Cos się stało z PWE Gubin?
Czyli o tym jak mieszkańcy gmin Gubin i Brody przeżyli kolejny rok planowania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego
Historia planowania, czyli powtórka z rozrywki - dziwne biznesy i lubuska klasa polityczna
Niewiele osób pamięta, że już w 2008 roku na terenie gmin Brody i Gubin pojawiła się prywatna spółka PWE Gubin sp. z o.o., która powróciła do przedwojennej, lekko odświeżonej w latach 60-tych ubiegłego wieku, koncepcji planowania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w okolicach Gubina. Obiecywano wówczas, że pierwszy prąd spod Gubina popłynie …. w 2015 roku! Działania PWE Gubin wzbudziły gorący sprzeciw mieszkańców gmin Gubin i Brody oraz poważnie zamieszały w głowach niektórych lubuskich polityków. W 2009 roku odbyły się ważne i wiążące referenda lokalne w gminach Gubin i Brody, w których mieszkańcy, wypowiedzieli się przeciwko lokalizowaniu na terenie ich gmin kopalni odkrywkowych. W 2010 roku, po wygraniu wyborów samorządowych przez przeciwników odkrywek, prywatny właściciel sprzedał spółkę PWE Gubin państwowemu gigantowi – strategicznej spółce energetycznej - PGE. Dlaczego prywatny właściciel pozbył się tej „kury znoszącej złote jajka” do tej pory nie wyjaśniono. W międzyczasie spółka zmieniła nazwę, zmieniło się paru prezesów, a na końcu i sama spółka przestała istnieć. Została tylko idea, która odżywa przy każdych możliwych wyborach w ustach polityków różnego pochodzenia i światopoglądów. Chociaż kosztowne planowanie odkrywki bardzo utrudnia życie mieszkańców gmin Gubin i Brody, lubuska klasa polityczna nie poświęca temu zagadnieniu swego cennego czasu.
A tymczasem ludzie swoje wiedzą
W 2010 roku na terenie gmin Gubin i Brody powstało Stowarzyszenie NIE kopalni odkrywkowej, ponieważ do ludzi dotarł fakt, że rząd, politycy i lobby węglowe, nie uszanują wyników referendów i blokowanie rozwoju Ziemi Gubińskiej w imię planowania kopalni odkrywkowej będzie trwało nadal, bo przecież nie ma takich państwowych pieniędzy, których by się nie dało wydać w imię „bezpieczeństwa energetycznego Polski”.
Całe lubuskie było świadkiem cyrku propagandowego, jaki zorganizowały nam władze samorządowe województwa, kolejni wojewodowie, politycy praktycznie wszystkich partii i przedstawiciele PGE. W lokalnych mediach cyklicznie pojawiały się nieprawdziwe informacje, że w sprawie kopalni pod Gubinem wszystko jest już przesądzone. Mimo, że do dzisiaj PGE nie złożyło nawet wniosku o koncesję, gubińskiej kopalni nie ma w dokumentach planistycznych – ani gminnych, ani wojewódzkich część lubuskich polityków nadal uważa, że w sprawie tzw. gubińskiego kompleksu energetycznego zapadły „na górze” jakiekolwiek decyzje. W międzyczasie okazało się, że nawet konieczne w takich przypadkach konsultacje trans graniczne, również nie zostały przeprowadzone.
Tymczasem lokalne stowarzyszenie, przez 5 lat swojej działalności, nawiązało współpracę praktycznie ze wszystkimi organizacjami pozarządowymi zainteresowanymi ochroną praw obywatelskich, środowiska i rozwojem energetyki obywatelskiej oraz odnawialnej. Inwestycją pod Gubinem interesują się nie tylko polskie stowarzyszenia ekologiczne, jak EKO-UNIA, organizacje pozarządowe, jak FRANK BOLD, ale również międzynarodowe giganty, jak Greenpeace i WWF. Od roku 2010 zorganizowano nie tylko lokalne i międzynarodowe protesty, ale przede wszystkim prowadzono wiele działań prawnych, które właśnie w tym roku miały swój finał przed Naczelnym Sądem Administracyjnym w Warszawie. Mieszkańcy gmin Gubin i Brody mają za sobą nie tylko wygrane referenda, dwukrotnie wygrane wybory samorządowe (w roku 2010 i 2014), korzystną opinię rzecznika praw obywatelskich, orzeczenie NSA o braku kopalni w Wojewódzkim Planie, ale również wygraną wójta Gminy Gubin z wojewodą lubuskim o zarządzenie zastępcze.
Myśl globalnie, działaj lokalnie
Poza protestami związanymi z niszczeniem gmin przez wieloletnie planowanie kopalni odkrywkowej udało się też dokonać paru innych rzeczy – na dachach szkół pracują instalacje fotowoltaiczne, na terenie gminy Gubin powstała prywatna biogazownia, coraz więcej osób inwestuje we własne przydomowe elektrownie słoneczne i termomodernizacje budynków.
Dodatkowo dokładne przestudiowanie ustawy górniczo-geologicznej zaowocowało złożeniem przez wójtów wniosków ugodowych do koncernu Vattenfall o pokrycie szkód w gminach Gubin i Brody, wynikających z działalności kopalni odkrywkowych węgla brunatnego po niemieckiej stronie granicy. Bo przecież gminy i ich mieszkańcy ponoszą skutki nie tylko dyletanckiego działania związanego z planowaniem kopalni odkrywkowej koło Gubina. Wszyscy płacimy naszym zdrowiem i mieniem za działanie kopalń odkrywkowych i elektrowni węglowych po niemieckiej stronie. Ewentualny sukces gmin Brody i Gubin pozwoli też dochodzić swoich praw mieszkańcom nadgranicznych powiatów.
Ostatecznie pasterz Dawid pokonał olbrzyma Goliata
Nie ulega wątpliwości, że bezsensowne planowanie kompletnie nierealistycznych projektów stało się w Polsce dochodowym biznesem, a politycy nauczyli się żyć z obiecywania gruszek na wierzbie. Tak więc projekt „kopalnia pod Gubinem” będzie żył swoim życiem dalej, a mieszkańców nadal będzie się traktować jako zbędny dodatek do złóż węgla. Chyba, że w końcu ktoś przerwie ten chocholi taniec i zada pytanie – po co wyrzucamy miliony złotych w błoto? Może ostatecznie nowy prezes PGE zrozumie, że strategiczna spółka skarbu państwa nie może latami ośmieszać się ciągłym ponoszeniem wydatków na planowanie odkrywek przy obszarach NATURA 2000 (Gubin-Brody), czy pod kilkudziesięciotysięcznymi aglomeracjami (Lubin). Pozostaje nam pocieszać się, że „Projekt Gubin” nie jest najbardziej kosztownym projektem grupy PGE. Na planowanie elektrowni atomowej, która do dzisiaj nie doczekała się nawet lokalizacji, wydano ponad miliard złotych.
W nowym roku życzę nam wszystkich wytrwałości, bo przecież Dawid w końcu wygrał z Goliatem, bardzo dużo zdrowia, bo niestety nadal jesteśmy truci przez elektrownie węglowe, i powodzenia, bo to zawsze się przyda. Do siego!
Anna Dziadek