Kryzys masz jak w banku
nowy raport o roli banków w finansowaniu paliw kopalnych
Są takie czarne owce wśród banków, które wciąż stawiają na kopalne źródła energii. Pogłębiają one kryzys klimatyczny oraz własne ryzyko niewypłacalności. Teraz w obliczu pandemii koronawirusa i zmiany klimatu potrzebna jest też bezpieczna energetyka. Oszczędności w budżecie – także.
Ekonomiści "zepchną Ziemię w miejsce, którego ludzkość nie widziała od milionów lat" – brzmi to jak hasło na sztandary strajków młodzieżowych, ale w istocie to stwierdzenie analityków, którzy przygotowywali raport dla banku JP Morgan, który chciał poznać, jak zmiana klimatu wpływa na ekonomię i finanse. Gest tego banku wydaje się dość ambiwalentny, gdyż okazuje się, że jest on absolutnie w czołówce tych instytucji finansowych, które hojnie finansują paliwa kopalne.
Bezpiecznie jak w banku?
Skąd wiemy o rzeczywistych intencjach JP Morgan? Właśnie ukazał się 11 raport „Banking on climate change” opublikowany przez organizacje monitorujące wpływ instytucji finansowych na klimat. Są wśród nich Rainforest Action Network, BankTrack, Indigenous Environmental Network, Oil Change International, Reclaim Finance oraz Sierra Club. Dodajmy, że raport wspierany był przez 250 innych organizacji z 45 krajów. Dowiadujemy się z niego kto i ile wciąż inwestuje w paliwa kopalne.
Publikacja raportu w czasie pandemii koronawirusa musi być ciężka, ponieważ uwaga światowej opinii publicznej skierowana jest gdzie indziej – zadajemy sobie pytanie jak przeżyć ten trudny czas oraz jak ochronić naszych najbliższych. Z drugiej strony publikacja właśnie tego raportu może być odebrana jeszcze bardziej uważnie. Bezpieczeństwo inwestowania interesuje nas jak nigdy. Oto najbardziej gorliwi przeciwnicy interwencjonizmu państwowego patrzą się w stronę państw, jako właśnie tych podmiotów, które świadczą usługi niezależnie od statusu ekonomicznego potrzebujących. Co więcej, nawet zagorzali nacjonaliści czują, że w dobie takich zagrożeń jak koronawirus czy zmiana klimatu, państwa narodowe nie będą w stanie same uchronić swoich obywateli. Tym bardziej doceniamy monitoring wydawania pieniędzy publicznych - a po te środki chętnie sięgają bankrutujące banki prywatne, kiedy okazuje się, że ich strategie inwestycyjne były jednak zbyt "odważne".
Kiedy kolejne szpitale alarmują, że nie jesteśmy przygotowani na obecną pandemię i że przez lata zaniedbywano zalecenia co do dokładnego zbadania możliwych chorób odzwierzęcych, dość druzgoczące może być to, że wciąż mamy duże instytucje prywatne, które za nic maja sobie ostrzeżenia naukowców i zapisy Porozumienia Paryskiego w sprawie przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu. W raporcie czytamy, że od czasu Porozumienia Paryskiego aż 35 największych światowych banków finansowało paliwa kopalne kwotą prawie 2,7 biliona dolarów! Wsparcie dla paliw kopalnych było udzielane także w 2019 roku – absolutnie rekordowym pod względem temperatur, w roku katastrof naturalnych o niespotykanym wcześniej wymiarze jak np. pożary w Australii czy huragany o mocy przekraczającej nasze wyobrażenia o sile wiatru.
Tak więc w raporcie znajdujemy informacje dotyczące banków finansujących paliwa kopalne, ale możemy też zobaczyć podział na poszczególne inwestycje np. w budowę kopalni czy elektrowni. Dostajemy też informację skąd pochodzi kapitał stawiający na paliwa konwencjonalne. W rankingu najbardziej „klimatożernych” banków wszystkie mają siedzibę w USA i są to JPMorgan Chase, Wells Fargo, Citi, Bank of America. W Kanadzie za najgorszy dla klimatu bank uznano RBC, w Europie prym wiedzie Barclays, a np. we Francji BNP Paribas. Z kolei w Japonii liderem okazał się MUFG.
PGE z kapitałem włoskim, hiszpańskim i japońskim
Finansowanie paliw kopalnych staje się coraz trudniejsze. Instytucje zdają sobie bowiem sprawę z ryzyk finansowych, jakie wiążą się z energetyką węglową. Mamy też raporty pokazujące rentowność poszczególnych inwestycji i tak np. IEEFA oceniła, że planowane przez PGE kopalnie Złoczew czy Turów nie będą rentowne. Ale i na tą „potworę” znalazł się „amator” czyli banki, które jednak będą finansować inwestycje PGE, mimo że te nie należą do atrakcyjnych ekonomicznie. Omawiane banki to hiszpański Santander, japoński MUFG oraz włoski bank Intesa Sanpaulo. Wsparcie jakiego te banki udzieliły PGE to prawie 1 miliard euro i to pomimo ostrzeżeń: „Inwestowanie miliardów euro w wydobycie węgla brunatnego przez kolejne dziesięciolecia nie ma ekonomicznego sensu, skoro wiadomo, że polski system energetyczny o wiele wcześniej będzie musiał przejść transformację z węgla na bardziej przystępne cenowo, mniej zanieczyszczające środowisko, niskoemisyjne źródła energii” – powiedział Gerard Wynn, konsultant finansowy IEEFA
Zmiana klimatu i koronawirus podkopują paliwa kopalne
Miliony euro kredytu udzielone polskiej spółce skarbu państwa, to z pewnością mały problem dla np. Santandera - przecież kredytobiorcom jest państwowa spółka, dużo bardziej wypłacalna niż klient prywatny. Pytanie jednak jak będzie wyglądała spłata tego kredytu w obliczu rosnących cen energii z węgla, zwyżkującego kursu euro i spadku gospodarczego wywołanego przez pandemię. Straci raczej Polska, która w tym samym czasie będzie musiała wydawać pieniądze na radzenie sobie z przebiegiem i skutkami kryzysu koronawirusa, ale już niedługo zapewne suszy oraz innych żywiołów. 1 mld euro piechotą nie chodzi, a przydałby się na inne wydatki. Jeżeli zestawimy te pieniądze ze wsparciem, jakie Polska może dostać na transformację energetyczną, to 1 mld euro wygląda imponująco, szczególnie że i tak zostanie wyrzucony w błoto. Dodajmy, że PGE właśnie odpisała 7,5 mld zł wartości aktywów węglowych, czyli de facto przyznała, że o tyle mniej są one dzisiaj warte niż wcześniej zakładano. Odpisów dokonano w marcu 2020 r., a więc już po pożyczce udzielonej przez Santandera (październik 2018). Jeżeli dodamy do tego jeszcze fakt, że branża OZE może ucierpieć przez kryzys wywołany koronawirusem, to te pieniądze wydają się tym bardziej potrzebne.
Obecny kryzys uczy nas, jak ważne jest być przygotowanym na ryzyko, słuchanie ekspertów oraz odpowiednio szybkie reagowanie. Lekceważenie tych elementów to gotowy przepis na tzw. „Wariant włoski” w przypadku koronawirusa. Chociaż wydaje się, że w przypadku energetyki stoi przed nami „wariant polski”, który oznaczać będzie gigantyczne ceny prądu z węgla, pogłębienie się problemu suszy w Polsce, spadek plonów i dalsze dziesiątki tysięcy przedwczesnych zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza. Kuba Gogolewski, ekspert finansowy z fundacji „Rozwój TAK Odkrywki NIE” nie pozostawia złudzeń: „Zmiana nastawienia banków prywatnych, banków publicznych, towarzystw ubezpieczeniowych oraz reasekuracyjnych w połączeniu z przyśpieszonym epidemią koronawirusa, spowolnieniem gospodarki światowej i spadkiem zapotrzebowania na energię oznaczają także, że w Polsce nie powstaną w 2020 roku żadne nowe elektrownie węglowe ani odkrywki węgla brunatnego. Odkrywka Złoczew oraz elektrownia Ostrołęka C tym samym przechodzą właśnie do przeszłości. Spowolnienie gospodarcze oraz dramatyczny spadek cen ropy stawiają także pod znakiem zapytania projekty wydobywcze PKN Orlenu oraz PGNiG. Należy bowiem pamiętać, że raport analizuje pożyczki historyczne (do 2019 roku), 2020 rok będzie jednak znacząco odstawać od lat poprzednich, także pod względem finansowania paliw kopalnych. Kontrolowane przed Ministerstwo Aktywów Państwowych PKO BP, PZU oraz PekaO S.A. powinny dość szybko odrobić zaległe lekcje i dostosować swoje polityki do wyzwań klimatycznych, z którymi Polki i Polacy będą się zmagać w najbliższych dziesięcioleciach”. Nie wiadomo czy politycy zrozumieją wyzwanie, jakie stoi przed naszym krajem. Obywatele powinni być jednak świadomi i wziąć odpowiednio wcześnie sprawy w swoje ręce przymuszając władze do odpowiedzialnego działania. Ostatecznie poszkodowanymi „wariantu polskiego” będziemy właśnie my.
Hanna Schudy
Zródła: