Rząd próbuje „puścić z dymem” sektor odnawialnych źródeł energii.
Stracą rolnicy a zyskają węglowe monopole energetyczne?
W środę, 13 listopada br., Ministerstwo Gospodarki upubliczniło i oddało do konsultacji społecznych kolejną propozycję projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE).
Jego wejście w życie zablokuje rozwój sektora odnawialnych źródeł energii. Stracą na tym wszyscy obywatele, w tym rolnicy, a zyskają węglowe monopole energetyczne.
Kancelaria Premiera, bo „tajemnicą poliszynela” jest, że to ona, a nie resort kierowany przez Janusza Piechocińskiego, przygotowała ten projekt. Zrobiła to zgodnie z zaleceniami wynikającymi ze słów premiera Tuska, który mówił o tym, że odnawialne źródła energii mają być limitowane na tyle, na ile to jest możliwe.
Propozycja KPRM zakłada między innymi, że właściciele przydomowych źródeł odnawialnych będą sprzedawać energię do sieci tylko za 80% jej wartości (średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej w poprzednim roku kalendarzowym). Prowadzi to do sytuacji, w której mikroenergetyka odnawialna nie będzie mogła się rozwijać. Za to wielkie koncerny energetyczne, nie dosyć, że oddają swoją energię za 100% jej ceny, to dodatkowo będą miały dostęp do różnorodnych systemów wsparcia – aukcyjnego lub świadectw pochodzenia.
– Jeżeli rząd przyjmie proponowane rozwiązania dotyczące mikroenergetyki będzie to jednoznaczny sygnał, że odwraca się plecami od obywateli. Na „lodzie” zostaną przede wszystkim rolnicy, którzy mając oszczędności mogliby, wzorem kolegów z Niemiec, zainwestować w źródła odnawialne – mówi Ilona Jędrasik z Koalicji Klimatycznej.
Nowy projekt ustawy jest modelowym przykładem nierównego traktowania uczestników rynku i ograniczania konkurencji. Pod przykrywką hasła „optymalizacja kosztów” przemycane jest wsparcie dla koncernów energetycznych. Lepsze warunki niż nowe źródła odnawialne dostanie blisko 50 istniejących instalacji współspalających węgiel z biomasą. Mogą one pozostać w systemie świadectw pochodzenia, który zapewni im wyższe wsparcie niż tzw. aukcjoning. Po pierwsze, współspalacze dostaną korzystny współczynnik 0,5 świadectwa za 1 wyprodukowaną MWh, czyli około dwa razy więcej niż jest to uzasadnione ekonomicznie. A po drugie, będą mieli wydłużony okres wsparcia do 15 lat od dnia rozpoczęcia produkcji energii (we wcześniejszych propozycjach wsparcie dla współspalania miało obowiązywać tylko do roku 2017).
- Autorzy projektu zdecydowali się utrzymać nieuzasadnione ekonomicznie, nadmierne wsparcie dla kontrowersyjnej technologii współspalania węgla z biomasą. Współspalanie to technologia, która rozwinęła się w Polsce na niespotykaną nigdzie na świecie skalę, dzięki wieloletniemu hojnemu rządowemu wsparciu. Od początku jego celem było przede wszystkim dotowanie dużych koncernów węglowych, które obawiały się rosnącej, zielonej konkurencji. Trudno bowiem na serio traktować współspalanie jako energię odnawialną – mówi Anna Ogniewska z Greenpeace Polska.
Dodatkowo, opublikowana wraz z projektem ocena skutków regulacji zaniża koszty wdrożenia regulacji, ponieważ opiera się na fałszywych założeniach przepisanych z analiz dotyczących innego projektu ustawy. Krótko mówiąc kolejny projekt ustawy to gwóźdź do trumny odnawialnych źródeł energii.
Tymczasem najnowsze wyniki badań opinii społecznej przygotowanych na zlecenie Fundacji Greenpeace Polska przez CBOS wskazują, że aż 89% Polaków chce, by więcej energii pochodziło ze źródeł odnawialnych. Poparcie dla produkcji energii pochodzącej ze spalania węgla kamiennego i brunatnego jest znikome.