Rząd odkręca kurek z wodą gruntową
Do końca roku parlament musi przyjąć nową ustawę – prawo wodne. Jeśli tego nie zrobi, grożą nam wysokie kary finansowe ze strony Komisji Europejskiej i wstrzymanie części funduszy unijnych. Obecnie dyskutowane przepisy budzą jednak wątpliwości nie tylko z punktu widzenia ochrony przyrody i zgodności z prawem unijnym, ale też bezpieczeństwa wodnego w Polsce.
W czerwcu strona polska przegrała sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z nieprawidłowościami we wdrażaniu Ramowej Dyrektywy Wodnej. Obecnie rząd intensywnie pracuje nad nowym prawem wodnym, które kompleksowo reguluje gospodarowanie wodami w Polsce. Kilka jego przepisów budzi jednak poważne wątpliwości.
Niebezpieczna zmiana sposobu obliczania opłat za wodę
Po pierwsze, projekt zawiera rozwiązania, które mogą negatywnie odbić się na bezpieczeństwie wodnym w Polsce, zwłaszcza w okresach suszy. Wprowadza on bowiem zmianę w sposobie obliczania ilości wody, którą właściciele nieruchomości mogą pozyskać bez uiszczania opłat. Dotychczas limit wody, którą można pobierać bezpłatnie był ustalony dziennie.
„Po wejściu w życie nowego prawa będzie on określany w rozliczeniu rocznym. W konsekwencji legalny pobór wody ze źródeł podziemnych w niektórych miesiącach może okazać się kilkukrotnie wyższy niż obecnie. To szczególnie niebezpieczne latem, kiedy występują susze i zapotrzebowanie na wodę, zwłaszcza na terenach rolniczych i przedmieściach miast, jest trudne do zaspokojenia” – komentuje Marek Szolc, prawnik ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
„Legalizując nadmierną eksploatację wód grutnowych, stwarzamy ryzyko trwałego obniżenia ich poziomu. W konsekwencji może prowadzić to do wysychania studni, a w dłuższej perspektywie nawet do obumierania drzew i degradacji lasów, zanikania zbiorników wodnych oraz pogorszenia jakości gleby” – dodaje Szolc.
Wyjątki dla hodowców ryb zagrożeniem dla rzek
Drugą budzącą wątpliwości zmianą jest ulgowe traktowanie hodowców ryb w kwestii poborów wody. Mogą one stanowić zagrożenie dla ekosystemów rzecznych.
Obecnie każdy, kto chce wykorzystywać wodę do celów ekonomicznych, musi wystąpić o pozwolenie wodnoprawne. Pozwala ono na odpłatne pozyskiwanie dużych ilości wody, lecz nie w sytuacji, gdy ilość wody w rzekach drastycznie spada. Poniżej określonego w prawie poziomu wody, pobory są wstrzymywane, by nie zabić roślin i zwierząt żyjących w rzekach.
Projekt przewiduje jednak wyjątek dla hodowców ryb. Limity, poniżej których nie wolno pobierać wody, są dla nich ustalone na poziomie o połowę niższym niż dla innych podmiotów. To oznacza, że będą oni mogli pobierać wodę nawet, jeśli poziom spadnie poniżej uznanego za niebezpieczny dla ekosystemu rzecznego. Stwarza to zagrożenie dla mniejszych, lokalnych rzek. Ryzyko jest realne, gdyż obecnie hodowcy nie są zobowiązani do samodzielnego magazynowania wody w niezarybionych stawach i gdy zaczyna jej brakować, np. z powodu suszy, muszą sięgać do jej zewnętrznych źródeł.
Powyższe zmiany nie przyczynią się do osiągnięcia celu Ramowej Dyrektywy Wodnej, jakim jest zrównoważone zarządzanie zasobami wodnymi, a wręcz będą utrudniały jego osiągnięcie. Budzi to więc obawy co do ich zgodności z prawem unijnym.
http://www.pl.clientearth.org/