Człowiek długo uważany był za ulubieńca Boga, z tego tytułu ciesząc się przewagą nad wszystkimi innymi jego stworzeniami. I nawet kiedy ta wizja świata straciła swoją moc, wyższości człowieka nie podawaliśmy w wątpliwość. Dopiero dziś, w imię etyki równościowej, kwestionuje się starą hierarchię żywych bytów.
Evelyne Pieiller
Do niedawna dzieła Kartezjusza wywoływały emocje najwyżej u przyszłych maturzystów. Lecz od pewnego czasu, ze względu na szerokie zainteresowanie sprawą zwierząt, znów budzą zainteresowanie. W ostatnich latach często krytykowano jego koncepcję zwierzęcia-maszyny, zgodnie z którą „istoty żyjące nie będące ludźmi są automatami pozbawionymi świadomości" – żeby zacytować astrofizyka Auréliena Barrau [1]. Descartes był jednak w gruncie rzeczy dość ostrożny (w przeciwieństwie do niektórych swoich uczniów), zastanawiał się przede wszystkim, co odróżnia zwierzęta od ludzi. Twierdził że człowieka, w przeciwieństwie do zwierzęcia, nigdy nie można by wziąć za automat, bo używa języka wyrażającego myśli, niezależnie od wskazówek narządów zmysłu automatycznie włączających reakcję. „Mowa jest jedynym przejawem i jedynym znakiem myślenia ukrytego i zamkniętego w ciele" [2]. Myślenie jest więc świadectwem ludzkiej wyższości, zdolnością, która jego zdaniem bierze się z nieśmiertelnej duszy. Gdyby zwierzęta były wyposażone w język, one także miałyby duszę nieśmiertelną „co nie jest prawdopodobne" [3] – wystarczy przywołać „ostrygi" i „gąbki" – uważa Kartezjusz – żeby mieć wątpliwości. Pęknięcie między tym, co ludzkie, a tym, co zwierzęce koresponduje z tradycją chrześcijańską, w której człowiek jest ulubionym stworzeniem Boga.
Rozróżnienie przeprowadzone przez Kartezjusza opiera się więc na zdolności do myślenia, innymi słowy na rozumie jako cesze istotowej człowieka. To ta sama zdolność, którą wielbi Oświecenie i rewolucja francuska i której krytyczne użycie długo było uważane za warunek emancypacji. Dziś wielu teoretyków sprawy zwierząt atakuje ją za antropocentryzm, mylący uniwersalizm (często klasyfikowany jako zachodni, chrześcijański) i dyskryminowanie odmienności. Ich zdaniem jej status kryterium określającego wyższość samą w sobie pozwoliło wykluczyć z równego traktowania wszystkie istoty, które można było posądzić o niedostatek rozumu, bycie za blisko natury, zwierzęcość czy obcość – kobiety, niewolników, dzieci, mniejszości i zwierzęta.
Inaczej mówiąc, uprzywilejowana pozycja myślenia jako cechy specyficznie ludzkiej pozwoliła ustanowić hierarchię bytów (zwłaszcza rozróżnienie na mających prawa i resztę), uprawomocniając różne rodzaje panowania, ciemiężenia i przemocy. Jeśli chcemy skończyć z usprawiedliwianiem dwumianu dominujący – zdominowani, nieodzowna jest dekonstrukcja tego czysto abstrakcyjnego wyobrażenia człowieka i jego miejsca w świecie. Walkę tę symbolizuje zwierzę, ale nie chodzi tylko o ulżenie w cierpieniu naszym „braciom mniejszym", chodzi o dogłębną przemianę hierarchii wartości, dojście do powszechnej równości, chodzi o koniec „przemocy humanizmu opierającego się na (…) elitarystycznej koncepcji człowieka" [4] – jak to jasno wyłożyła filozofka Corine Pelluchon. Widzimy, że stawka jest poważna, toczy się walka z dyskryminacją płciową, rasową i gatunkową (przedkładanie gatunku ludzkiego nad inne). Jak to ujął bioetyk Peter Singer, myśliciel wykazujący w dyskusjach na te tematy być może największą determinację: „dyskryminacja zwierząt uzasadniana wyłącznie ich przynależnością do danego gatunku jest rodzajem uprzedzenia, niemoralnym i nie do obronienia, podobnie jak niemoralna i nie do obronienia jest dyskryminacja rasowa" [5].
Jak uniemożliwić dyskryminację, czyli znaleźć warunki równości z istotami nie będącymi ludźmi? Po pierwsze – uznając, że między „nimi" a „nami" nie ma różnicy natury, lecz tylko stopnia, miejsca, w jakim znajdujemy się w ramach pewnego kontinuum. Idea kontinuum (przeciwstawiona wizji przepaści oddzielającej nas od zwierząt), opierająca się – nieustraszenie – na biologii, neuronauce i etnologii, często ilustrowana przykładami z życia wielkich małp, przypomina, że mamy ponad 98% genów wspólnych z szympansami. Po drugie – akceptując fakt istnienia wielu form inteligencji. „Od wielu dziesięcioleci etnologia pokazuje, że żadna z tych słynnych właściwości, do posiadania których człowiek rości sobie wyłączne prawo, nie należy tylko do niego. Niektóre zwierzęta także mają – na innym poziomie i na swój sposób – to, co nazywamy świadomością, rozumem, moralnością, kulturą itd." – przypomina prawnik i filozof Jean-Baptiste Jeangčne Vilmer [6]. Kto nie słyszał w mediach zachwytów nad inteligencją ośmiornicy, umiejętnościami bonobo, talentami delfinów? Ale to wciąż oznacza interpretację „antropocentryczną", a zatem dyskryminującą, w której inteligencja, ta „własność ludzkości" stanowi kryterium prawa do równości. Żeby przyjąć, jeśli nie przekroczyć, odmienność, żeby naprawdę wprowadzić równość, potrzebujemy innego kryterium – musimy dostrzec cierpienie i jego implikacje. „Jeśli jakaś istota cierpi, nie można moralnie usprawiedliwić odmowy wzięcia pod uwagę tego cierpienia – tłumaczy Peter Singer – Bez względu na naturę bytu, który cierpi, zasada równości wymaga, żeby jego cierpienie uwzględniono jako cierpienie podobne (o ile możliwe jest choćby najogólniejsze porównanie) do cierpienia innych bytów. W wypadku kiedy jakiś byt nie jest zdolny do cierpienia lub do odczuwania radości lub szczęścia, nie ma nic do uwzględnienia. Dlatego właśnie wrażliwość (żeby posłużyć się tym poręcznym, lecz nieco niedokładnym określeniem na zdolność do cierpienia i/lub odczuwania przyjemności) stanowi jedyne możliwe do obrony kryterium określające, gdzie musi się zatrzymać uwzględnianie interesów innych. Ograniczenie tego uwzględnienia ze względu na inne kryteria, jak inteligencja czy racjonalność, byłoby arbitralne – bo dlaczego wybrać raczej to kryterium, a nie inne, np. kolor skóry?" [7] Koncepcję tę wyraża dobrze wzięty z angielskiego neologizm „sentience" oznaczający, wedle Cahiers antispécistes (nr 26), „najważniejszą rzecz na świecie, być może jedyną ważną – fakt, że niektóre byty mają zdolność do postrzegania i odczuwania, a w związku z tym większość z nich (wszystkie?) ma swoje własne pragnienia, cele, wolę". Krótko mówiąc, „sentience" oznacza „zdolność czucia, myślenia, subiektywne życie psychiczne". Corine Pelluchon uściśla: „Byt mający tę zdolność jest jednostkowy, ma biografię, ma swoje upodobania, a nie tylko interes polegający na przeżyciu i związany z regułami jego gatunku. Przeżywa swoje życie w pierwszej osobie" [8].
Tak więc zwierzę nie jest jedynie „istotą czującą", jak stanowi kodeks cywilny, ale osobą. Skoro zwierzę ma własną podmiotowość, to – jak uważa kanadyjski filozof Will Kymlicka, ważny teoretyk wielokulturowości i praw mniejszości – „nadszedł czas odebrania człowiekowi przywileju wyłącznego posiadania praw człowieka" [9] i objęcia nimi także „osób nie będących ludźmi", dania im praw pozwalających im na zrównoważone formy współistnienia, zwłaszcza z wspólnotą ludzką. Jeśli polityczny liberalizm zakłada „skomplikowane połączenie uniwersalnych praw człowieka z relacyjnymi, ograniczonymi i zróżnicowanymi w zależności od danych grup, prawami do politycznej i kulturowej przynależności", to konieczne staje się przyznanie zwierzętom, w mierze, w jakiej tworzą wspólnoty, praw politycznych. Dzikim zwierzętom należy się suwerenność, zwierzętom domowym pewna forma praw obywatelskich (przy założeniu, że znajdą swoich reprezentantów). Will Kymlicka i Sue Donaldson, którzy w swoim namyśle nad możliwością takich form obywatelstwa inspirowali się pracami na temat głębokich upośledzeń, zwracają uwagę, że podejmowanie przemyślanych i racjonalnych decyzji politycznych niekoniecznie jest częste wśród ludzi (pogląd podzielany swoją drogą przez wzgardzicieli demokracji).
Propozycje Willa Kymlicki i Sue Donaldson mogą wydać się zaskakujące. I nie wszyscy teoretycy sprawy zwierząt podzielają je w całej rozciągłości. Stanowią one jednak logiczną konsekwencję przedstawionych tu już wstępnych założeń. Jeśli przyjmujemy nie tylko to, że ludzka zdolność do myślenia jest przeceniana, ale także, że uznanie jej za normę pozwalającą przyznać prawa jest formą dyskryminacji; jeśli przedkładamy nad nią, jako fundamentalnie bardziej równościową zdolność do odczuwania – sentience, dokonujemy radykalnego przesunięcia. Człowiek pozbawiony swoich „wyższych" jakości, sprowadzony do pozycji istoty czującej „naturalizuje" się. Podmiotem praw człowieka nie będzie więc już obywatel, potencjalnie zdolny używać swojego rozumu i w tym równy wszystkim – co było, zdaniem Corine Pelluchon, „teoretyczną fikcją". „Wykreśliliśmy to, co łączy nas z innymi istotami ludzkimi i nie-ludzkimi, uznaliśmy, że tylko podmiotowość określa naszą wolność", zapominając o naszej „cielesności, kruchości, o tym, że jesteśmy zrodzeni". Pojawiająca się tutaj „nowa antropologia" [10] znosi to, co jest postrzegane jako esencjalizm (słynna „własność człowieka"), na jego miejsce proponując „dyferencjalizm" i koniec humanizmu w imię szacunku dla każdej żywej istoty. „Własność człowieka? Może jego arogancja" – podsumowuje badacz naczelnych Frans de Waal [11].
Pojawia się tu jednak wiele punktów dyskusyjnych. Choć człowiek faktycznie jest zwierzęciem, nie jest przecież „zwierzęciem takim, jak inne". Decyduje sławne 2% dziedzictwa genetycznego, którymi różnimy się od szympansów (20% od myszy), gdyż mutacje genomu wpływają na elementy regulacyjne genów rozwojowych, które z kolei regulują ekspresję innych genów. Geny nie stanowią niezróżnicowanej, łatwo mierzalnej masy. Co więcej – jest to kwestia zasadnicza – organizacja strukturalno-funkcjonalna mózgu determinowana jest przez genom, ale podlega ograniczeniom gatunkowym, a zarazem zawiera potencjał czekający na wykorzystanie. Testem tego potencjału jest wczesne zetknięcie ze środowiskiem kształtującym nabyte cechy. Zdaniem specjalistów, André Bourguignona i Cyrille’a Koupernika, „własność człowieka tkwi w możliwości rozwinięcia dziedziny, która należy tylko do niego – tworzenia symboli i abstrakcji (…) Mózg ludzki, dzięki swojemu wyjątkowemu bogactwu, jest jedynym mózgiem w królestwie zwierząt łączącym powtarzalność ze zmianą. Powtarzalność instrukcji genetycznych i epigenetycznych [nie wynikających z programu genetycznego] pozwala zapewnić stabilność i przetrwanie. U źródeł mocy tego mózgu i postępu w poznaniu leży zaś swoboda, jaką wykazuje wobec schematów poznawczych. Jest najpotężniejszym czynnikiem swojej własnej ewolucji [12].
Czy przypominamy o tym, co u człowieka wrodzone, czy podkreślamy to, co u zwierzęcia nabyte, zawsze potykamy się o te same różnice – umiejętność refleksji (świadomość, która zdobywa świadomość siebie samej), kumulowanie wiedzy, umiejętność abstrakcyjnego myślenia, język, który nie da się ograniczyć do sygnałów i komunikacji, lecz może odwoływać do idei, prowadzić gry, rozwijać… Osłabianie tych różnic, zaprzeczanie im i czynienie z sentience – zdolności odczuwania uniwersalnego wzorca, nie jest jednak tylko sztuczką – jest to przecież wybór dokonany w imię moralności, tej uniwersalistycznej „moralności" zrodzonej z ludzkich zdolności. Choć czasem prowadzi do zaskakujących konkluzji. „Nie sądzę żeby zabicie noworodka było równoważne zabiciu osoby" – pisze Peter Singer w La Recherche (październik 2000). Przypomnijmy, że osobę definiujemy w tym kontekście przez świadomość siebie, świadomość przyszłości i przeszłości, zdolność do wchodzenia w relacje i komunikowania się. Tak więc byt ludzki pozbawiony tych cech nie jest osobą. W konsekwencji więc zabicie szympansa jest większym złem niż zabicie istoty ludzkiej, która z przyczyny głębokiego wrodzonego upośledzenia nie jest osobą [13]. W podobnym kierunku – i też powodowany miłością dla odmienności – idzie Arne Naess, papież „głębokiej ekologii" (deep ecology) gdy w jednym z wywiadów (Wildproject, 2009), mówi bez mrugnięcia okiem, że „rozwój nie-ludzkich form życia wymaga zmniejszenia populacji ludzkiej".
Kształtujące się pojęcie „osoby nie będącej człowiekiem", mające być narzędziem wyzwolenia, włączające inne walki antydyskryminacyjne (choć warto odnotować, że wyzysk istot ludzkich nie jest obecnie specjalnie interesującym tematem) zapewne nie zatrzyma się na zwierzętach. Coraz większą fascynację budzi inteligencja drzew – książka Petera Wohllebena Sekretne życie drzew [polskie wydanie 2016, tłum. E. Kochanowska] odniosła ogromny sukces; Christopher Stone postuluje przyznanie praw lasom, oceanom i rzekom, odrzucając ideę, że natura istnieje dla człowieka. Powinny mieć osobowość prawną i być reprezentowane przez opiekunów, podobnie jak osoby ubezwłasnowolnione – w 2017 r. Ganges został uznany przez stan Uttarakhand w Indiach za istotę żyjącą, mającą status osoby prawnej i ma wynikające z tego prawa. Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie jeśli chodzi o sztuczną inteligencję, ale namysł już się zaczyna. Paryski Grand Palais pokazywał niedawno (do 9 lipca 2018) wystawę zatytułowaną Artyści i roboty, a Télérama zastanawia się „Kto więc jest tu artystą?" [14]. Zaś Parlament Europejski, który zauważa umiejętność sztucznych inteligencji do uczenia się i zdolność do niezależności, bada możliwości wyposażenia ich w osobowość prawną [15]. Może kiedyś zostaną uznane za byty czujące.
Evelyne Pieiller
tłum. Anastazja Dwulit
źródło: https://monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_4
[1] Aurélien Barrau et Louis Schweitzer, L’animal est-il un homme comme les autres?, Dunod, Paryż 2018.
[2] René Descartes, Lettre à Morus, w: Œuvres et lettres, Gallimard, kol. Bibliothèque de la Pléiade, Paryż 1953.
[3] René Descartes, Lettre au marquis de Newcastle, op. cit.
[4] Corine Pelluchon, Manifeste animaliste. Politiser la cause animale, Alma éditeur, Paryż 2016.
[5] Peter Singer, La Libération animale, Grasset, Paryż 1993.
[6] Jean-Baptiste Jeangène Vilmer, L’Éthique animale, Presses universitaires de France, kol. „Que sais-je?", Paryż 2011.
[7] Peter Singer, L’Égalité animale expliquée aux humaines, Tahin Party, Lyon, 2000.
[8] Corine Pelluchon, op. cit.
[9] Sue Donaldson, Will Kymlicka, Zoopolis. Une théorie politique des droits des animaux, Alma éditeur, 2016.
[10] Corine Pelluchon, op. cit.
[11] „Frans de Waal: Il est temps d’arrêter de courir après le propre de l’homme", Le Monde, 10 października 2016.
[12] André Bourguignon, Cyrille Koupernik, Le cerveau humain, w Encyclopćdia universalis (13) Peter Singer, Etyka praktyczna, przeł. Agata Sagan, Książka i Wiedza, Warszawa 2003. (14) 12 kwietnia 2018.
[15] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z 16 lutego 2017 r. zawierająca rekomendacje dla Komisji dotyczące zasad prawa cywilnego w sprawie robotyki.
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |