Minister Środowiska Andrzej Kraszewski: Komisja Europejska ma bat na Polskę - ogromne kary. Te kary mogą iść w setki tysięcy euro dziennie. Jak ich uniknąć? Spróbuję przekonać Komisję Europejską, że choć nie dotrzymamy terminów zapisanych w dyrektywie, to z roku na rok nasz system działa coraz lepiej. I że chcemy go radykalnie zmienić ... .
Konrad Niklewicz: Wstępując do Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się, że do 2010 r. ograniczymy składowanie odpadów biodegradowalnych o 25 proc. A do 2013 r. - aż o połowę. Dziś wiadomo, że tych zobowiązań nie dotrzymamy. Co nam grozi?
Andrzej Kraszewski: Komisja Europejska ma bat na Polskę - ogromne kary. Te kary mogą iść w setki tysięcy euro dziennie. Jak ich uniknąć? Spróbuję przekonać Komisję Europejską, że choć nie dotrzymamy terminów zapisanych w dyrektywie, to z roku na rok nasz system działa coraz lepiej. I że chcemy go radykalnie zmienić
Jak? Recykling odpadów jest dramatycznie słaby, mamy ponad 700 oficjalnych wysypisk śmieci i prawdopodobnie 100 razy więcej nielegalnych. I coraz więcej śmieci zalegających w lasach.
Zaśmiecone lasy to efekt działalności osób, które próbują "zaoszczędzić" na śmieciach. I albo nie mają podpisanej żadnej umowy na wywóz odpadów, albo mają umowę na - przykładowo - dwa worki miesięcznie. A trzy dodatkowe wywożą do lasu. W obecnie obowiązującym modelu gospodarki odpadowej - w którym właścicielami śmieci stają się firmy zajmujące się ich utylizacją - nie ma szans, żeby tę sytuację skorygować.
Musimy całkowicie zmienić system. Według mnie jest absolutnie konieczne, żeby jedynym właścicielem odpadów stały się samorządy, bo wtedy to im będzie przysługiwała obowiązkowa opłata za wywóz tych odpadów, wtedy gminy będą miały środki zarówno na zorganizowanie systemu utylizacji śmieci - składowisk, sortowni, spalarni itp. - ale także będą miały pieniądze na prowadzenie działań edukacyjnych.
I wtedy skończy się wyrzucanie śmieci do lasu. Obywatel, który zapłaci gminie obowiązkową opłatę za wywóz odpadów, nie będzie już musiał swoich śmieci pokątnie wyrzucać. On będzie miał prawo oczekiwać, że wszystkie jego śmieci gmina (czy raczej firma przez nią wynajęta w przetargu) od niego odbierze. Bo przecież już za to zapłacił!
Doświadczenia są takie, że w tych gminach, w których wprowadzono opłatę śmieciową, mieszkańcy zaczęli płacić za wywóz śmieci mniej!
Jak zamierzacie poradzić sobie z inną plagą z rynku śmieciowego, czyli oszukiwanym recyklingiem starego sprzętu elektronicznego? Firmy, które naprawdę próbowały to robić, wycofują się z rynku, bo nie są w stanie rywalizować z oszustami, którzy poddają recyklingowi tylko na papierze...
Faktycznie, dziś sytuacja na rynku jest zła. Obowiązujące przepisy nakładają na producentów sprzętu AGD i RTV obowiązek wycofania z rynku zużytego sprzętu. Firmy wywiązują się z tego obowiązku, podpisując umowy z przedsiębiorstwami zajmującymi się recyklingiem tzw. ZSEE (zużytego sprzętu elektrotechnicznego i elektronicznego). Te firmy prowadzą zbiórkę sprzętu, utylizują go i rozliczają się z producentami.
Tyle teoria. Bo w praktyce rzeczywiście jest tak, że część firm poddaje recyklingowi tylko na papierze. I my doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. W Warszawie realny koszt utylizacji jednego kilograma ZSEE szacuje się na 80 groszy. Tymczasem są firmy, które oferują kwity (potwierdzające rzekome zebranie i utylizację sprzętu) za... 16-17 groszy od kilograma!
Już dziś udział szarej strefy jest szacowany na 30 proc. Gdybyśmy dalej ją tolerowali, to w ciągu roku-dwóch z rynku zniknęłyby wszystkie firmy, które naprawdę próbują utylizować sprzęt.
Ja byłem jednym z współtwórców ustawy o ZSEE. I do tej pory mogłem tylko bezsilnie gryźć knykcie. Teraz jednak jestem ministrem środowiska. I wypowiadam wojnę oszustom. Jestem już po pierwszych rozmowach z innymi ministerstwami w sprawie wykorzystania aparatu skarbowego oraz policji do ścigania oszustów. Bardzo prędko przyjdzie moment, kiedy nieuczciwi przedsiębiorcy będą wyprowadzani w kajdankach.