Wrocław: Przejazd rowerowy pod Mostami Warszawskimi – fajnie, że aż wkurza!
Wrocławscy rowerzyści otrzymali niedawno super prezent - fajną i komfortową możliwość przejazdu pod Mostami Warszawskimi. Realizacja pokazała jak mogłaby i powinna wyglądać infrastruktura rowerowa przy Odrze.
Niestety, jest to jedyny jasny punkt inwestycji jakim była modernizacja wałów odrzański na tym odcinku.
Kawałek Holandii
Mamy upragniony łącznik rowerowy w międzywalu pod mostami Warszawskimi i sąsiadującym z nim mostem kolejowym. Jakość inwestycji przedstawia standard, można rzec, wręcz holenderski. Równiutki, szeroki asfalt- udrożnienie relacji, która przez wiele lat była upośledzona, bo wcześniej trzeba było jeździć górą po moście bardzo dookoła. Tylko klaskać i chwalić inwestora - czyli Gminę Wrocław, która zasponsorowała ten odcinek w ramach większej inwestycji realizowanej przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu (w pełni zasłużone łubu-dubu, łubu-dubu dla wrocławskiego oficera, sekcji rowerowej i ich prezydenckich mocodawców!!!)
Słupki, słupki...
Przyczepić się nie ma za bardzo do czego. Jedną drobną wpadką były tylko słupki na wlocie asfaltowego łącznika od strony wschodniej. Postawione zostały tam, żeby uniemożliwić wjazd na trasę samochodom. Zważywszy jednak, na to, że po obu stronach trasy na trawie nie było ma żadnych przeszkód, które utrudniły by samochodom ich ominięcie, nie miały one żadnego sensu. Inwestor na wpadł jednak na rozwiązanie i system barier uzupełniony został o kolejne słupki zabezpieczającą wjazd na nowy asfalt po trawie dookoła. Szkoda, że nowe słupki nie są zostały wykonane równie estetycznie jak te w świetle trasy. W ogóle to wieka szkoda, że żyjemy w kraju gdzie w ogóle konieczne jest stosowanie tego typu barier, bo słupki mogą być potencjalnie niebezpieczną przeszkodą dla rowerzystów. Żeby trafić pomiędzy słupki zjeżając z nasypu mostu lub chcąc na niego wjechać trzeba bowiem dobrze przyhamować. Jest to niekorzystne zwłaszcza dla tych jadących pod górkę, bo nie mogą wykorzystać zgromadzonej wcześniej energii do podjechania. Pomiędzy słupki trudno będzie wjechać z przyczepą dla dzieci, albo ciągnąc swoje pociechy na sztywnym holu, czy też jadąc na tandemie. Istniej też ryzyko, że ktoś zjeżdżający z wału po zmroku zauważy słupki zbyt późno, gdyż nie są one wyposażone w żadne elementy odblaskowe.
Dobre, ale mało
Jednak te nieszczęsne słupki to tylko drobiazg nie mogący zburzyć szczerej radości z inwestycji.. Wkurza natomiast to, co przygotowano dla rowerzystów w innych miejscach inwestycji (czemu nie można było zrobić takiej fajnej trasy na całej długości?). Ten krótki kawałek wzorcowej trasy rowerowej uzmysławia tylko jak zaprzepaszczono wielki potencjał jaki stanowił dla komunikacji i rekreacji rowerowej remont wrocławskiego węzła wodnego. Standard tego, co zostało przez inwestora przygotowane przy okazji wielkiej przebudowy wałów rzecznych we Wrocławiu i okolicy, bardzo dalekie jest od dobrej praktyki, a czasem nawet od zwykłego zdrowego rozsądku.
Szlaban na rowerzystów
Jeśli popatrzymy na cały odcinek trasy rowerowej łączącej Most Trzebnicki z Mostami Warszawskimi i prowadzący dalej na wschód, to powodów do uzasadnionej krytyki znajduje się już niestety sporo. Gdy tylko kończy się asfalt zafundowany przez urząd miasta, zaczyna się dla rowerzystów inny świat. Jadąc w kierunku na wschód napotykamy zupełnie idiotycznie zmontowany szlaban, który można objechać jedynie po trawie. Nawierzchnia drogi zmienia się zaś na anty-rowerową nieszlifowaną kostkę (która na pewno drogo kosztowała). Na zachodnim końcu asfaltowego odcinka jesteśmy zmuszeni kontynuować jazdę po nawierzchni z fazowanej kostki. Jest ona miejscami już trochę nierówna, a jak (źle!) będzie wyglądała za kilka lat możemy się przekonać jadąc po wykonanym w podobnej technice odcinku po północnej stronie rzeki, na wschód w kierunku Mostów Jagiellońskich.
Nie będą nam tu jeździć po równym
Nie jest tajemnicą, że rowerzyści wolą asfalt. Nie powoduje oporów toczenia związanych z wibracją, jest trwalszy i tańszy od kostki!. Lubią go też inny użytkownicy tras na wałach tacy jak rolkarze, ludzie na hulajnogach, deskorolkach itp. Nie ma żadnego sensownego wytłumaczenia dlaczego inwestor główny zignorował tę wiedzę. (z tego co wiadomo RZGW wielokrotnie otrzymał od Wrocławskiego Oficera Rowerowego zalecenia, co do rodzaju nawierzchni, które konsekwentnie ignorowało).
Piesi na prawo, rowerzyści na lewo
Zastrzeżenia może budzić również logika przebiegu tras na całym odcinku od Mostów Warszawskich do Trzebnickiego. Ponieważ główny wał od południowej strony rzeki jest tam szeroki, ułożono tam dwie nitki tras z kostki. Jedna z nich od strony centrum miasta jest wyłożona z kostki czerwonej, druga zaś z kostki szarej. Przypuszczalnie jest to znak, że jedna z nitek – czerwona dedykowana jest rowerzystom, a druga pieszym. Z oznaczeń pionowych to nie wynika, ale być może dopiero się tam pojawią. Jeżeli tak jest i różne kolory nie zostały zastosowane tylko po to, aby było ciekawiej, to nie jest to pomysł zbyt szczęśliwy. Nie trzeba być profesorem filozofii, żeby przewidzieć, że taka separacja nie ma prawa zadziałać. O ile można było zakładać, że rowerzyści w większości wybierać będą czerwoną ścieżkę, to piesi, co można już obserwować, niekoniecznie. Sam pomysł zmuszania pieszych do spacerów tylko wyłącznie po jednej stronie wałów jest w swojej istocie raczej zastanawiający - bo niby czemu zawsze mięliby chodzić tylko jedna stroną wału (i to w dodatku tą mniej ocienioną)? Istniało przecież inne znacznie lepsze rozwiązanie. Należało zrobić dwie ścieżki, może troszkę szersze, bo miejsce na to jest, gdzie na środku byłby pas asfaltu (albo z jednej strony) a po obu stronach coś na kształt utwardzonego pobocza. Taki rozwiązanie zadowoliłoby wszystkich, w tym najczęstszych użytkowników wałów czyli rowerzystów i biegaczy (którzy również nie cieszą się z obecnej kostki, choć z innego powodu).
Jazda przez parking!
Kolejną rzeczą, która wydaje się być pozbawiona elementarnej logiki, jest zakończenie ścieżek przy Moście Trzebnickim. Czerwona i szara nitka łączą się tam w dwukolorowy plac, zaplanowany prawdopodobnie jako parking samochodowy. Przy czym wygląda na to, że samochody będą parkować na jego czerwonej, rowerowej (?) stronie, utrudniając nie tylko zjazd z czerwonej ścieżki, ale też kontynuację jazdy na południe wschodnią stroną ul. Trzebnickiej (np. w kierunku Leclerca). Sam dwukolorowy plac nie jest też bezpośrednio połączony z ciągiem pieszo rowerowym na moście. Już dziś większość rowerzystów jeździ z czerwonej ścieżki na wprost, przebijając się przez ok/ 1,5 metrowy pas nieutwardzonej ziemi, który docelowo przewidziany jest prawdopodobnie jako trawnik (oczywiście ewentualna trawa ze względu na ruch pieszy i rowerowy nie będzie miała tam szans na przetrwanie – gdzie sens, gdzie logika?...).
Wielka zmarnowana szansa
Podsumowując można jednie stwierdzić, że przejazd rowerowy pod Mostami Warszawskimi jest niestety jedyną perełką w całej inwestycji, dość miernie zaplanowanej pod kontem ruchu rowerowego. Tu za jakość zapłacił Wrocław, który jak widać jest w już w trochę w innej epoce. Możemy teraz zobaczyć jak fanie mogło by być, a nie niestety będzie. To, że po wałach będzie można jeździ, to trochę za mało. Przy okazji gruntownego remontu wałów mógł powstać wysokiej jakości produkt służący mieszkańcom do różnych form rekreacji. Gdyby tylko RZGW chciało posłuchać dobrych rad wrocławskiego oficera rowerowego była szansa zrobić coś naprawdę fajnego na europejskim poziomie i nie kosztowałoby to więcej.
Wielka szkoda i wstyd, że tak się nie stało.
Cezary Grochowski
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa