Elektrownie będą truły dłużej
W ubiegłym tygodniu prezydent podpisał ustawę nowelizującą prawo ochrony środowiska
Wynika z niej, że rząd robi wszystko, aby ominąć europejskie zobowiązania i zapewnić elektrowniom węglowym status quoNasze „czarne złoto” kosztuje dużo. Niestety głównie nas – podatników i płatników za energię, a nawet NFZ i ZUS. Polski sektor energetyczny oparty na węglu pochłania miliardy złotych dotacji i generuje ogromne koszty zewnętrzne.
Same koszty zdrowotne związane z zanieczyszczeniem powietrza wynoszą w przeliczeniu na jednego mieszkańca około 400 zł rocznie (Mariusz Kudełko, prof. AGH oszacował koszty zewnętrzne elektrowni i elektrociepłowni zawodowych) w Polsce w 2011 r. na 7,1 mld euro, z czego koszty zdrowotne, czyli zanieczyszczeń PM10, NOx i SOx to 3,6 mld euro). Tymczasem rząd wszystkimi sposobami łagodzi kolejne wymogi ekologiczne dotyczące emisji z elektrowni węglowych.
Czytaj również: "Ile kosztuje polski węgiel"
W artykule „Najwięksi truciciele w Europie” (Forbes, 4 sierpnia 2014) podniesiony został problem zanieczyszczeń emitowanych przez polskie elektrownie i kosztów z tym związanych. Na wniosek rządu Komisja Europejska zaakceptowała Przejściowy Plan Krajowy dający 73 instalacjom kolejne kilka lat na redukcję emisji szkodliwych substancji do powietrza. To jednak nie koniec ułatwień, jakie rząd przygotował dla polskiej energetyki węglowej.
rozwiązań powinno być sprostanie unijnym wymogom dotyczącym redukcji zanieczyszczeń pochodzących z przemysłu, m.in. wprowadzenie wyższych standardów emisyjnych czy obowiązku stosowania najlepszych dostępnych technologii.
Wnikliwa analiza tekstu ustawy prowadzi jednak do wniosku, że nie ma szans na to, że trucie skończy się w przewidywalnej przyszłości. Polski rząd robi wszystko, aby ominąć europejskie zobowiązania i zapewnić elektrowniom węglowym status quo. Wprowadzonych zostało szereg zabiegów, aby operatorzy instalacji nie musieli redukować zanieczyszczeń ani ponosić ich kosztów.
Złagodzony lub wręcz wyłączony został obowiązek przeprowadzenia oczyszczania terenu. Wprowadzono również możliwość odsunięcia w czasie stosowania najlepszych dostępnych technologii (nie wskazując równocześnie jak długi miałby być to okres!). Zawężono obowiązek pomiarów stanu skażenia gleby i wód podziemnych.
Chociaż Polsce grożą wysokie kary za brak dostosowania przepisów do unijnych norm, nie widać pośpiechu w procesie legislacyjnym. Nowe rozporządzenia wykonawcze mogą być wydane nawet za dwa lata. To czas, w którym elektrownie będą pracowały w oparciu o dotychczasowe pozwolenia, emitując więcej zanieczyszczeń niż wymagają europejskie normy. Przykładów można by mnożyć.
Zapobieganie zanieczyszczeniom i ich redukcja oraz stosowanie zasady „zanieczyszczający płaci” to nie są wyłącznie wymogi unijne albo kwestia dobrej kultury i szacunku do zasad współżycia społecznego – do których firmy też są zobowiązane. To także, a może przede wszystkim kwestia obarczania społeczeństwa kosztami własnej działalności gospodarczej.
Bezpośrednie koszty zanieczyszczenia powietrza w Unii Europejskiej wynoszą około 23 mld euro rocznie. To znacznie więcej niż koszty, jakie ponosimy za zmniejszenie ilości zanieczyszczeń. Polskie władze zdają się tego nie rozumieć, a rachunek zapłacą przecież podatnicy.
autor: Małgorzata Smolak, prawniczka Fundacji ClientEarth
źródło: http://csr.forbes.pl
Analiza przygotowana przez Client Earth