Najder: Energetyka odnawialna była brutalnie dławiona przez całe lata przez polski rząd
wywiad Izabeli Żylińskiej (www.smart-grids.pl) z Jackiem Najderem
Na fali: upałów, decyzji PSE o wprowadzeniu ograniczeń w dostarczaniu i poborze prądu, a także konferencji Wicepremiera Piechocińskiego, zwróciliśmy się do Posła Jacka Najdera (Biało-Czerwoni), przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Nowoczesnej Energetyki, o komentarz dotyczący wdrażania inteligentnego opomiarowania, zmian jakie mogą nastąpić w zarządach spółek energetycznych po jesiennych wyborach parlamentarnych oraz o najlepszym dla Polski sposobie wytwarzania energii elektrycznej.
Izabela Żylińska: Panie Pośle, jakie konsekwencje poniesie Polska, jeśli do 2020 r. nie zostanie wdrożonych 80% inteligentnych liczników u odbiorców indywidualnych?
Jacek Najder: Jest to złamanie dyrektywy Unii Europejskiej. Podejrzewam, że najpierw będzie pierwsze ostrzeżenie, potem kolejne, następnie propozycja kary i w ostateczności uruchomi się cała machina unijna pod tytułem: co nam grozi za niewypełnienie dyrektywy?
I.Ż.: Kiedy w ustawie Prawo energetyczne znajdzie się zapis o przymusie instalacji inteligentnych liczników przez OSD?
J.N.: Nie wiem. Zapewne przy kolejnej nowelizacji Prawa energetycznego i niestety nie wychodzi, aby nastąpiło to w tej kadencji Sejmu. Przynajmniej nie w tym zakresie, który dotyczy sieci. Po pierwsze rząd musi zdecydować o powołaniu Operatora Informacji Pomiarowej, czyli OIP. W dalszej kolejności należy opracować wszystkie warunki techniczne, specyfikacje i wtedy można zapisać w Prawie energetycznym stosowną zmianę wraz z harmonogramem jej wykonania. Do wymiany jest około 4,8 mln liczników, co da bardzo duże koszty liczone w milionach złotych. Harmonogram ma na celu przymuszenie, aby cały proces nie trwał zbyt długo i jednocześnie, aby nie spowodował zbytniego obciążenia finansowego dla operatorów systemu dystrybucyjnego. Operatorzy będą wnioskowali do URE, aby wydatki na Smart Metering zmieścić w taryfie i (niestety) ostatecznie wszystko wróci do Kowalskiego jako koszt.
I.Ż.: Na jakim etapie jest w takim razie tworzenie OIP?
J.N.: Na początku tygodnia w Ministerstwie Gospodarki odbyła się konferencja prasowa i myślę, że Wicepremier Piechociński powinien otrzymać od Pani to pytanie, jako jego właściwy adresat, a jeśli nie on, to Wiceminister Pietrewicz.
I.Ż.: Jak duże zmiany mogą nastąpić w zarządach spółek energetycznych po jesiennych wyborach parlamentarnych?
J.N.: Przede wszystkim zależy to od tego, kto zostanie Ministrem Skarbu. Póki co stanowisko to sprawuje Minister Czerwiński. Jeśli wybory wygra Platforma Obywatelska, może się on utrzymać, jeśli nie, to będzie ktoś z innej opcji politycznej. Tak czy inaczej martwi mnie jedno, a mianowicie: i Platforma i formacja z nią zantagonizowana, która też ma aspiracje do rządzenia krajem, czyli Prawo i Sprawiedliwość, mają za zadanie całą energetykę przymusić do utopienia swoich pieniędzy w nierentownych kopalniach. W tym kontekście będą przymuszać kogo tylko się da, do zakupu tych przedsiębiorstw za złotówkę z długami, albo za złotówkę bez długów. Wszystko po to, aby ewentualne zyski, jakie wypracuje energetyka poprzez zarządzanie stricte biznesowe, utopić w komunistycznym molochu, jakim są nieefektywne spółki węglowe. Ma to na celu opłacenie (z krwawicy podatnika), jeszcze przez jakiś czas, głosów kupionych u baronów związków zawodowych na Śląsku. Proszę zauważyć, że dziś każdy obiecuje Ślązakom i górnikom wszystko, np. że będziemy fedrować po 2050 roku, nawet jak się nam węgiel skończy. Tylko, że ja pytam: gdzie jest kres tego szaleństwa? Jak długo musimy dopłacać po 8 mln zł dziennie do nierentownych kopalni? Może czas w końcu zrobić prawdziwą restrukturyzację, czyli zachować to, co da się zachować w ramach w miarę rynkowych, a to, czego nie da się zachować zrestrukturyzować i przekierować ludzi w inne miejsca? Trzeba stworzyć program prawdziwej restrukturyzacji, a nie pudrować pryszcza na twarzy, jakim jest w dniu dzisiejszym górnictwo. On prędzej czy później wybuchnie, a zrobi to szybciej niż się tego spodziewają.
I.Ż.: W takim razie: atom, węgiel czy energetyka odnawialna będzie przyszłością Polski?
J.N.: Konia z rzędem temu, kto zgadnie, jaka będzie polityka unijna w kwestii energetyki. Jednakowoż przesłanki są następujące: Francja właśnie rezygnuje z atomu – zdekapitalizuje, zamortyzuje te elektrownie jądrowe co są i nowych nie buduje, gdyż stawia na OZE w 100%. Niemcy mają Energiewende, które co prawda było poddane jakiejś analizie, lecz stwierdzili, że nadal idą w OZE. Rozbudowują sieci i odnawialne źródła energii. W związku z tym nie mają dziś takich problemów, jakie ma Wicepremier Piechociński – cieszą się chłodnymi pomieszczeniami klimatyzowanymi dzięki fotowoltaice. Do tego mamy jeszcze Wielką Brytanię, która też posiada coraz większy udział w OZE.
Umówmy się, że jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania na coś stawiają, to Unia Europejska również na to stawia. Dziwię się, że nasi decydenci, którzy dzisiaj sprawują urzędy Ministra Skarbu i Ministra Gospodarki, nie widzą tych zmian. Wystarczy wystawić nos poza swój urząd, żeby dostrzec tak oczywiste kwestie, jak trendy, które są widoczne w Unii Europejskiej. Za chwilę przyjdzie redukcja emisji dwutlenku węgla i nie mam wątpliwości, że polską energetykę dosięgnie również jakiś rozmiar backloadingu. To będzie pasmo nieustających „sukcesów” polskiej energetyki – jak nie upały to za chwilę backloading, brak wody... A to wszystko dlatego, że energetyka odnawialna była brutalnie dławiona przez całe lata przez polski rząd.
I.Ż.: Serdecznie dziękuję za rozmowę.
źródło: http://www.smart-grids.pl