Wyobrażacie sobie przyszłość Turowa za 50 lat? Jeżeli macie z tym problem, musicie przyjechać do Opolna-Zdroju w pierwszy weekend sierpnia.
Od początku czerwca w Opolnie-Zdroju, przy samej krawędzi odkrywki Turów, trwają rezydencje artystyczne z okazji pięćdziesięciolecia pleneru „Ziemia Zgorzelecka 1971”. W latach 70. w Opolnie odbył się pierwszy plener artystyczny, który wprost nawiązywał do wyzwań ochrony środowiska człowieka. Organizatorem imprezy były nie tylko instytucje kultury i sztuki z Wrocławia, ale też kopalnia Turów i Wojewódzka Komisja Związków Zawodowych we Wrocławiu.
Już wtedy wybitni artyści i historycy sztuki, jak między innymi Jerzy Ludwiński, Natalia LL, Konrad Jarodzki czy Leon Podsiadły, wiedzieli, że poziom eksploatacji ziemi przez człowieka stanowi zagrożenie dla naszej dalszej egzystencji. Wiedzieli oni także, że ochrony wymaga już nie sama przyroda, ale też człowiek jako istota „uczuciowa”. Maria Berny, komisarz pleneru, pisała we wstępie katalogu: „Proponuję więc oprócz kwiatów i drzew, oprócz motyli, ptaków i zwierząt chronić nasze ludzkie uczucia, rozbudzać i rozwijać naszą wrażliwość na wszystko, co świat nasz stanowi”. Jej słowa okazały się prorocze, gdyż pod względem emocjonalnym w regionie Bogatyni panuje ogromna niepewność, lęk, poczucie wykluczenia czy brak zaufania. Wyczuwają to także najmłodsi, którzy wiedzą, że ich domy w Opolnie są skazane na zniszczenie. Kiedy spacerują po wyburzonej już części wsi podczas grania w „Pokemony”, aplikacja pokazuje im działki, gdzie dzisiaj zostały tylko krzaki, drzewa owocowe, a czasami podwórkowe kwiaty. Szczególnie zatem dzieci i młodzież wzrastają w rzeczywistości, której istnienie charakteryzuje się tymczasowością. Dorośli, będąc w ich wieku, mieli raczej pewność, że trwały będzie chociaż kompleks kopalni i elektrowni Turów. Dzisiaj wszystko wisi na włosku.
Zarówno w Opolnie, w Bogatyni czy okolicach od lat panuje stupor i wrogość wobec każdej alternatywy, jaką już teraz trzeba sobie wyobrazić. W tym trudnym czasie – zupełnie przypadkowo można by powiedzieć – akurat w tym roku, kiedy Czesi sądzą Polskę za działalność w Turowie, przypada pięćdziesięciolecie ważnego na mapie historii sztuki i polskiej kultury pleneru. Od czerwca do miejscowości zjeżdżają artyści i artystki, doświadczają tego krańca Polski, o którym mało kto wie – o Turowie słyszała już chyba cała Europa, ale o Opolnie, które ma zniknąć w wyrobisku, raczej tylko eksperci z Polski. Każda z rezydentek z ASP Wrocław spędza na miejscu trzy tygodnie i wspólnie z mieszkańcami tworzy przeróżne sytuacje. Działania nastawione są na wspólne przebywanie i do teraz były raczej kameralne. Natomiast już w pierwszy weekend sierpnia 2021 Biuro Usług Postartystycznych, zrzeszające twórców z całej Polski, przygotowuje plener. Wtedy nastąpi też kumulacja wydarzeń, a do Opolna przyjadą artyści nie tylko z ASP Wrocław czy Muzeum Współczesnego Wrocław, jak było do tej pory, ale z całej Polski i nie tylko. Gospodarzem wraz z ASP i MWW Wrocław jest pani sołtys Opolna-Zdroju oraz Stowarzyszenie na Trójstyku. Teraz dołączy do nich między innymi środowisko artystyczne z Warszawy, Poznania i Krakowa.
Plener w Opolnie-Zdroju zapowiedziała przed paroma dniami w Telewizji Bogatynia Diana Lelonek, utalentowana i wielokrotnie nagradzana artystka – za swoją działalność dostała między innymi Paszport Polityki. Więcej informacji na temat pleneru od 6–8 sierpnia ma się pojawić na facebookowym profilu Stowarzyszenia na Trójstyku. Na tym wydarzeniu nie zakończą się działania przy najgorętszym w ostatnim czasie kompleksie energetycznym. Do końca sierpnia ASP Wrocław wraz z MWW Wrocław kontynuować będą rezydencje, a na początku września odbędzie się wystawa i podsumowanie całego procesu. Do Opolna w sierpniu i we wrześniu ma też przyjechać pisarz Filip Springer, autor głośnej książki „Miedzianka. Historia znikania”, czy laureat wrocławskiej nagrody poetyckiej Silesius – Konrad Góra. To wszystko nie jest jedynie zapowiedzią festiwali artystycznych, jakich w ostatnich latach w Polsce – całe szczęście – niemało. Okazuje się bowiem, że artyści, w tym najmłodsi mieszkańcy jako pierwsi wypowiedzieli się na temat przyszłości tego regionu i to także na tematy tabu w kontekście kombinatu energetyczno-wydobywczego.
Już pierwsza rezydentka ASP Wrocław Wiktoria Kruk zaproponowała mieszkańcom, aby opowiedzieli wizualnie na bardzo trudne i wypierane pytanie: „Co dalej z dziurą”. Tym samym okazało się, że dzieci i młodzież bardzo dobrze wyczuwają zagrożenia czy skomplikowanie sytuacji. Kruk robiła też instalację przestrzenną „Sprawiedliwość społeczna”, która niestety została zniszczona przez nieznanych sprawców. Druga rezydentka Iwona Ogrodzka postanowiła razem z młodymi mieszkańcami wyremontować wizualnie Villlę Rudelsburg, czyli Kasztanową 22. To cenny, imponujących rozmiarów budynek, który właściciel, czyli kopalnia Turów, zaniedbuje od lat, a konserwator zabytków raczej przymyka oko na straty, jakie wywołał tam „nagły” pożar i postępujące podupadanie budynku. Odbyło się także wyobrażanie sobie krajobrazu i jak się okazuje – w miejscu, gdzie stoi elektrownia, pojawiało się na przykład morze czy coś przypominającego pałac kultury i nauki.
Biuro Usług Postartystycznych idzie jeszcze dalej i chce podczas pleneru na początku sierpnia wyobrażać sobie region 50 lat później, czyli w setną rocznicę pleneru Ziemia Zgorzelecka 1971. Twórcy, w myśl idei postsztuki, wychodzą z galerii, nie koncentrują się na dziele sztuki, ale raczej na procesie wspólnego tworzenia. Często zamiast obiektów powstanie sztuka wody, sztuka transformacji czy wspólnego bycia w przestrzeni. Będzie poszukiwanie zabranych przez kopalnię wód zdrojowych czy śnienie o świetności basenu, który w tym starym uzdrowisku do dzisiaj żyje w pamięci mieszkańców.
Pod względem wizualnym region Turowa stanowi wręcz przeżycie estetyczne, sama kopalnia i elektrownia są dominantami w krajobrazie, a swoim ogromem inspirują wiele przemyśleń i emocji. Artystki i artyści, ale też sami mieszkańcy i liderzy lokalni będą zatem wykorzystywać to, przy czym polityka albo technologia nierzadko zawodzą – zdolność do wybiegania myślą w przyszłość. Negocjacje między Polską a Czechami po raz kolejny pokazują, jak złudne jest myślenie kadencyjne czy nastawione na tu i teraz. Wydaje się, że tej wizji brakuje nie tylko politykom, lecz także ludziom energetyki czy górnictwa. Myślę, że wszyscy skorzystają, jeżeli na początku sierpnia odwiedzą Opolno-Zdrój. A sądząc po energii, jaka powstaje tam po prostu z samego bycia ludzi ze sobą i tworzenia, można tylko zapytać, jakie źródła i zdroje w tych trudnych czasach są dzisiaj najważniejsze. Kto wie – może ten „koniec świata” da impuls do jakiegoś początku w historii Polski.
Hanna Schudy
[artkuł pierwotnie ukazał się na serwisie https://kulturaliberalna.pl]
Hanna Schudy |
doktor nauk humanistycznych (filozofia), mgr Ochrony Środowiska (Wydział Nauk Biologicznych UWR), studentka filologii germańskiej. Od ponad 15 lat związana z ruchem ekologicznym, zajmuje się m.in. ochroną dziedzictwa Dolnego Śląska oraz ochroną środowiska metodami humanistycznymi. |
info
|