szkoły podstawowe, 2 gimnazja, 6 szkół ponadgimnazjalnych, i 8 placówek oświatowo – wychowawczych). Zalane zostały piwnice w 26 domach, zniszczona została infrastruktura komunikacyjna, około 80 osób prywatnych zgłosiło wnioski o pomoc. W akcji wzięło udział ponad 450 strażaków i policjantów; wojsko pomagało przy układaniu worków z piaskiem na wałach.
Bezpośrednią przyczyną powodzi były gwałtowne opady, które zaczęły się koło północy z 17 na 18 września. W ciągu następnej doby wg IMGW spadło 60 mm deszczu, w kolejnej 70 mm. Ale opad nie był przez te dwa dni rozłożony równomiernie, był taki okres, kiedy suma w 24 godziny wyniosła ponad 120 mm. W rzeczywistości opady były najprawdopodobniej większe, bo wg map radarowych centra najwyższych opadów były często z dala od posterunku opadowego IMGW. Układ burzowy kręcił się nad wysoczyzną Elbląską całe dwie doby – w konsekwencji znaczną część opadu zebrała zlewnia Kumieli, co spowodowało tak gwałtowne wezbrania poniżej.
Kumiela to niewielka rzeka o długości prawie 17 km. Czterdziestokilometrowa zlewnia leży w dużej części na tzw. Wysoczyźnie Elbląskiej co nadaje rzece charakter rzeki podgórskiej o dość znacznych spadkach. Rożnica wysokości na pierwszych 11 kilometrach to 150 m – łatwo więc sobie wyobrazić jak gwałtowne mogą być spływy wód po dużych opadach.
Kumiela od wieków stwarzała poważne zagrożenie powodziowe. Gwałtowne przybory wody i jej nieokiełznany charakter rzeki spowodował, że mieszkańcy Elbląga nazywali ja „dzikuską”.
W 1924 roku, z powodu opadów pod koniec sierpnia Kumiela zalała znaczny obszar Elbląga, łącznie z dworcem kolejowym. Pod wodą znalazła się również obecna ulica Grunwaldzka, Związku Jaszczurczego i wiele innych (zdjęcie poniżej)
Kolejna powódź zalała miasto rok później, dotykając mieszkańców tych samych ulic. Te powodzie spowodowały naturalną reakcję miasta: zostały wybudowane wały na odcinku ujściowym rzeki, koryto wyłożono płytami kamiennymi, podniesiono mosty na Kumieli oraz pogłębiono koryto rzeki o 1 m. Jednak nie chroniło to miasta przed powodziami: ostatnia miała miejsce w 2017 roku1.
Zagospodarowanie przestrzenne. Jednym z ważnych czynników powodujących, że rzeka może sobie radzić z powodziami – przynajmniej tymi mniejszymi i średnimi – jest naturalna retencja zlewni. Analiza zagospodarowania obszaru zlewni wskazuje, że uszczelnienie większe niż 50% powierzchni obejmuje tereny miejskie. Ale większość powierzchni zlewni nie jest uszczelniona – zajmują ją pola uprawne, lasy i tereny o nieokreślonym zagospodarowaniu, co widać wyraźnie na rysunku poniżej. Podsumowując, górna część zlewni ma duży potencjał retencyjny, dolna – miejska nie. W studium zagospodarowania przestrzennego dla miasta Elbląga funkcjonalność górnej części zlewni została zarezerwowana dla funkcji rolniczych i leśnych oraz terenów zielonych. Jednak w środkowej części zlewni przewiduje się rozwój zabudowy mieszkaniowej, co z pewnością prowadzić będzie do częściowego uszczelnienia zlewni.
---
Regulacja rzeki. Rzeka przepływająca przez miasto w naturalny sposób była przez wieki eksploatowana, a w konsekwencji przekształcana, odcinkami kanalizowana i regulowana, szczególnie w dolnym biegu. Głównie dlatego, że pełniła wiele funkcji użytkowych. Na tym odcinku, przed ujściem do rzeki Elbląg Kumiela napędzała około 10 młynów, kuźnię, folusz, młyn papierniczy, zapewniała wodę dla prawie 100 studni i wodopojów oraz dostarczała wodę do miejskiej fosy. W efekcie, ze względów użytkowych nie miała jednego, a wiele koryt, a przy każdym młynie był staw retencyjny.
Kiedy rzeka przestała pełnić wspomniane funkcje niektóre z tych koryt zostały zasypane. Obecnie rzeka zastała uregulowana od ujścia do rzeki Elbląg do granic miasta, czyli około 6 km.
Wg informacji prasowych i dokumentacji Żuławskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w ostatnich latach przeprowadzono następujące interwencje:
W latach 2003 – 2004 uregulowany został odcinek prawie 800 metrowy.
W latach 2012 – 2014 regulacje rzeki Kumiela do ul. Marymonckiej, czyli km 6,1, z uwzględnieniem jazów progów i kaskad. W ramach regulacji umocniono skarpy i dno rzeki. Wg projektów ich celem było zapewnienie przepływu wielkich wód, oraz zagwarantowanie mieszkańcom lepszych warunków do rekreacji.
W planach ochrony środowiska Elbląga znajduje się informacja, że do roku 2020 planuje się regulację dalszej części rzeki, prawie do jej źródeł (od km 6+124 do 20+097). Koszty tej inwestycji oszacowano na 20 mln zł. Kumiala na tym odcinku przepływa przez teren dwóch parków krajobrazowych: Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej i Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana.
Regulacja rzeki w części miejskiej jest zrozumiała - w takim terenie ustabilizowanie dna i umocnienie brzegów, czy zapewnienie odpowiedniej przepustowości koryta bywa niezbędne. Jednak cześć wykonanej niedawno regulacji dotyczy terenów słabo zagospodarowanych, o charakterze rekreacyjnym, w których tradycyjne techniki regulacji choćby ze względu na ingerencję w środowisko przyrodnicze ale i ze względów estetycznych jest nieodpowiednie.
Zupełnie niezrozumiałe są natomiast plany regulacji rzeki w jej górnej części, która biegnie przez niezabudowane tereny. Nie ma to żadnego uzasadnienia merytorycznego, ani ze względu na ochronę przed powodzią, ani ze względu na poprawę bilansu zasobów lokalnych. Jedno jest pewne, że pogorszy to sytuację powodziową miasta w przyszłości.
O niedawna miasto inwestuje w ochronę przed powodzią w różny sposób. W ostatnich latach zainstalowano system monitoringu powodziowego złożony z 9 czujników stanów wody zarówno na rzece Elbląg, jak i Kumieli. Zlecone zostało również wykonanie map zagrożenia powodziowego dla rzeki Elbląg, Kumieli i Bobicy dla 8 wód prawdopodobnych: 50%, 20%, 10%, 5%, 2%, 1%, 0,5%, 0,2%. Celem tych działań jest przygotowanie operacyjnego, czyli działającego dzień po dniu, godzina po godzinie systemu prognoz zalewów powodziowych dla tych obszarów w oparciu o dane z własnej sieci monitoringu stanów wody i ewentualnie prognoz IMGW. System ten jednak nie został jeszcze uruchomiony. Dostęp do informacji o systemie na stronie http://s18601238.onlinehome-server.info/.
Miasto wiele lat temu zakupiło SMSowy system powiadamiania mieszkańców. Nie potrafiło jednak, jak dotąd, zachęcić mieszkańców do zapisywania się do tego systemu, co pozwoliłoby na ostrzeganie ich SMSami. Sądząc z wypowiedzi władz niewielki procent zagrożonych wpisało się do tego systemu. Miasto nie prowadzi więc właściwych działań edukacyjnych i informacyjnych, które zachęcałyby ludzi do korzystania z tej usługi.
Sądząc z relacji prasowych, miasto Elbląg, i powiat elbląski dbają w pewnym zakresie o przygotowanie służb do powodzi. Ćwiczenia z tego zakresu odbywają się dość często, bo w roku 2009, 2015, 2017. Miały one różny charakter: począwszy od dużych ćwiczeń dla gmin powiatu elbląskiego, poprzez ćwiczenia służb miejskich w zakresie działań przeciwpowodziowych z układaniem worków włącznie, aż do ćwiczeń straży pożarnej, czy służb obrony cywilnej.
Nie ma natomiast żądnych informacji o działaniach skłaniających mieszkańców, czy administratorów obiektów publicznych do przygotowania się prewencyjnego do powodzi. Nie ma też żadnych informacji o działaniach edukacyjnych miasta mimo dość korzystnej sytuacji, gdy Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku, w ramach programu powodziowego dla żuław przygotował sporo materiałów edukacyjnych i prowadził wiele akcji w tym zakresie (http://www.zulawy.gda.pl/).
Podstawowe działania podejmowane w Elblągu, dla ograniczenia skutków powodzi to regulacje rzek, w tym Kumieli. Na to wydanych zostało już wiele milionów złotych i planowane jest wydawanie kolejnych. Konsekwencją tych działań są z jednej strony niezbędne regulacje Kumieli w obszarze zwartej zabudowy, a z drugiej zbyt ciężka, jak na ten teren i w dodatku niezwykle brzydka regulacja rzeki, w obszarze, gdzie takiej zabudowy już nie ma, są za to tereny spacerowe. Nie mówiąc o zupełnie niezrozumiałych i szkodliwych, tak z punktu widzenia powodzi, jak i estetyki planach regulacji pozostałej części Kumieli płynącej przez tereny niezabudowane.
Ale nawet tam, gdzie takie regulacje są niezbędne można sobie wyobrazić rozwiązania bardziej przyjazne dla środowiska naturalnego i rzeki. Nie tworzących w dodatku barier między nią a mieszkańcami. Myślę, że wielu z nas podróżując po świecie natknęło się na przykłady takich rozwiązań – poniżej rozwiązanie zastosowane w Seulu.
Innym problemem jest wyraźny brak przygotowania domów i obiektów publicznych do powodzi. Istniejący w Polsce system (nie tylko w Elblągu) nie obejmuje działań wspomagających zagrożonych właścicieli w zakresie przygotowania się do powodzi, organizacji życia i pracy w zagrożonych obiektach lub zabezpieczania ich. Najbardziej spektakularnym w tym przypadku przykładem jest umieszczenie w piwnicach szpitala znajdującego się przy ulicy Związku Jaszczurczego – kilkukrotnie w historii zalewanej powodziami – węzła energetycznego szpitala i elementów instalacji do dializ. Użytkownik obiektu, tak wrażliwego na powodzie nie wiedział, że to miejsce i pomieszczenia jest zagrożone. Na podobne niedociągnięcia wskazuje duża ilość placówek oświatowych, jakie zostały dotknięte w czasie powodzi. Czy rzeczywiście na tak małym obszarze, jaki był zagrożony musi być aż tyle (21 sztuk), tak wrażliwych na powodzie obiektów publicznych? Jeśli nawet tak jest, to właściwe rozmieszczenie funkcji pomieszczeń wewnątrz takiego obiektu powinno mieć na uwadze minimalizację strat. Te przykłady wskazują jednoznacznie, że istniejący system nie potrafi wykorzystać ani wiedzy, ani doświadczeń z poprzednich powodzi. A przecież pokazywanie, przypominanie i edukowanie lokalnej społeczności o miejscach, które potencjalnie są zagrożone powodzią to oczywista rola lokalnego samorządu. A w Elblągu, jak i wszędzie w Polsce ludzie są pozostawieni sami – zabezpieczają się, jak mogą. Przykładem może być wypowiedź jednego z właścicieli biura na ul. Związku Jaszczurczym opublikowana na portalu Info Elbląg: „Szkód nie mam, wystarczy, że posprzątam. Pracowałem już w tym miejscu, jak była poprzednia powódź, dziesięć lat temu. Samo zalanie nie było może aż tak duże, jak teraz, ale moje biuro, to było znacznie gorzej, bo zalane było całe. Teraz nauczony doświadczeniem wiedziałem co robić. W miarę możliwości zabezpieczyłem drzwi i jak się okazało, to zdało egzamin”(Czytaj więcej na https://info.elblag.pl/37,51713,Wczoraj-byla-masakra-ale-przetrwalismy-Zwiazku-Jaszczurczego-po-powodzi.html#ixzz4u5wpUpt6 )
Do pozytywnych kierunków działania władz zaliczyć należy próbę budowy lokalnego systemu ostrzegania przed powodzią obejmującego instalację własnych stacji monitorowania wód oraz opracowanie map zagrożenia dla rzek stwarzających zagrożenie dla miasta. System nie został na razie uruchomiony, trudno więc powiedzieć na ile będzie skuteczny. Teoretycznie, jeśli będzie korzystał ze współpracy w zakresie prognoz z IMGW i będzie miał doskonale przemyślany sposób powiadamiania ludności może odegrać dużą rolę w ograniczeniu start mieszkańców i całej społeczności. Niepokój budzi jednak fakt, że zainstalowany w Elblągu kilka lat temu SMS-owy system powiadamiania mieszkańców jest nieskuteczny, bo lokalny samorząd nie znalazł klucza (czytaj: nie poświecił odpowiedniej ilości czasu), jak namówić zagrożonych do zarejestrowania się w nim. Wręcz przeciwnie, z wypowiedzi szefa zarządzania kryzysowego miasta Elbląga wynika, że oczekują oni raczej przepisów wymuszających na mieszkańcach obowiązkowe wpisywanie się do takich systemów.
Podsumowując trzeba powiedzieć, że takie zdarzenia, jak w Elblągu wydobywają na jaw wszystkie mankamenty naszego systemu zarządzania ryzykiem powodziowym. I to nie tylko na poziomie lokalnym, ale na poziomie polityki krajowej i polityk regionalnych, czyli tych, które kształtują działania i samorządu i społeczeństwa. Pokazują, jak w soczewce, jak skrajnie schematyczna – skupiona na rozwiązaniach technicznych – polityka krajowa jest bezkrytycznie przenoszona na niższe szczeble stając się w świadomości społecznej normą myślenia o metodach ograniczania skutków powodzi. Tyle, że nie przyczynia się to do ograniczania strat powodziowych tak lokalnie, jak i w skali kraju.
inż. budownictwa wodnego Roman Konieczny
1 Informacje o historii powodzi pochodzą z tekstu „Jak Kumiela Elbląg zalewała”, Dziennik Elbląski 19.09 2015: http://dziennikelblaski.pl/300259,Jak-Kumiela-Elblag-zalewala.html#axzz4uNzOBsVs.
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |