Pieniądze z UE są źle wydawane i niewystarczająco rozwijają Polskę
Środki unijne miały podnieść nasz PKB o 1,1 proc. Podniosły o zaledwie 0,4 proc. Ekspert FOR Anna Czepiel tłumaczy, z czego wynika problem.
W połowie obowiązywania nowej perspektywy finansowej UE ma być dokonana ocena wydatków. Polska jest temu przeciwna. Czy słusznie?
Przeciwnie, polski rząd powinien popierać tego rodzaju rozwiązania. Taka rewizja w połowie okresu finansowania, w ramach której źle wydawane środki mogłyby nam zostać odebrane, sprawi, że unijne fundusze będą wydawane bardziej racjonalnie. Wiele danych pokazuje, że pieniądze z Unii nie przyczyniają się w zadowalającym stopniu do rozwoju gospodarczego Polski. Wiele z tych środków jest po prostu źle wydawanych.
Wystarczy wspomnieć, że nasz kraj, który otrzymuje wiele miliardów złotych w ramach programu Innowacyjna Gospodarka, spadł w europejskim rankingu innowacyjności. Ponadto środki z obecnej perspektywy finansowej miały zwiększać nasz PKB o 1,1 pkt proc. rocznie, a powiększały go jedynie o 0,4 pkt proc. Dlatego taka rewizja unijnego budżetu, z którą będą się wiązały konkretne sankcje za nieefektywne wydawanie pieniędzy, jest bardzo potrzebna.
Jaki miałby być cel tych rewizji?
Rewizja powinna nakłaniać państwa do przeznaczania funduszy na takie inwestycje, które przyczyniają się do długofalowego rozwoju gospodarczego. Chodzi o to, aby uniknąć sytuacji, kiedy np. w małych miejscowościach, niemających charakteru wypoczynkowego, powstają duże obiekty turystyczne. Innym przykładem nierozwojowego wydawania unijnych pieniędzy jest budowanie kosztownych ekranów akustycznych na odcinkach dróg, przy których nie ma osiedli. Rewizja unijnego budżetu ma objąć także rolnictwo, które w wielu przypadkach stanowi wzór marnotrawienia pieniędzy.
Przykładem są choćby ekologiczne uprawy orzecha włoskiego. W wielu przypadkach plantacje orzecha istniały tylko na papierze, gdy tymczasem ich właściciele pobierali unijne wsparcie. W samym 2007 r. Polska mogła zmarnować na ten cel nawet ponad 50 mln zł europejskich dotacji. Wreszcie rewizja poprzez ryzyko sankcji powinna zapobiec opieszałości w wydawaniu unijnego wsparcia. Przykładowo przez pięć lat PKP wydały tylko 1 proc. z przyznanych kolei 20 mld zł, a przecież modernizacja kolei, która zmniejszyłaby dysproporcje między zachodnią a wschodnią częścią kraju, jest priorytetowa dla rozwoju Polski.
Rząd nie był w stanie dobrze wykorzystać dotacji.
Europejskie fundusze przeznaczone na cyfryzację administracji stanowiły w latach 2007–2013 tylko 0,8 proc. ogółu środków przyznanych Polsce. Słowacy wydali na ten cel 6,6 proc. ze swojej ogólnej puli środków. I to oni, a nie my, stworzyli portal, który pozwala obywatelom na załatwianie spraw w urzędach przez internet.
Jaka jest szansa (albo zagrożenie), że nowe przepisy wejdą w życie?
To, czy i jaki rodzaj sankcji zostanie wprowadzony, podlega obecnie negocjacjom. A czas na to jest do 2015 r., skoro rewizja ma mieć miejsce w połowie siedmioletniej perspektywy budżetowej, czyli na przełomie lat 2016 i 2017. Jednak o tym, że rewizja budżetu powinna służyć efektywnemu wydatkowaniu unijnych pieniędzy, trzeba mówić już teraz.
By rewizja przeszła, wystarczy zwykła większość głosów?
Według marcowej rezolucji Parlamentu Europejskiego, aby przeprowadzić rewizję, wystarczyłaby kwalifikowana większość głosów w Radzie UE. Jednak jeżeli weszłaby w życie lipcowa propozycja Rady UE, decyzja o dokonaniu rewizji musiałaby zostać podjęta jednomyślnie.
Autor: Rozmawiała Beata Tomaszkiewicz
źródło: http://forsal.pl