Porzucone sieci widma łapią wszystko – ryby, ptaki, ssaki…
*Sieci śmieci* w Bałtyku łowią do 20% pierwotnej zdolności połowowej.
W odpowiedzi rusza pionierski projekt usuwania zalegającego sprzętu połowowego z Bałtyku
Właśnie startuje bardzo ciekawy i ważny projekt - „Usuwanie z dna Bałtyku utraconego przez rybaków i zalegającego sprzętu połowowego”. Projekt interdyscyplinarny, włączający różne grupy interesów, również partycypacyjny. Można śmiało powiedzieć – projekt na miarę XXI wieku. Jest to największe tego rodzaju przedsięwzięcie na świecie. Pionierski pod względem rozmiaru zadania jak i celu – łączenia ochrony środowiska i rybołówstwa. Poza tym omawiany program to świetny przykład na to, czym jest zrównoważony rozwój, szczególnie jeżeli chodzi o trzy filary na jakich się on opiera. Są to:
- efektywność ekonomiczna dla rybaków uwzględniająca koszty społeczne i środowiskowe
- troska o środowisko i zminimalizowanie negatywnego oddziaływania rybołówstwa na środowisko
- sprawiedliwość społeczna w perspektywie międzypokoleniowej
16 kwietnia 2015 r. konferencja w Gdyni otwierająca projekt przebiegła w bardzo przyjaznej atmosferze. Otwierający wydarzenie Marcin Radkowski z Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb, będącej głównym beneficjentem środków na projekt oraz koordynatorem powiedział, że rybacy również są ekologami i grupie tej zależy na dobrym stanie wód morskich. Całą inicjatywę bardzo pozytywnie przywitał też europoseł Jarosław Wałęsa.
Do realizacji projektu zaproszony został WWF. Piotr Prędki z WWF Polska we wstępie zaznaczył, że jest to dla WWF ogromne wyróżnienie. Organizacja ta prowadziła podobne działania już wcześniej. Wtedy też został rozpoznany problem. Marta Kalinowska z WWF mówi: „Oczyszczanie Bałtyku z sieci widm jest kontynuacją działań zainicjowanych przez naszą fundację w 2011 roku. W ramach tych działań udało się wyciągnąć 27 ton sieci. [...] Teraz wspólnie z Kołobrzeską Grupą Producentów Ryb wyciągniemy ich wielokrotnie więcej”.
Zadanie jakie postawił sobie WWF oraz Kołobrzeska Grupa Producentów Ryb jest imponujące. Według szacunków naukowców, na dnie Bałtyku może zalegać nawet 800 ton sieci widm. Zazwyczaj sieci dostają się do morza w przypadku zdarzeń losowych – zostały zgubione, źle odcięte bądź zaczepiły się o wraki zalegające na dnie morza. Sieci widma jednak nadal łowią i okazuje się, że ich łowność osiąga do 20 % ich roboczej zdolności połowowej. To w bardzo obrazowy sposób pokazuje jakie straty dla rybaków generowane są przez porzucone sieci. Jednak to nie wszystko – sieci widma łowią nieselektywnie, łapią wszystko – ryby, ptaki, ssaki a nawet zdarza się, że stanowią zagrożenie dla nurków.
Problem ten ma z pewnością jasne przesłanie dla odbiorców nie będących specjalistami. Stosunkowo łatwo zrozumieć sens tych działań a nawet, można przypuszczać, że większość osób uzna ten projekt za ważny dla gospodarki. W tym przypadku ramię w ramię idzie problematyka ekologiczna i ekonomiczna. Poza tym problem sieci widm łączy się z kwestiami estetycznymi mającymi znaczenie dla turystyki. Sieci widma, zalegają na dnie a nawet docierają do brzegu w postaci kłębowiska wielu elementów. Zaplątane są w nie ryby, ptaki oraz śmieci. Stąd dodatkowo pojawia się kwestia utylizacji tych odpadów. I to w istocie będzie stanowiło jedno z zadań tego projektu. Celem jest bowiem ograniczenie trendu docierania do brzegów sieci zalegających na dnie. Jednak chodzi nie tylko o wyławianie tych groźnych odpadów, ale też o prewencję – ograniczanie ilości nowego porzuconego sprzętu połowowego. Utylizacja przeprowadzona zostanie w profesjonalny sposób na lądzie. W portach zostaną też ustawione kontenery, w których będzie można zostawić znalezione sieci widma.
Już po tym krótkim wstępie można się spodziewać, że zadania przewidziane w projekcie są nie tylko bardzo drogie, ale też pracochłonne. Do wyławiania zalegającego sprzętu połowowego zaangażowani będą rybacy, nurkowie, ale też statek nawigacyjny Akademii Morskiej w Szczecinie. Statek ten niczym ciągnik po polu będzie przeszukiwał dane obszary w celu zidentyfikowania jak największej liczby sieci ale też wraków. Wraki różnego pochodzenia również „łowią” ryby. Stanowią też potencjalny zaczep dla sieci rybaków, które następnie odrywają się i zawieszone na wraku tylko zwiększają potencjał niepotrzebnego przyłowu. Dwa wybrane wraki będą przeszukane i oczyszczone przez nurków.
Poza tym opracowany będzie system internetowej mapy zaczepów. Każdy rybak będzie mógł przewidzieć na jakim terenie znajduje się wrak, który może zniszczyć sieci a nawet sam statek. Może to stanowić nawet zagrożenie dla załogi statku. Bazę tą będzie można uzupełniać jeżeli ktoś zlokalizuje wrak bądź sieci widmo. Dodatkowo „pozwoli to w przyszłości ustalać właściciela zagubionego bądź porzuconego sprzętu połowowego. W rezultacie doprowadzi do ograniczenia procederu wyrzucania starych sieci rybackich bezpośrednio do morza i pozwoli na ograniczenie ilości zalegających w morzu starych sieci” – mówi Marta Kalinowska z WWF Polska.
Cały projekt wspiera Ministerstwo Środowiska, Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej oraz europoseł Jarosław Wałęsa, który zadeklarował organizację specjalnej konferencji w Parlamencie Europejskim poświęconej problemowi „sieci widm”.
Hanna Schudy