Palenie śmieci to oszczędność wyłącznie pozorna
Kiedyś ludzie chodzili po chrust do lasu, teraz do śmietnika po śmieci, żeby wybrać te, które są bardziej „kalorycznym paliwem”
Gabriela Gibas-Psuturi już kilka lat temu wypowiedziała wojnę miejscowym trucicielom atmosfery w Żywcu. Ale jak dodaje, palenie lepszym paliwem jest opłacalne, bo mniej wydamy na lekarstwa, wolniej zużyje się piec, nie ma zagrożenia pożarowego i problemów z zaklejonym od plastiku i mokrego mułu kominem.
Czujesz jakąś (może gorzką) satysfakcję, słuchając informacji na temat raportu WHO? Coś w rodzaju „a nie mówiłyśmy”?
Gabriela Gibas-Psuturi: Na temat stanu powietrza w Żywcu mówimy z mniejszą i większą intensywnością od 2009 r. kiedy to rozpoczęliśmy kampanię „Dajmy czadu – Żywiec bez czadu”. Tytuł trochę mylący, bo powinno być użyte słowo smog, ale tak się utarło mówić i dobrze się rymowało na etapie tworzenia projektu. Każda taka medialna zawierucha jest wzmocnieniem tego co chcieliśmy i chcemy zakomunikować.
Tak więc z jednej strony, może czujemy żal, że po tylu latach nadal jest problem, z drugiej strony wiedzieliśmy, że nie jest możliwe oczyszczenie powietrza i pozbycie się problemu smogu w kilka miesięcy. To są bardziej złożone procesy i bardzo kosztowne. Zależało nam na docieraniu do świadomości ludzi i pokazaniu, że palenie śmieci – szczególnie plastikowych butelek, torebek, lakierowanych kartonów i innych odpadów bardzo szkodzi naszemu zdrowiu, ale też instalacji grzewczej (piec, komin) – bo to bardziej uderza do świadomości i przekłada się bezpośrednio na „portfel” mieszkańca.
Opowiedz trochę o akcji, jej idei, przebiegu i efektach.
- Jako pierwsi tu na Żywiecczyźnie zaczęliśmy o tym głośno mówić. Przerwaliśmy zmowę milczenia i nieoficjalnie zaprotestowaliśmy przeciwko zapisom funkcjonującym w strategiach rozwoju. Nie było tam słowa o problemie powietrza, a wręcz odwrotnie: pisano o całym pięknie przyrody i jej czystości. Wówczas jeszcze nie było ustawy śmieciowej, więc dużo rozmawialiśmy o systemie opłat za śmieci i tendancjach mieszkańców do minimalizowania ilości oddawanych odpadów ze względu na opłaty za objętość. Minimalizacja polega na wywożeniu w las i paleniu. Są też inne motywy palenia – ekonomiczne – trzeba się czymś zagrzać w zimie i to już poważniejszy problem, którego nie da się rozwiązać regulacjami opłata za śmieci. Kiedyś ludzie chodzili po chrust do lasu, teraz do śmietnika po śmieci, żeby wybrać te, które są bardziej „kalorycznym paliwem”.
Jak do akcji podchodzili publiczni partnerzy – samorząd, Ekoterm, spółka Beskid i związki gmin? Spotkaliście się z jakimś wsparciem?
- Wiele osób bardzo się zaangażowało, szczególnie nauczyciele w szkołach – szczególnie z ZS Budowlano-Drzewnych, SP nr 1, SP nr 3. Burmistrz Miasta również poparł nasze działania, Spółka Beskid bardzo aktywnie się włączyła, Szkoła Tańca SWING, Kino Janosik. Przygotowaliśmy wiele konkursów, materiałów informacyjnych, powstało kilka filmów, spotów, imprez były pikniki ekologiczne, festiwal filmów ekologicznych, happening na Rynku, konkursy rysunkowe, na scenariusz na film, były banery rozwieszone po mieście, wiele gadżetów przypominających o głównym przesłaniu akcji, zajęcia w szkołach... i tak dalej.
Wygląda na to, że mimo takiego upływu czasu, hasło „Żywiec bez czadu” wciąż jest aktualne , a może nawet jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek.
źródło: http://www.portalsamorzadowy.pl/ochrona-srodowiska/palenie-smieci-to-oszczednosc-wylacznie-pozorna,84327.html