Młode pokolenie ma pomysły na zagospodarowanie turowskiej dziury
Opolno-Zdrój to miejscowość położona na skraju kopalni odkrywkowej Turów, o której głośno było i jest w tym roku przez rządowy polsko-czeski konflikt. Rok ten był jednak wyjątkowy dla Opolna – odbył się tutaj Plener Ziemia Zgorzelecka 1971-2021 – jubileusz pierwszego w Polsce, a może i w świecie, pleneru artystycznego poświęconego w całości tematyce ochrony środowiska. Artyści zapytali dzieci o ich pomysły na zagospodarowanie turowskiej dziury po wydobyciu węgla brunatnego.
25 listopada w klubie Proza we Wrocławiu artyści rozmawiali o roli kultury i sztuki w procesie transformacji. Artyści tworzyli i mieszkali przez całe lato w okolicach odkrywki Turów. Na własnej skórze doświadczyli klimatu Worka Turoszowskiego i przez trzy miesiące stali się częścią tej społeczności. W klubie Proza mówili o swoich odczuciach, artystycznych inspiracjach, a także o Kalendarzu bezdni, który ukazał się jako rezultat pracy z dziećmi. - A Ty jak wyobrażasz sobie zagospodarowanie tej wielkiej dziury w przyszłości? – zapytali artyści. Odpowiedzi były bardzo różnorodne, a ich zbiór w formie plastycznych prac w kalendarzu został określony jako „jedyny głos w sprawie przyszłości” dla kompleksu energetycznego w Turowie.
Spotkanie prowadziła redaktor Gazety Wyborczej i historyczka Beata Maciejewska, która zajmuje się m.in. kulturą i historią Górnych Łużyc. Z jej udziałem powstał film dokumentalny pt. „Świat, który nie może zaginąć. Górne Łużyce”.
- Robiłam reportaż o miejscowości, która jest zjadana przez kopalnię. To jest miejsce niezwykłe, sielskie, niegdyś masowo przyjeżdżali tam kuracjusze. Dziś kopalnia nie tylko zabrała zdrojową wodę mieszkańcom, ale wpłynęła na ludzi, którzy boją się zmian i odczuwają strach - wspomina Maciejewska.
Pierwszy plener artystyczny w Opolnie-Zdroju odbył się w 1971 r. Jego historię przypomniał Dominik Podsiadły, którego ojciec, Leon, uczestniczył w wydarzeniu 50 lat wcześniej.
Wiktoria Kruk graficzka i jedna z artystek brała udział w tegorocznym plenerze. Dobrze to wspomina, mówi jak ciepło, choć początkowo z pewną nieufnością, została przyjęta przez mieszkańców Opolna. - Wszyscy są tam zamknięci w bańce strachu. Nasz plener rozpoczął się, kiedy wybuchł konflikt międzynarodowy – mówi Wiktoria Kruk. - Chciałam usłyszeć pokolenie, które będzie bezpośrednio odpowiedzialne za transformację – dodaje.
I usłyszała głosy dzieci, w większości optymistyczne:
- Tam będzie zamek mój i przyjaciółki. Po prostu będziemy rządzić całą Bogatynią i Opolnem. I całą Polską i całym światem.
- Na terenie tej dziury będzie fabryka czekolady no i lotnisko, żeby latać.
- To będzie kopalnia, co są rubiny i diamenty i tam jest wąż, który je świat – WĄŻ POŻERACZ.
Czym jest więc tytułowa „bezdeń”? - Tam jest wciąż obecna wizja bezdni, może oni wciąż liczą, że dokopią się do diamentów? – zastanawia się poeta Konrad Góra z wydawnictwa papierwdole.
- Do wieku XIX tak właśnie ludzie myśleli o oceanach, że one przenikają na wylot przez Ziemię. Użytkowanie słowa bezdeń zanikało wraz z rozwojem wiedzy geologicznej o budowie Ziemi. Tu postanowiliśmy do tego słowa wrócić, bo jego użycie jest w pełni uzasadnione – tłumaczy Góra.
Maciejewska: - Większość mieszkańców pogodziła się z zagładą części Opolna. Wiedzą, że miejscowość może podzielić los Wigancic Żytawskich, z których pozostał jeden dom przysłupowy przeniesiony do Zgorzelca, czy Rybarzowic, które straciły dwa pałace, kościół, domy przysłupowe i siedem wieków historii. Opolno jest nadgryzane jak tort z każdej strony.
- Kopalnia jednak przestała w pewnym momencie wykupywać domy. Wszyscy czekają w zawieszeniu i ta niepewność irytuje, co można odczuć, kiedy jest się tam dłużej – mówi Dominik Podsiadły, inicjator i „samozwańczy” asystent pleneru.
Czy Opolno ma więc szansę na powrót do dawnej świetności? Czy mieszkańcy zaczną doceniać walory tego miejsca, które mogą zostać wykorzystane w procesie transformacji społecznej, kulturowej i gospodarczej?
- Jedno jest pewne, gmina Bogatynia jako jedna z najbogatszych gmin w Polsce powinna zacząć inwestować w przyszłość. Spójrzmy na Lubin, który też ma kopalnie i potrafi z tego skorzystać – zwracają uwagę Podsiadły i Góra.
- Tam będzie taka toksyczna rzecz, co może poparzyć tak mocno, że się będzie mieć ranę do końca życia – wieszczy miesiąc listopad w kalendarzu bezdni.
- To będzie centrum rekreacji, szkoła zumby i szkoła do tenisa…
Która z wizji okaże się bliższa prawdzie? Wszystko w rękach rządu, spółki PGE, samorządowców i obywateli. To od nich zależy teraz przyszłość nie tylko kompleksu energetycznego, ale przede wszystkim życie całej tkanki regionu. Brak harmonogramu wygaszania Turowa, pełen błędów, nieskończony i niezgodny z polityką UE terytorialny plan sprawiedliwej transformacji, rządowy konflikt polsko-czeski to tylko niektóre czynniki, które nie napawają optymizmem.
Młode pokolenie ma jednak wiarę, nadzieję i optymizm, którego najwyraźniej brakuje politykom. Turów może zakończyć swoją działalność już w 2030 roku, jednak to w rękach rządzących jest zaplanować proces zamykania w sposób jak najbardziej sprawiedliwy i korzystny dla samorządu i mieszkańców regionu zgorzeleckiego.
Transmisję ze spotkania można obejrzeć na Facebooku organizatora wydarzenia – Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Partnerami spotkania byli wydawnictwo papierwdole, CSW Wiewiórka, Wrocławski Dom Literatury i Greenpeace Polska.
info
|