Polska mało ambitna w walce z zanieczyszcze- niami atmosfery
W Polsce trwa ogłoszony przez ministra Grabowskiego "rok powietrza".
W Brukseli przedstawiciele resortu środowiska proponują najmniej ambitne rozwiązania walki z jego zanieczyszczeniami.
15 czerwca w Brukseli przedstawiciele ministerstw środowiska krajów członkowskich UE spotkali się, by debatować m.in. nad dyrektywą o krajowych pułapach emisji (National Emission Ceilings). Dyrektywa ta może zobowiązać wszystkie kraje UE do nieprzekraczania określonych poziomów zanieczyszczeń powietrza oraz przyczynić się do zmniejszenia występowania tzw. zanieczyszczeń transgranicznych.
– Problemy z zanieczyszczeniem powietrza ma większość krajów UE. Jednak to Polska jest w niechlubnej czołówce – aż sześć z dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast znajduje się na terenie naszego kraju. Jesteśmy na pierwszym miejscu pod względem stężeń rakotwórczego benzo(a)pirenu i na drugim pod względem zanieczyszczenia pyłami – mówi Weronika Piestrzyńska z organizacji HEAL, zajmującej się m.in. wpływem zanieczyszczeń powietrza na zdrowie.
– Szkodliwe substancje znajdujące się w powietrzu przyczyniają się do powstawania wielu chorób przewlekłych, w tym układu oddechowego, krążenia, nerwowego, co z kolei prowadzi do zawałów, udarów czy nowotworów, skutkując przedwczesnymi zgonami. Wedle raportów UE zanieczyszczenia powietrza generują zewnętrzne koszty zdrowotne w wysokości od 40 do 120 mld euro rocznie w samej tylko Polsce – dodaje Łukasz Adamkiewicz z HEAL.
Prawie połowa zanieczyszczeń w Polsce pochodzi z zagranicy
Emitowane zanieczyszczenia to jednak nie tylko „sprawa” danego kraju. Część szkodliwych związków przemieszcza się ponad granicami krajów – są transportowane nad Europą na duże odległości – to tzw. zanieczyszczenia transgraniczne. Wedle szacunków HEAL oraz EEB 48% zanieczyszczeń powietrza w Polsce pochodzi z zagranicy, my z kolei „eksportujemy” aż 67% wytworzonych w kraju zanieczyszczeń do krajów ościennych. Dlatego tak ważne jest wprowadzenie jednolitych przepisów zobowiązujących wszystkie kraje do wspólnej walki z zanieczyszczeniami powietrza poprzez zapisy nakładające obowiązek redukcji emisji szkodliwych związków. Narzędziem pozwalającym na rozwiązanie tego problemu ma być właśnie dyrektywa o krajowych pułapach emisji.
Polska chce łagodniejszych przepisów
Jednak podczas czerwcowego spotkania sekretarz stanu Ministerstwa Środowiska Marcin Korolec zaapelował o łagodniejsze przepisy. Proponował m.in., by cele określone w dyrektywie zaczęły obowiązywać od 2040, a nie 2030 roku i aby kraje członkowskie nie były prawnie zobowiązane do wprowadzania limitów. Powoływał się na bezpieczeństwo energetyczne oraz możliwe zahamowanie wzrostu gospodarczego w przypadku wprowadzenia proponowanych limitów.
Polska była – obok Rumunii – jedynym krajem, który podczas spotkania apelował o mniej ambitne zapisy dyrektywy i zniesienie zapisu o obowiązujących limitach emisji. Podczas gdy trwają negocjacje nad ustaleniem deklarowanych limitów emisji zanieczyszczeń dla krajów UE, każdego roku zanieczyszczenia powietrza powodują 430 tys. przedwczesnych zgonów w Europie, w tym ponad 40 tys. w Polsce. Według Światowej Organizacji Zdrowia stanowią one największe środowiskowe zagrożenie zdrowia publicznego współcześnie żyjących ludzi.
Propozycja ministra Korolca jest mocno zaskakująca, jako że w Polsce rok 2015 ogłoszono „rokiem powietrza”. W kwietniu br. zaprezentowano także projekt Krajowego Programu Ochrony Powietrza, wedle którego zmniejszenie emisji zanieczyszczeń nie wpływa negatywnie na wzrost gospodarczy.