Niemieckiej elektrowni Datteln 4 skomplikowane i drogie narodziny – tylko kto odbierze poród?
Spóźniona o jakieś dziewięć lat, z przekroczonym budżetem a do tego odbiorcami, którzy nie chcą się przyznać do rodzicielstwa - elektrownia Datteln 4 niedługo zostanie podłączona do sieci. Dla Polski może to być nie tylko pretekst do narzekania na hipokryzję Niemców, ale także przestroga co może się stać, jeżeli komuś zabraknie wyobraźni.
W czerwcu 2020 opalana węglem m.in. z Rosji i Kolumbii nowa elektrownia Datteln 4 (Uniper) ma być podłączona do sieci w Niemczech. Odliczam dni, kiedy w polskiej prasie pojawi się kolejny artykuł o treści, że Niemcy cały czas stawiają na węgiel. Dlatego spieszę donieść, że Niemcy owszem odchodzą od węgla, ustalili datę na 2038 r. a w gniazdkach prąd płynie w 42,1% z odnawialnych źródeł energii. To co uderza w tej opowieści, to nie zakłamanie niemieckiego społeczeństwa, ale siła koncernów energetycznych i ich powiązania z politykami owocujące efektami kompletnie oderwanymi od rzeczywistości.
Człowiek, jaki jest każdy widzi
Jeżeli czytelnikowi wydaje się, że pomysły jak specustawa dla odkrywki Złoczew albo wróżenie z fusów czy elektrownia Ostrołęka C powstanie dotyczą tylko polskiego podwórka, to niestety – a może właśnie całe szczęście - jest w błędzie. Koncerny węglowe próbują za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni i zaflirtują w tym celu z każdym politykiem, który okaże się pomocny. Żeby nam się nie wydawało, że Polska to wyjątkowy kraj, zobaczmy co się dzieje z elektrownią Datteln 4 w Niemczech.
Organizacja ekologiczna BUND NRW z siedzibą w Duesseldorfie właśnie opublikowała raport relacjonujący obecną sytuację związaną z nowym blokiem Datteln 4. Pomimo ogłoszonego prawa dotyczącego transformacji energetycznej Niemiec i ciągłego – werbalnego jak się okazuje - zaostrzania celów polityki klimatycznej, nowy blok węglowy, planowany od 15 lat, ma w czerwcu zostać podłączony do sieci. Co prawda Niemcy ogłosiły odejście od węgla do 2038 r., ale dla wielu, w tym dla BUND, powinno się to wydarzyć zdecydowanie prędzej, tzn. do 2030 roku. Tym bardziej zatem włączenie zupełnie nowego bloku właśnie teraz wydaje się być problematyczne i to nie tylko ze względów wizerunkowych. Cały ambaras polega na tym, że dwoje nie chce na raz, a konkretnie odbiorca prądu chętnie by się wycofał z tego interesu...Operator elektrowni Datteln podpisał umowy z dwoma dużymi podmiotami – koncernem RWE, który sam produkuje prąd z węgla, oraz koleją Deutsche Bahn, która chce aktywnie włączyć się w projekt neutralności klimatycznej. Umowa opiewa na łącznie 863 z 1055 megawatów mocy zainstalowanej. Z badania przeprowadzonego przez Niemiecki Instytut Badań Gospodarczych (DIW) wynika, że uruchomienie Datteln 4 w połączeniu z przestarzałymi umowami spowodowałoby znaczną, dodatkową emisję około 40 mln ton CO2. Przy pełnym obciążeniu elektrownia może emitować nawet 8,4 mln ton dwutlenku węgla rocznie. Nawet gdyby wszystkie inne elektrownie Uniper na węgiel kamienny w Niemczech zostałyby zamknięte, nie zrekompensowałoby to wysokiej emisji CO2 Datteln 4.
Węgiel z importu i krew na rękach
Wydobycie węgla kamiennego w Niemczech to już przeszłość, jednak nadal 13% energii elektrycznej pochodzi z tego paliwa, tyle że importowanego. Nie inaczej będzie z węglem dla elektrowni Datteln - Uniper pozyskuje swój węgiel kamienny głównie z Rosji, Kolumbii i USA. Elektrownia będzie zatem miała na rękach zdrowie a może nawet życie górników w tym dzieci, które pracują w kolumbijskich kopalniach. BUND w swoim raporcie dodaje: „Według raportów organizacji praw człowieka, kolumbijscy dostawcy węgla są odpowiedzialni za wysiedlenie 55000 osób. Jednostki paramilitarne związane ze spółkami węglowymi są obwiniane za zabicie około 3100 osób. Ofiary, które przepadły bez wieści liczone są w setkach. Według Unipera tylko 25 proc. węgla pochodzi z tzw. krajów niskiego ryzyka”. To „tylko” brzmi jednak mało przekonująco w kraju, który ma uchodzić za wzór – przestrzegania standardów ekologicznych i praw człowieka.
Wiatraki z dala od domów, elektrownia węglowa tuż za płotem
Jak się można domyślać elektrownia Datteln 4 oraz cały kompleks energetyczny będą miały wpływ także na środowisko przyrodnicze, w tym na obszary Natura 2000. I nawet jeżeli nie jesteśmy miłośnikami dzikiej przyrody, to jednak, jakie oddziaływanie będzie miała elektrownia na życie i zdrowie okolicznych mieszkańców, pewnie prędzej zainteresuje społeczeństwo, także w Polsce. Wiadomo bowiem, że emisje metali ciężkich, w tym rtęci, a do tego hałas i zanieczyszczenie światłem będą oddziaływać na ludzi. Wszystko to przedstawia się jeszcze bardziej absurdalnie, jeżeli zestawimy to z przepisami odnośnie lokalizacji elektrowni wiatrowych. W Niemczech wprowadzono zakaz budowania wiatraków w pobliżu ludzkich osad (1 km), a land Nadrenia Północna Westfalia (NRW) poszła o 500 metrów dalej. Tymczasem gigantyczna elektrownia węglowa Datteln 4, zlokalizowana właśnie na terenie NRW znajduje się niecałe 450 metrów od dzielnicy mieszkalnej. W promieniu 1000 metrów od elektrowni znajduje się także szpital dziecięcy, w którym leczy się choroby płuc.
Na tym lista absurdów się nie kończy. Okazuje się bowiem, że wielokrotnie wysuwany przez zwolenników elektrowni argument dotyczący dostaw energii cieplnej nie jest już taki oczywisty. Miasto Datteln jest obecnie zaopatrywane w ciepło rurociągiem z miasta Herne (Zagłębie Ruhry). Tamtejsza elektrownia opalana wcześniej węglem kamiennym jest przekształcana na nowoczesną elektrownię gazową, która w przyszłości zapewni dostawy ciepła mniej szkodliwe dla klimatu. Aby zabezpieczyć potrzeby ciepłownicze miasta Datteln, Uniper już teraz korzysta też z elektrowni gazowej znajdującej się na terenie starych bloków 1-3 opalanych węglem kamiennym. BUND zaznacza jednak, że ta miejscowa elektrociepłownia zostanie zburzona, po uruchomieniu Datteln 4. Mając na terenie nowoczesną elektrownię, miasto Datteln będzie pobierało ciepło z oddalonego o prawie 13 km Herne.
Pociągi DB pod specjalnym nadzorem
Po kilku latach planowania i budowy nowego bloku elektrowni w Turów pewnie wielu straciło sympatię dla tego projektu, także dlatego, że ceny za energię elektryczną z węgla zmieniły się drastycznie. Podobnie jest w przypadku Datteln 4 i wcześniej podpisanych umów. Deutsche Bahn i spółka energetyczna RWE zobowiązały się prawnie do zakupu energii elektrycznej z Datteln. Tylko że kontrakty te zostały zawarte w latach 2005 i 2006, ale wciąż przewidują okres trwania umowy na około 25 lat. Już samo to się nie spina – według ustawy o odejściu od węgla, Niemcy mają wyłączać elektrownie na węgiel do 2038 roku. Do tego Deutsche Bahn będzie czerpać energię na prąd trakcyjny z Datteln 4 i tu mamy kolejną ciekawostkę – kolej, która ma być wzorem dla ekologicznego transportu i sama zgodziła się już na neutralność klimatyczną, będzie napędzana węglem kamiennym z Kolumbii. Także RWE jest obecnie w trakcie wycofywania się z węgla i nie jest zainteresowane zakupem 450 MW energii elektrycznej z węgla rocznie, tym bardziej, że ma sporo swojej, którą eksportuje za granicę. RWE kilkakrotnie próbowało prawnie anulować kontrakt z Uniperem - jak dotąd bezskutecznie.
Mimo że projekt nie spina się finansowo a do tego odbiorcy nie chcą prądu z Datteln, elektrownia ma ruszyć w czerwcu. To wszystko stoi to w sprzeczności z zaleceniami „Komisji węglowej”, która obradowała prawie rok! Komisja swoje, a rząd landowy oraz federalny swoje – skąd my to znamy. Pewnym podmiotom musi na tyle zależeć na uruchomieniu elektrowni, że ma być stworzone specjalne prawo czyniące niejako wyjątek dla tej instalacji. Sam BUND nazywa te zabiegi – „Lex Datteln”. Byłoby to wszystko bulwersujące, ale jak mawia stare porzekadło biblijne – źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz. Przerabialiśmy już bowiem w Polsce Lex Złoczew, a na Lex Turów chyba przyjdzie czas, bo nowa elektrownia ma pracować niby jeszcze w latach 40-stych, tylko nie wiadomo skąd wtedy będzie pochodzić węgiel dla tej przygranicznej elektrowni (PGE przedłużyło koncesję na wydobycie węgla brunatnego o 6 lat, co już spotyka się z ogromnym sprzeciwem międzynarodowym i włączeniem do akcji organów UE) i kto zechce wtedy kupować energię z węgla. Jeżeli chcemy być mądrzejsi niż Niemcy, to nie musimy popełniać ich błędów i budować kolejnych pomników ery węgla „łupanego”. Niemcy zostaną najpewniej z kilkoma elektrowniami osieroconymi. Jak będzie u nas, kto za to wszystko zapłaci i czy ojciec założyciel zjawi się z kwiatami przy porodzie?
Hanna Schudy
Źródła:
https://www.bund-nrw.de/publikationen/detail/publication/datteln-4-schmutziges-relikt-des-kohlezeitalters/
https://www.npla.de/thema/umwelt-wirtschaft/wenn-nur-die-kohle-zaehlt-der-tagebau-el-cerrejon-im-norden-kolumbien/?pk_campaign=feed&pk_kwd=wenn-nur-die-kohle-zaehlt-der-tagebau-el-cerrejon-im-norden-kolumbien
https://www.sueddeutsche.de/politik/demo-gegen-umstrittenes-steinkohlekraftwerk-datteln-4-nrw-1.4769894