Jesteśmy super
Jesteśmy ekologiczni, cały świat powinien brać z nas przykład, ale trzeba renegocjować pakiet klimatyczno-energetyczny, bo już dość zrobiliśmy i nikt nie powinien oczekiwać od nas więcej.
Te bardzo luźne słowa niech będą podsumowaniem konferencji konsultacyjnej "Polityka klimatyczna: globalnie i regionalnie" w Sejmie 5 maja 2015 r. zorganizowanej przez Parlamentarny Zespół Surowców Naturalnych. Konferencji ważnej, ale jakże gorzkiej w odbiorze.
Powiedziano dużo. Szkoda, że w większości były to frazesy i mity. Najsensowniejsze były wypowiedzi przedstawicieli przemysłu, którzy nie tylko liczą na wsparcie państwa przy realizacji wymogów pakietu klimatycznego, ale też przez ostatnie lata poczynili sporo inwestycji celem spełnienia standardów emisyjnych i ochrony środowiska. Wystąpienia ze strony przedstawicieli organizacji pozarządowych były raczej komentarzami, żeby nie powiedzieć, korepetycjami dla ekspertów, którzy, można było odnieść wrażenie, nie zdawali sobie sprawy z wielu faktów. Jednym z nich jest, że w Polsce funkcjonuje wiele konkurencyjnych firm produkujących panele fotowoltaiczne, sprzedających je głównie na eksport. Argument, że zaleje nas towar zza granicy w momencie kiedy zaczniemy produkować prąd ze słońca, nie jest zatem uzasadniony. Podobnie, jak twierdzenie, że prąd z węgla jest tani, czy przekonanie, że zmiana „miksu energetycznego” - przypomnijmy, że około 90% procent polskiego prądu produkowanego jest z węgla - na większy udział OZE oraz poprawa efektywności energetycznej przyczynią się gwałtownie do spowolnienia gospodarczego. "Ekolodzy" w zasadzie "odbijali piłeczkę", ale też "włożyli kij w mrowisko", bowiem zarówno program konferencji, jak i większość zaproszonych ekspertów miała w takim stopniu jednostronne poglądy, że można było odnieść wrażenie - ustawiona. Na temat "ustawienia", a raczej manipulacji dyskursu klimatycznego, powiedziano wiele. Autorami tych wypowiedzi byli jednak organizatorzy konferencji oraz zaproszeni przez nich eksperci. Jeden z nich sugerował nawet, że ekolodzy to ukryta opcja eugeniczna. "Perełki" te zostawię jednak na koniec.
Już sam tytuł konferencji mógł zmylić: "Polityka klimatyczna: globalnie i regionalnie", bowiem w zasadzie mowa była o zbyt wymagającej konieczności redukcji emisji CO2 i o naszym skarbie narodowym - węglu. Również otwarcie konferencji przez Wicemarszałka Sejmu było co najmniej dwuznaczne. Wicemarszałek zaczął bardzo szeroko i progresywnie: problem i ocena zmian klimatu nie mogą być rozpatrywane w kategoriach kadencyjnych, są to problemy globalne i długoterminowe. Można było odnieść wrażenie, że postrzega to zagadnienię jako wyzwanie dla polityków, którzy swoją pracę traktują jak powołanie. Jednak w połowie wypowiedzi zawęził tą perspektywę - otóż zmiany klimatu są jego zdaniem mało znaczące dla Polski w porównaniu z sytuacją innych krajów. Jednak znaczenie polityczne zmian klimatu, odwrotnie proporcjonalnie, jest dla Polski duże, a nawet obciążające. Jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy – Polska nie boryka się jak na razie z tak spektakularnymi efektami zmian klimatu jak np. kraje Oceanii. Jako kraj, którego energetyka w 90% opera się na węglu, realizacja Pakietu Klimatycznego UE będzie z pewnością sporym wyzwaniem. Warto jednak, wprowadzał Marszałek, przyjrzeć się faktom, a nie "parawanom", które pod pozorem polityki klimatycznej służą realizacji innych interesów niż ochrona środowiska. W ten sposób Wicemarszałek określił ramy myślenia o polityce klimatycznej jako niepotrzebnej i szkodliwej dla Polski. Już od samego początku można było podejrzewać, że konferencja ta miast być konstruktywną, będzie tylko utwierdzać o co najmniej spisku przeciwko polskiemu węglowi.
Po tym wystąpieniu konferencja dotycząca polityki klimatycznej była w zasadzie prezentacją wykresów i tabel mających świadczyć o tym, że zmiany klimatu zachodziły zawsze i generalnie wiemy tylko, że nic nie wiemy. Zgodnie z "naukową" rzetelnością prelegenci byli sceptyczni i krytyczni co do metod i wyników badań takich światowych organizacji jak Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) (http://pl.wikipedia.org/wiki/Intergovernmental_Panel_on_Climate_Change). Szkoda tylko, że tego sceptycyzmu i dystansu nie mieli do siebie samych.
Prezentacja posła profesora Mariusza Jędryska (PIS) była w zasadzie próbą przekonania audytorium, że Polska nauka ma swój sposób rozumienia mechanizmów zmian klimatu. Mogliśmy też dowiedzieć się, że obecnie mamy na Ziemi najniższe stężenie dwutlenku węgla w skali milionów lat. Co jednak te miliony lat mają do czynienia z gwałtownym wzrostem stężenia CO2 w ciągu ostatnich stuleci? Tego już nie profesor wyjaśnił. Co ważne, jak twierdzi, trzeba patrzeć z szerokiej perspektywy na problem zmian klimatu. Nie ma również sensu martwić się wyczerpywaniem np. ropy naftowej. Współcześnie wydobywa się jej więcej niż w czasie sprzed prognozowanego piku. W tym przypadku szerszej perspektywy oceny sytuacji również nie było. Natura, jak to ujął Jędrysek, dała nam w Polsce węgiel, więc póki żyjemy powinniśmy z niego korzystać. Najwyraźniej.
Profesor Szyszko (również poseł PiS) zapowiedziany został jako "ikona polskiej polityki klimatycznej". Profesor był dumny z osiągnięć Polski w zakresie ograniczania emisjii adaptacji do zmian klimatu. Jest on przekonany, że szansą na zmiany klimatu w Polsce, szczególnie zaś redukcję emisji CO2, jest zalesianie. Zalesianie jest też wkładem do rozwoju OZE - drewno to bowiem z "definicji" odnawialne źródło energii. Pakiet klimatyczno-energetyczny UE należy z kolei zrewidować, bo celem Unii Europejskiej "nie jest poprawa ochrony środowiska, ale podniesienie kosztów za uprawnienia za emisję". Pomysł zalesiania, szczególnie dbania o bioróżnorodność jest z pewnością wartościowy i to z wielu powodów. Z tego możemy być dumni.
Wnioskiem tej wypowiedzi mogłoby być stwierdzenie: Polska nie wpływa na klimat, a nawet jeżeli wpływamy, to wyniki badań są niepewne. Polska zrobiła najwięcej dla klimatu, a celem konwencji ONZ jest z kolei wzbogacanie bogatych państw naszym kosztem. My mamy swój sposób - polskie lasy i polskie łąki akumulują CO2. Poza tym możemy prowadzić „business as usual". Trzeba jednak przyznać, że optymizm profesora mógł być odrobinę budujący. Rzadko się słyszy, że Polska to kraj sukcesu oraz że mamy swoje patenty na globalne problemy, a za ewentualne trudności odpowiada międzynarodowa zmowa finansistów.
Pozamerytorycznie, ale jednak werbalnie wyznaczona została przez kilku zaproszonych ekspertów polaryzacja na my i oni. A konkretnie na "Nas"- ekspertów od energetyki i przemysłu oraz "Was"- zielonych, przekupionych aparatczyków/zagubionych oszołomów. Kolejni paneliści przekonywali nas, że Polska na węglu stoi, że energetyka jest ściśle związana z węglem, a OZE są niepewne i nigdy nie zastąpią surowców kopalnych. Z sali było też słychać głosy, że dwutlenek węgla nie jest gazem cieplarnianym. Najsmutniejsze było jednak to, że - jak zaznaczyła Urszula Stefanowicz z Koalicji Klimatycznej - takie zdania słychać było w Sejmie. Nic jednak nie pobiło wystąpienia socjologa Jerzego Strzeleckiego przekonującego o antykapitalistycznych, totalitarnych źródłach ruchu ekologicznego. Pozwolił sobie nawet na analogię - "zielone koszule" to tak naprawdę "brunatne koszule" naszych czasów. Zainteresowanym polecamy wypowiedź (o godzinie, około, 14.05) http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje.xsp?unid=7B1F935B08701B71C1257E300040C844#
Jakie z Konferencji w Sejmie płyną wnioski? Spora grupa polityków nie chce sprostać wyzwaniom jakie niosą nie tylko zmiany klimatu, ale również rozwój technologii w zakresie odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej. Zamiast tego utwierdzają oni węglowe status quo. Popierający to podejście eksperci wykorzystują swój status do rozsiewania wątpliwości, co do wagi problemu zmian klimatu i straszą społeczeństwo nieuchronnym spowolnieniem gospodarczym i problemami społecznymi, jakie wiązać się będą z dekarbonizacją polskiej gospodarki na szeroką skalę. Największa szkoda jednak, że konferencja, która mogła przyczynić się do budowania konsensusu i służyć wypracowaniu konstruktywnych rozwiązań, z powodu doboru panelistów pod określoną tezę, pogłębiła tylko przepaść między tymi politykami a ruchem ekologicznym. Kapitał społeczny i zaufanie społeczne, tak ważne dla osiągnięcia porozumienia, zgody społecznej oraz długofalowych zmian, jakie czekają Polskę w zakresie polityki klimatycznej i ochrony środowiska, zostały po raz kolejny nadszarpnięte.
Hanna Schudy