Niewolnicy kopalń
Mieliśmy budować gospodarkę opartą na wiedzy, a będziemy – opartą na węglu. Dlaczego? Bo mamy węgiel i górników. A w perspektywie zbliżające się wybory.
Komentarz RG: Węgiel wyborczy
Węgla mamy dziś wyjątkowo dużo, na Śląsku widać to najlepiej. Na przykopalnianych hałdach piętrzą się jego gigantyczne hałdy, ok. 6 mln ton. Miejscowi te góry nazywają Beskidem Sypanym. Najwyższe szczyty należą do Kompani Węglowej (4,7 mln ton). To największy koncern górniczy Europy, który zatrudnia 55 tys. pracowników i dziś znajduje się na progu bankructwa. Gdyby w ostatnich tygodniach nie sprzedał jednej ze swych kopalni – Knurów-Szczygłowice – nie miałby pieniędzy na wypłaty dla górników. A wtedy zrobiłoby się naprawdę groźnie, bo jeśli chodzi o pieniądze, to z górnikami nie ma żartów.
Nabywcą została Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), która choć jest firmą giełdową, także znajduje się pod kontrolą państwa. Tak więc państwo przełożyło część majątku z kieszeni do kieszeni. To jedna z klasycznych metod doraźnego rozwiązywania problemów upadających firm, przerabiana wielokrotnie, m.in. w stoczniach, PKP czy PLL Lot. Niczego nie rozwiązuje, ale przynajmniej odsuwa problem. JSW jest w nieco lepszej sytuacji ekonomicznej, bo wydobywa cenniejszy węgiel koksowy i produkuje koks. Odbiorcami są huty, a nie elektrownie, jak w przypadku Kompanii Węglowej. Ta lepsza sytuacja to oczywiście pojęcie względne. JSW nie ma wprawdzie 2 mld zł długów jak KW, ale prognozuje, że ten rok zakończy także na (...)