Wobec braku systemowych rozwiązań na poziomie krajowym musimy przyspieszyć walkę z niską emisją – mówi Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic.
Wybudowaliśmy go od podstaw, w latach 1995–1998, po reaktywacji gminy. Stary historyczny budynek, w którym urząd pracował do czasu słynnej reformy administracyjnej w 1975 roku, nie nadawał się już do użytku, ponadto działało tam już przedszkole.
Podobnie jak Radlin, Pszów czy miasto Rydułtowy, Marklowice zostały po likwidacji powiatów w 1975 roku, bez żadnych konsultacji społecznych, włączone do powiększanego Wodzisławia Śląskiego. Ale nasza miejscowość ma bogatą historię, która sięga 1300 roku. Co najmniej od 1740 roku do 1937 roku istniały tu dwie odrębne gminy, mające w nazwie słowo Marklowice, każda z własnym herbem. Nasz obecny herb został odziedziczony po Marklowicach Górnych. Jesteśmy dziś kojarzeni jako gmina górnicza, bo w 1976 roku rozpoczęła się niemal na całym naszym obszarze ogromna eksploatacja złóż węgla kamiennego.
Mamy poczucie humoru, dlatego mieliśmy do tego ogromny dystans, zwłaszcza po 1990 roku, kiedy Marklowice zaczęły się dynamicznie rozwijać. Standardy usług komunalnych są dziś porównywalne z miastami. Myśleliśmy kiedyś nawet, żeby promocję gminy oprzeć na humorze, ale ostatecznie pomysł nie wypalił. Marklowiczanie są dziś bardzo dumni ze swojej miejscowości, chociaż życie tutaj, w sąsiedztwie kopalni węgla, bywa trudne.
Takiego skrótu myślowego użyli niektórzy dziennikarze prasowi. To nie do końca prawda, bo gminy nie mogą kupować i bezpośrednio darować mieszkańcom czegokolwiek. Mogą natomiast – i właśnie tak my zrobimy – dzierżawić własny majątek, jednak dzierżawa nie może być nieodpłatna. Temat zakupu pieców pojawił się w trakcie dyskusji na temat tego, jak skutecznie walczyć ze smogiem, który na południu Polski, szczególnie w naszym subregionie, jest ogromnym problemem. Tym bardziej że brakuje systemowych rozwiązań na szczeblu krajowym. Bez radykalnych działań samorządy same problemu nie rozwiążą.
Gmina od ponad 20 lat wspomaga mieszkańców w wymianie nieekologicznych źródeł ciepła. Pod koniec lat 90. byliśmy beneficjentem niewielkiego funduszu stworzonego przez amerykańską organizację pozarządową z Pitsburgha, dzięki której utworzyliśmy fundusz odnawialny dla mieszkańców. Skorzystało z niego ponad 70 rodzin. W 2016 roku przy współudziale środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska wypłaciliśmy dotacje dla 50 instalacji. Ale w całej gminie jest 1200 indywidualnych budynków, więc gdybyśmy mieli kontynuować działania w takim tempie, wymiana wszystkich kotłów zajęłaby ponad 20 lat! Postanowiliśmy działać inaczej. Doszliśmy do wniosku, że gmina realizując program z zakresu ochrony środowiska, może kupić i pozostać właścicielem instalacji grzewczych instalowanych w domach. Nie może ich przekazać mieszkańcom wprost, ale wydzierżawić – jak najbardziej. I następnie pobierać opłatę za dzierżawę. Taki sposób realizacji zadań jest bardzo absorbujący od strony administracyjnej, ale wart zachodu.
Składa się z trzech filarów. Pierwsze dwa to wymiana starych kotłów węglowych na gazowe oraz pieców gazowych, używanych powyżej 12 lat, na nowsze, również gazowe. W obu zastosowany zostanie klasyczny system dotacyjny (węgiel na gaz – dotacja do 7200 zł, gaz na gaz – do 4000 zł). Dotując wymianę kotłów węglowych na gaz będziemy wspomagali się środkami WFOŚiGW. Trzeci filar programu, czyli dzierżawa kupionych przez gminę nowoczesnych kotłów węglowych, będzie finansowany ze środków z nadwyżki budżetowej z lat ubiegłych.
15 proc. wartości kotła, ale płatne jednorazowo na okres 10 lat. Jeśli kupiony w przetargu kocioł kosztowałby 8 tys. zł, to czynsz wyniesie 1200 zł, jeśli cena będzie niższa, to odpowiednio mniej. Rodziny o najniższych dochodach będą mogły uzyskać zgodę na zapłatę czynszu w trzech ratach, ale w okresie do jednego roku.
Podłączenie będzie po stronie właściciela. Również na niego zostanie przeprowadzona cesja gwarancji na urządzenie. Mamy nadzieję, że w wyniku przetargu uda nam się uzyskać korzystniejsze zapisy co do okresu obowiązywania gwarancji. Mieszkańcy zostaną poinformowani, że w przypadku niewypełniania przez nich umowy, na przykład stosowania nieodpowiednich paliw, kocioł będzie musiał do nas wrócić. I jeszcze jeden warunek: stary piec musi zostać zezłomowany, a rachunek przedstawiony gminie.
Są co najmniej trzy możliwości, ponieważ w dalszym ciągu gmina nie będzie mogła przekazać kotła w formie darowizny, nawet jeśli będzie zamortyzowany. Pierwsza – najmniej korzystna dla mieszkańca – to demontaż na jego koszt i zwrot gminie. Druga, to kolejna umowa dzierżawy, ale według wartości wyliczonej przez rzeczoznawcę. Trzecia to wykup po cenie również ustalonej przez rzeczoznawcę.
Absolutnie nie. Będą się różnić przede wszystkim mocą grzewczą. Do każdego mieszkańca zainteresowanego dzierżawą przyjdzie komisja z urzędu gminy i określi, urządzenie jakiej mocy powinno być w budynku zainstalowane. Dopiero mając taką wiedzę, będziemy mogli przygotować specyfikację istotnych warunków zamówienia i ogłosić przetarg.
Przeprowadziliśmy kampanię informacyjną, a w połowie listopada spotkaliśmy się w auli gimnazjum z mieszkańcami. Przyszło około 300 osób. W grudniu przyjęliśmy budżet na 2018 rok i na podstawie wstępnych deklaracji od mieszkańców założyliśmy, że do programu przystąpi od 100 do nawet pół tysiąca właścicieli nieruchomości.
Nabór wniosków trwał od 17 do 26 stycznia. Ich liczba przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. W tak krótkim czasie zgłosiło się 350 właścicieli nieruchomości, z czego 50 wybrało system dotacyjny, a około 300 – dzierżawny. Dla nas to powód do dumy, bo doliczając kotły wymieniane w ramach programu z 2016 roku nowe piece funkcjonowałyby w aż jednej trzeciej wszystkich budynków w gminie! System, który zaproponowaliśmy, w pewnym sensie wywraca do góry nogami podejście do inwestycji w ekologiczne źródła ciepła. W przypadku dotacji mieszkaniec musiał sam zdobyć fundusze na zakup i wymianę pieca, np. zaciągnąć kredyt w banku i dopiero po zakończeniu prac – jeżeli spełnił wszystkie warunki – mógł ubiegać się o dotację z gminy. To zniechęcało wielu z nich, zwłaszcza tych niemających zdolności kredytowej. Przy dzierżawie wymagane zaangażowanie finansowe jest kilkukrotnie mniejsze.
To nie jest mały wydatek, ale porównywalny z budową dwóch średniej wielkości dróg. To po prostu kwestia hierarchii ważności zadań, które chcemy zrealizować. Proszę zauważyć, o ile drożej kosztowałaby budowa jednej ciepłowni mogącej zasilać 350 posesji. W systemie dzierżawy część kosztów cedujemy na mieszkańców, którzy przecież oprócz czynszu resztę wydatków, zwłaszcza podłączenie kotła, muszą ponieść sami.
Celu i konieczności wdrożenia programu nikt nie kwestionował, problem ze smogiem jest tak duży, że trzeba działać zdecydowanie. Była oczywiście dyskusja na temat wysokości czynszu dzierżawnego, bo radni chcieli, aby projekt był akceptowalny społecznie. Tylko jeden z nich określił program mianem kiełbasy wyborczej, ale to pojedynczy głos.
Jesteśmy stale poddawani kontrolom – nie tylko przez RIO, ale wiele innych instytucji. Mechanizm dzierżawy przećwiczyliśmy już przy okazji inwestycji w przydomowe mikrooczyszczalnie ścieków, które przez kilka lat sukcesywnie budowaliśmy tam, gdzie prowadzenie kolektorów sanitarnych jest nieekonomiczne. Do inwestycji w ochronie środowiska przykładamy dużą wagę. W Marklowicach tradycyjne szamba bezodpływowe nie spełniają zadania. Budowane są zazwyczaj z elementów betonowych, ale na obszarach szkód górniczych, gdzie grunt osiada, rozszczelniają się. Ochrona wód jest więc iluzoryczna. Dlatego postawiliśmy na mikrooczyszczalnie. W ich przypadku gmina także nie robiła darowizny, pozostaje ich właścicielem, a mieszkańcy płacą czynsz. Ale wprowadziliśmy jeszcze jeden ciekawy mechanizm wsparcia inwestycji ekologicznych.
Są mieszkańcy, którzy w ostatnich latach zainstalowali w domach nowoczesne piece nie korzystając z dotacji. Żeby nie czuli się poszkodowani, mogą liczyć na zwolnienie od podatku od nieruchomości od obiektów ogrzewanych ekologicznym źródłem ciepła. Płacą 1 gr od metra kwadratowego. W skali roku ulga nie jest może duża, dajmy na to 200 zł. Ale przez dziesięć lat uzbierają się 2 tysiące.
Niestety, to uderzy również w finanse Marklowic. Obecny poziom dochodów mamy poniżej 150 proc. tzw. wskaźnika Gg, a więc poniżej progu janosikowego. Nie zaliczamy się do bogatych gmin, co najwyżej do umiarkowanie zamożnych. Marklowice to gmina typowo eksploatacyjna, która w razie utraty części wpływów (prawdopodobnie 35 proc.) z opłaty eksploatacyjnej nie będzie miała możliwości łatwego pozyskania alternatywnych dochodów. Potworna degradacja i osiadanie terenu w wyniku wydobycia węgla odstrasza inwestorów. Niewiele osób w Polsce to rozumie. Eksploatacja górnicza, szczególnie głębinowa, na lata pozbawiła nas możliwości wyznaczania terenów pod rozwój biznesu. W Marklowicach znajduje się aż 160 ha gruntów komunalnych, na których nie można utworzyć żadnej strefy aktywności gospodarczej. Nowe przepisy na pewno wywołają falę niechęci lokalnych społeczności wobec przedsiębiorstw górniczych. Osobiście uważam, że jeżeli już pozbawiać gminy dochodów własnych tworząc Polską Agencję Geologiczną, to lepszym rozwiązaniem byłoby skorzystanie z istniejącego w polskim systemie podatkowym mechanizmu janosikowego i objęcie zmianami wyłącznie najbogatszych gmin, a nie tylko tych, które pobierają opłatę eksploatacyjną. Chcę przypomnieć, że opłata eksploatacyjna jest dla gmin takim samym dochodem własnym, jak na przykład podatek od nieruchomości i pozostaje w zgodności z art. 167 Konstytucji RP. Z ust. 4 tego artykułu wynika, że zmiany w zakresie zadań i kompetencji jednostek samorządu terytorialnego następują wraz z odpowiednimi zmianami w podziale dochodów publicznych. Największe organizacje samorządowe: Związek Miast Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP, Śląski Związek Gmin i Powiatów, jak również Stowarzyszenie Gmin Górniczych w Polsce zaprotestowały przeciwko ograniczeniu dochodów gmin. Ale kto zechciałby ich wysłuchać? Liczymy na Prezydenta RP, który być może rozważy wątpliwości związane z niezgodnością nowych zapisów ograniczających nasze dochody z konstytucją.
Tak, to prawda. W dużych miastach kampanię prowadzi się inaczej, niż w małych miejscowościach. Tam jest większa anonimowość, trzeba się mocno promować, bardziej wychodzić do ludzi. Na wsiach ludzie się znają, a więc łatwiej jest stracić reputację, niż zyskać zaufanie. Wydaje mi się, że przedstawianie mojej podobizny na plakatach wyborczych byłoby co najmniej niestosowne.
Coraz bardziej oswajam się z myślą, że należałoby dać szansę młodszym, bo chociaż praca na stanowisku wójta wciąż daje mi wiele satysfakcji, to jest bardzo absorbująca. Gdybym nawet podjął decyzję o rezygnacji z ubiegania się o kolejną kadencję , chciałbym pozostać w środowisku samorządowym, pełniąc inne funkcje. Ale mam jeszcze trochę czasu na ostateczną decyzję.
Wino? To hobby sprzed lat... Robiłem wino z różnych owoców, dobre, wytrawne, ale żeby się udało, to naprawdę sztuka. Wszystko musi odbywać się bardzo sterylnie, trzeba przede wszystkim uważać, aby obce bakterie nie zniszczyły tych właściwych. Ale prawdą jest, że lubię wino. Jestem frankofilem, to pewnie dlatego.
Ukończyłem między innymi francuskie podyplomowe studia III stopnia z zakresu zarządzania terytorialnego. Wykłady, egzaminy oraz obrona końcowej pracy odbywały się po francusku. Byłem też na stażu we Francji, gdzie przyglądaliśmy się funkcjonowaniu samorządów. Stąd zamiłowanie do wina.
Nie jest sztuką znaleźć na półce w sklepie wino dobre i drogie. Filozofia kupowania polega na tym, aby umiejętnie czytając etykiety zrównoważyć jakość i cenę. Wytrawne wino, degustowane w umiarkowanych ilościach, ma wiele walorów zdrowotnych. Ale pan chyba też lubi napić się dobrego wina.
Sławomir Bukowski
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |