Obama wierci
Dla wielu ekologów w USA to szok. Prezydent Barack Obama znosi zakaz stawiania szybów naftowych u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. - Ta decyzja nie przyszła mi łatwo - zapewniał Obama. Wczoraj w bazie lotniczej Andrews pod Waszyngtonem ogłosił, że znosi obowiązujący od ponad 20 lat zakaz eksploatacji złóż ropy naftowej i gazu u wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
Dla wielu ekologów w USA to szok. Prezydent Barack Obama znosi zakaz stawiania szybów naftowych u wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
- Ta decyzja nie przyszła mi łatwo - zapewniał Obama. Wczoraj w bazie lotniczej Andrews pod Waszyngtonem ogłosił, że znosi obowiązujący od ponad 20 lat zakaz eksploatacji złóż ropy naftowej i gazu u wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
- To część szerszej strategii, która pozwoli nam przejść od gospodarki opartej na paliwach kopalnych i zagranicznej ropy naftowej do gospodarki wykorzystującej rodzime paliwa i czystą energię. Powodzenie tej strategii zależy od wzmocnienia naszej gospodarki. Nie biorąc pod uwagę realiów, popełnilibyśmy błąd - powiedział Obama. Aby podkreślić swoje poparcie dla "zielonej energii", oświadczenie to złożył, stojąc przed myśliwcem F-18 napędzanym biopaliwem.
Zakaz wiercenia złóż u wybrzeży USA wprowadzono pod naciskiem ekologów obawiających się zniszczenia środowiska przez nafciarzy. Teraz koncerny energetyczne będą mogły eksploatować złoża w pasie 80 km od wybrzeży Wirginii, a ponadto rozpoczną się przygotowania do eksploatacji pól naftowych i gazowych położonych pod dnem Atlantyku w południowej i środkowej części USA.
Nafciarze będą też mogli postawić nowe szyby na wschodnich akwenach Zatoki Meksykańskiej, na polach położonych 200 km od brzegu Florydy.
Administracja Obamy postanowiła za to zrezygnować z wydania koncesji na eksploatację złóż w Zatoce Bristol na Alasce i wycofać się z planów zezwolenia na poszukiwanie złóż na Morzach Czukockim i Beauforta u wybrzeży Alaski. Te projekty szykowała administracja poprzedniego prezydenta Georgea W. Busha, wywołując ostrą krytykę ekologów.
Obama nie krył, że jego decyzja ma zjednać poparcie Republikanów, których slogan w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej w 2008 r. brzmiał: "Wierć, kochanie, wierć!".
Republikanie przekonywali, że zniesienie zakazu wierceń podmorskich złóż stworzy nowe miejsca pracy i zmniejszy zależność Stanów Zjednoczonych od importu ropy i gazu. To argumenty ważne także dla administracji Demokratów. Ale przede wszystkim zniesienie zakazu wiercenia podmorskich złóż ma pomóc Demokratom w uchwaleniu ustawy klimatycznej. Jej projekt zostanie przedstawiony pod koniec kwietnia i niedawno był konsultowany przez Obamę z politykami USA.
Administracja Obamy chce, aby nowe przepisy doprowadziły do ograniczenia emisji CO2 o 17 proc. do 2020 r. Wprowadzone zostaną także programy rządowego wsparcia budowy nowych elektrowni atomowych, a także projektów CCS - gromadzenia w podziemnych magazynach CO2 z bardzo popularnych w USA elektrowni węglowych. Bez poparcia Republikanów w Kongresie nie da się wprowadzić tych ambitnych przepisów.
W środę Obama ogłosił też decyzje, które mają złagodzić krytykę obrońców środowiska po zniesieniu zakazu wierceń u wybrzeży. Do swojego parku samochodowego rząd USA kupił już 5 tys. ekologicznych aut hybrydowych - mówił Obama. A w czwartek rząd USA zatwierdzi nowe przepisy o ograniczeniu zużycia paliwa z nowych aut.