Ekolodzy zamknęli kopalnię węgla brunatnego Jänschwalde?
W zasadzie nie sami ekolodzy, ale sąd administracyjny w Cottbus, który odrzucił skargę koncernu LEAG.
Koncern chciał dostać więcej czasu na złożenie ważnych dokumentów. Wcześniej organizacje ekologiczne Deutscher Umwelthilfe i GRÜNE LIGA złożyły wniosek ponaglający, aby koncern LEAG, do którego należy odkrywka, dostarczył niezbędne dokumenty poświadczające, że kopalnia nie ma negatywnego wpływu na teren będący częścią europejskiej sieci Natura 2000. Po tym jak dokumenty nie wpłynęły w terminie, sąd oświadczył, że od 1 września LEAG ma zatrzymać pracę kopalni czyli wydobycie węgla. Mimo że obecnie zakład węgla nie wydobywa, pompy cały czas pompują wodę. Kopalnia jest w stanie Sicherheitsbetrieb, co oznacza że musi zabezpieczyć sprzęt na głębokości do 100 metrów oraz przeciwdziałać osuwiskom. Przypomnijmy, że kopalnia o której mowa leży przy samej granicy z Polską i jej lej depresyjny może być także odczuwany po stronie polskiej.
Pierwszy raz!
Według prawników decyzja sądu w Cottbus to pierwszy taki przypadek w Niemczech, kiedy kopalnia zostaje zamknięta wyłącznie na podstawie przepisów ochrony środowiska. Prawnicy podkreślają, że w całej sprawie koncern bardzo im pomógł, gdyż konsekwentnie popełniał błędy wynikające ze zignorowania problemu. Tak więc winna zamknięciu kopalni jest ostatecznie sama kopalnia, ponieważ to ona działała wbrew prawu i tak sporządzała swoją dokumentację, że musiała ją później istotnie poprawiać. Ekolodzy sprawili, że prawo zostało wyegzekwowane, natomiast w problemy wpędziła się sama kopalnia tzn. jej pracownicy, którzy lekceważyli wymogi prawne i zamiast dialogu wybierali jednak konfrontacje z ekologami.
Kozioł ofiarny
Oczywiście ekolodzy są oczerniani, ale w mediach powtarza się motyw, że to jednak sam koncern a następnie urząd górniczy źle wystawili pozwolenie na wydobycie węgla brunatnego do grudnia 2019 roku. Trzeba dodać, że proces i tak trwał bardzo długo, a same uwagi ze strony ekologów pojawiły się już w 2010 r. Koncern miał więc wystarczająco dużo czasu na sporządzenie dobrej ekspertyzy. Takiej jednak nie przedstawiał. W zasadzie już pod koniec czerwca 2019 r. można było podjąć obecne kroki prawne, ale koncern cały czas obiecywał, że jest w stanie dostarczyć wymaganą dokumentację. Niestety nie było mu łatwo wykazać efektu, jakiego by sobie życzył.
Czy to koniec?
Zdaniem koncernu zatrzymanie pracy kopalni potrwa przynajmniej 10 do 12 tygodni. W międzyczasie LEAG musi dostarczyć niezbędne ekspertyzy, które następnie będą sprawdzane przez urzędy. Może się też okazać, że trzeba będzie zbadać samo pozwolenie na wydobycie do 2022 roku – ono także mogło być wydane przy zlekceważeniu przepisów o terenach specjalnej ochrony leżących wokół kopalni.
Po tym jak ekolodzy w 2010 r. zwracali uwagę, że koncern węglowy powinien wybudować ścianę szczelinującą, aby ograniczyć odpływ wody z terenów chronionych, koncern nie brał sobie tego do serca. Kopalnia i pracownicy zignorowali zalecenia uzasadnione prawnie. Teraz, na własne życzenie, koncern LEAG nie wydobywa węgla, a jednocześnie ponosi koszty ochrony samej kopalni oraz koszty pracowników, którzy na ten czas mają mieć inne zajęcia związane z LEAG.
Ekolodzy podkreślają, że celem od początku była ochrona terenów podmokłych. Można było do tego doprowadzić bez tak drastycznych ruchów jak zamykanie zakładu pracy. Może przypadek Janschwalde uwrażliwi inne koncerny, że w przypadku naginania prawa ochrony środowiska w Niemczech prędzej czy później sprawiedliwości stanie się zadość.
Źródła
https://www.rbb24.de/studiocottbus/wirtschaft/2019/08/jaenschwalde-tagebau-stillstand-fragen-antworten.html
https://www.kein-tagebau.de/index.php/de/rundbriefe/436-rundbrief-vom-2-september-2019