Radioaktywny wyciek z kopalni uranu w Australii
W kopalni uranu Ranger na północy Australii doszło do wycieku radioaktywnych substancji, który już nazywany jest przez niektórych jednym z najgorszych wypadków jądrowych w historii kraju.
Operator obiektu – firma Energy Resources of Australia (ERA) doniosła, że pracownicy odkryli uszkodzenie pojemnika na radioaktywne substancje i zdążyli się ewakuować zanim doszło do masowego uwolnienia się niebezpiecznej cieczy.
Operator twierdzi, że powstrzymał rozprzestrzenianie się radioaktywnej mieszaniny wody i błota. Może ona stanowić zagrożenie dla pobliskiego Parku Narodowego Kakadu.
Głębokie zaniepokojenie sytuacją wyraziło Centrum ds. Środowiska Terytorium Północnego i Stowarzyszenie Aborygenów Gundjeihmi – pierwotnych mieszkańców skażonych terenów.
Australia nie posiada elektrowni jądrowych, jednak kraj wydobywa i eksportuje uran. Po katastrofie jądrowej w Fukushimie w Australii podniosły się głosy, że wydobycie i eksport surowca nie jest etyczny ze względu na to, że zwiększa ryzyko katastrof jądrowych.
Wypadek w Australii jest kolejnym faktem podważającym bezpodstawną promocję energetyki jądrowej pod hasłem, że jest rzekomo ekologiczna.
Źródło: ABC News
komentarz redakcji:
Skupieni na elektrowniach atomowych mało wiemy o procesie
wydobywania uranu- paliwa do nich, a jest on pełen toksycznej chemii i wyjątkowo dewastujacy środowisko. A jak widać bywa on też niebezpieczny jak elektrownie, które zasila...
R. Gawlik