Jak chronić klimat i osiągnąć wzrost
Skoro wybitny ekonomista Jeffrey Sachs kibicuje nowej unijnej polityce w zakresie klimatu i energii do 2030 r., mamy powody do dumy.
Skoro w Davos sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon mówi, że te "ambitne propozycje to wzór do naśladowania"; skoro prezes Banku Światowego Jim Yong Kim chwali europejską "inicjatywę i ambicję w dziedzinie klimatu", zaś Christiana Figueres, sekretarz NZ ds. klimatu, nazywa je "pozytywnym sygnałem prowadzącym do konstruktywnego porozumienia w 2015 r." - naprawdę mamy powody by sądzić, że jesteśmy liderami - i to ambitnymi liderami. Nawet jeśli niektóre organizacje ekologiczne nazywają nasze propozycje "pozbawionymi ambicji", a pewne branże przemysłu określają je jako "nazbyt ambitne", to można dojść do wniosku, że udało nam się znaleźć złoty środek.
Komisja Europejska przedstawiła w styczniu swoje propozycje polityki w dziedzinie klimatu i energii do 2030 r. Obejmują one wiążące cele: redukcji emisji o 40 proc. (w porównaniu z poziomami z 1990 r.) oraz osiągnięcia 27-proc. udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym zużyciu energii. Jeśli chodzi o efektywność energetyczną, komisarz ds. energii dokona przeglądu obowiązujących przepisów, zanim zaproponuje kolejne działania. Te jednak nastąpią. Wspomniane propozycje spotkały się w Europie z przyjęciem dość powściągliwym w porównaniu z bardziej pozytywną reakcją międzynarodowych liderów.
Reakcja ta daje nam jednak powód, by sądzić, że doceniono rzeczywisty poziom ambicji naszych celów oraz że wiele one znaczą w zwalczaniu zmiany klimatu. Po pierwsze, dlatego że nasz cel 40 proc. odpowiada zaleceniom naukowym. Prowadzi nas ku realizacji celu na 2050 r. zakładającego redukcję emisji o 80-95 proc. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu taką właśnie redukcję będą musiały osiągnąć rozwinięte kraje do 2050 r., aby utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2°C.
Po drugie, ponieważ 40 proc. to ambitny cel w zakresie emisji. Można go jedynie zrealizować, obniżając emisje w obrębie UE. Inaczej było w przypadku celu redukcji emisji o 20 proc. do 2020 r., który można częściowo osiągnąć, finansując projekty spoza UE, aby zrekompensować nasze emisje. Ponadto, redukując emisje w Europie, przyciągniemy tu inwestycje oraz technologie. Wreszcie, ponieważ cel 40 proc. jest wykonalny i opłacalny. Analizy ekonomiczne wykazały, że cel redukcji emisji o 40 proc. można osiągnąć dzięki prostym krótkoterminowym inwestycjom w sposób przynoszący znaczące korzyści długoterminowe.
Tak jak obecnie, cel 40 proc. będzie wiążący zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym, ponieważ zostanie podzielony na wiążące cele krajowe. W przypadku energii odnawialnej postąpimy jednak inaczej. Komisja zaproponowała w tej dziedzinie cel wiążący na poziomie europejskim, ale nie na poziomie krajowym w formie zobowiązań poszczególnych państw.
Chociaż trzeba jeszcze ustalić i uzgodnić praktyczne szczegóły, kwestią bezsporną pozostaje fakt, że Europa musi wspierać ekspansję energii odnawialnej, a jednocześnie przyjąć podejście elastyczne, które umożliwi taką transformację europejskiego systemu energetycznego, aby każde państwo członkowskie przyczyniało się do realizacji wspólnych celów w zakresie klimatu.
Już sam ambitny cel redukcji emisji o 40 proc. będzie stymulować inwestycje w energię ze źródeł odnawialnych w UE. Ale wyznaczenie wiążącego celu w zakresie tej energii pobudzi jeszcze więcej inwestycji w czystą energię, tego już nie da się osiągnąć, realizując jedynie cel w zakresie redukcji emisji.
Czołowi przedsiębiorcy i prezesi przedsiębiorstw z sektora czystej technologii - Anders Runevad (Vestas) i Mark Kenber (Climate Group) - zgadzają się, że nasze propozycje to prawdziwe koło napędowe czystego wzrostu gospodarczego. Przedstawiając te propozycje, Komisja wytyczyła drogę ku niskoemisyjnej przyszłości. Jeżeli zostaną one przyjęte przez unijnych przywódców, Europa jako pierwsza przyjmie tak ambitny cel, uwzględniający naszą odpowiedzialność w skali globalnej.
Miejmy nadzieję, że ambicja ta stanie się wzorem dla wielu krajów. Wyznaczywszy wysoki standard, moglibyśmy wpływać na inne duże gospodarki przed rozpoczęciem decydujących światowych negocjacji na temat klimatu w 2015 r. A zatem od przywódców europejskich, łącznie z władzami polskimi, zależy teraz, czy podejmiemy to wyzwanie, utrzymamy czołową pozycję Unii w międzynarodowych rozmowach dotyczących zmiany klimatu oraz czy wygramy światowy wyścig o zielony wzrost gospodarczy.
żródło: http://m.wyborcza.biz/biznes
autorka: Connie Hedegaard
unijna komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu