Raport ONZ ostrzega, że jeśli w najbliższych 40 latach obecne trendy wzrostu konsumpcji utrzymają się, to do roku 2050 ludzkość może pochłonąć rocznie około 140 miliardów ton minerałów, rud metali, paliw kopalnych i biomasy, czyli trzykrotnie więcej, niż dzisiaj. ONZ stwierdza, że to niemożliwe – po prostu nie ma na to zasobów.
Czy ZiemiaNaRozdrożu czasem nie przesadza z przestrzeganiem przed niebezpieczeństwem dalszego wykładniczego wzrostu naszego liniowego systemu zużywania zasobów, opartego o niezrównoważoną eksploatację zasobów nieodnawialnych?
Jesteśmy w dobrym gronie. Właśnie opublikowany raport ONZ mógłby być napisany przez nas.
Raport ONZ ostrzega, że jeśli w najbliższych 40 latach obecne trendy wzrostu konsumpcji utrzymają się, to do roku 2050 ludzkość może pochłonąć rocznie około 140 miliardów ton minerałów, rud metali, paliw kopalnych i biomasy, czyli trzykrotnie więcej, niż dzisiaj. ONZ stwierdza, że to niemożliwe – po prostu nie ma na to zasobów.
Co więc konkretnie mówią eksperci programu środowiskowego ONZ?
Jeśli wzrost gospodarczy nie zostanie „odseparowany” od wzrostu konsumpcji zasobów naturalnych, grozi nam katastrofa. Drogą do niej jest podążenie miliardów mieszkańców krajów rozwijających się szlakiem wytyczonym przez społeczeństwa krajów Zachodu.
W krajów rozwiniętych zużycie tych czterech podstawowych zasobów wynosi średnio 16 ton na osobę a w niektórych sięga 40 i więcej ton. Dla porównania, przeciętna osoba w Indiach konsumuje rocznie cztery tony.
Ze wzrostem populacji i jej zamożności, zwłaszcza w krajach rozwijających się, przewidywany poziom konsumpcji będzie „znacznie przewyższał zrównoważone zużycie”, o ile taki poziom będzie w ogóle możliwy, biorąc pod uwagę skończone światowe zasoby. Świat już teraz odczuwa braki tanich, wysokiej jakości źródeł zasobów, na przykład ropy, miedzi i złota. Wydobywanie tych surowców wymaga coraz większych ilości paliw kopalnych i wody.
Osiągnięcie zrównoważonego wzrostu będzie wymagało pilnych zmian sposobu myślenia o rozwoju ekonomicznym i jego powiązania z zużyciem surowców, a także dużych inwestycji w innowacje technologiczne, finansowe i socjalne, żeby przynajmniej zamrozić konsumpcję na osobę w krajach bogatych i pomóc wejść krajom rozwijającym się na bardziej zrównoważoną drogę rozwoju.
„Odseparowanie ma sens z punktu widzenia ekonomicznego, socjalnego i środowiskowego”, stwierdza Achim Steiner, podsekretarz generalny ONZ i dyrektor UNEP – agencji, która opracowała raport. „Ludzie uważają, że zniszczenie środowiska jest ceną, jaką musimy płacić za dobra ekonomiczne. Jednak nie możemy i nie powinniśmy w dalszym ciągu działać tak, jakby ten kompromis był nieunikniony.”
Raport mówi, że technologie, które pomogły ludziom wydobyć coraz większe ilości naturalnych zasobów, powinny być skierowane na bardziej efektywne sposoby ich wykorzystania. Globalne zużycie surowców na osobę podwoiło się pomiędzy rokiem 1900 i 2000, przy czym zużycie w krajach uprzemysłowionych (gdzie mieszka jedna piąta populacji światowej) było mniej więcej dwa razy większe od średniej światowej i cztery do pięciu razy większe od tego w krajach najbiedniejszych.
W ostatnim stuleciu, kontrola zanieczyszczeń i inne działania zmniejszyły wpływ wzrostu gospodarczego na środowisko. Innowacje w przemyśle i urbanizacja sprawiły, że globalna gospodarka rosła szybciej niż wzrost konsumpcji wielu surowców. Była to jednak tylko względna poprawa. Ze wzrostem populacji i poziomu konsumpcji w krajach uprzemysłowionych, oraz rosnącego popytu na dobra materialne – zwłaszcza w Chinach, Indiach, Brazylii i innych szybko rozwijających się krajach – globalne zużycie surowców wzrosło 8-krotnie, od 6 miliardów ton w roku 1900 do 49 miliardów ton w roku 2000. Obecny poziom zużycia jest szacowany na 59 miliardów ton.
Raport analizuje cztery kraje: Niemcy, Japonię, RPA i Chiny, w których polityka rządu popiera odseparowanie. Japonia jest przykładem najbardziej zaawansowanego wzrostu efektywności produkcji polączonego z miminalizacją negatywnego wpływu na środowisko. Rząd Chin, którego oficjalnym sloganem jest zbudowanie „ekologicznej cywilizacji”, wprowadził wiele obowiązkowych celów do osiągnięcia do roku 2020, w tym 20-to procentową redukcję intensywności zużycia energii, narodowy program oszczędności energii, obniżenie poziomu zanieczyszczeń i zmniejszenie intensywności wydzielania dwutlenku węgla o 40-45 procent. [Należy tutaj pamiętać, że zmniejszenie intensywności oznacza redukcję w przeliczeniu na jednostkę PKB. Zakładając utrzymujące się duże tempo wzrostu gospodarczego, całkowite zużycie energii i emisje dwutlenku węgla w Chinach w 2020 roku będą znacznie większe od obecnego poziomu, nawet jeśli powyższe cele zostaną osiągnięte.]
Autorzy raportu podkreślają, że obniżenie tempa zużycia surowców i wynikających z tego skutków jest możliwe, w każdym razie w teorii, jeśli polepszenie bytu ekonomicznego zdefiniuje się w kategoriach innych niż wzrost fizyczny. „Nadszedł czas aby przyznać, że zasoby naturalne potrzebne do podtrzymania rozwoju ludzkości i wzrostu gospodarczego są ograniczone,” stwierdzają eksperci ONZ. Odseparowanie „będzie wymagało znaczących zmian w polityce rządu, w zachowaniach firm i w standardzie konsumpcji społeczeństw. ... Innowacje, a nawet radykalne innowacje, będą niezbędne."
Raport opisuje trzy scenariusze, według których świat osiągnie sprawiedliwe zużycie surowców do 2050 roku:
Scenariusz 1: Biznes bez zmian w krajach rozwiniętych, pozostałe kraje doganiają je w rozwoju gospodarczym. Zużycie zasobów na mieszkańca w krajach uprzemysłowionych stabilizuje się, na poziomie z ostatnich trzech lat, a gospodarka reszty świata rośnie, aby nadrobić zaległości. Ta droga prowadzi, w roku 2050, do rocznego zużycia 140 mld ton minerałów, rud, paliw kopalnych i biomasy (lub 16 ton na mieszkańca przy populacji 9 miliardów). Liczby te przekraczają wszelkie miary dostępnych zasobów i możliwości przeciwdziałania skutkom tak dużego wzrostu.
Scenariusz 2: Niewielki spadek konsumpcji w krajach rozwiniętych do 8 ton rocznie na osobę i wzrost w pozostałych krajach do tego samego poziomu. Efektem jest roczna światowa konsumpcja 70 mld ton w roku 2050. Oznacza to około 40% większe zużycie zasobów, niż w roku 2000 i podwojenie globalnych emisji CO2. „Ten scenariusz zakłada duże zmiany w produkcji przemysłowej i konsumpcji, znacznie różniące się od tradycyjnego, zasobochłonnego, zachodniego modelu przemysłowego,” mówi raport. Do tej pory tylko kilka krajów absolutnie obniżyło poziom konsumpcji, ale często tylko dzięki importowaniu zasobów z innych miejsc. Również w tym scenariuszu prawdopodobnie przekraczamy możliwości środowiska i pozyskiwania zasobów naturalnych.
Scenariusz 3: Mocny spadek konsumpcji (o dwie trzecie) w krajach uprzemysłowionych, podczas gdy pozostałe kraje pozostają na obecnym poziomie. Rezultatem jest globalne zużycie około 50 mld ton (6 ton na osobę), podobne do roku 2000. Autorzy przyznają, że ten scenariusz byłby tak restrykcyjny i tak nieatrakcyjny dla polityków, że „trudno go przedstawiać jako cel strategiczny”. Jednak nawet takie radykalne zmiany pozostawiłyby światowe zużycie zasobów na poziomie, który wielu naukowców uważa za niemożliwy do utrzymania. Średnie emisje CO2 na osobę spadłyby o 40% do 0,75 ton, a globalne emisje pozostałyby na poziomie roku 2000. „Ten scenariusz stanowi wyzwanie dla naszego obecnego sposobu myślenia i założeń dotyczących rozwoju”, mówi raport. „Jeśli podejmowane teraz decyzje nie wprowadzą żadnych zmian lub co najwyżej w niewielki sposób poprawią ścieżkę intensywnie zasobochłonnego wzrostu, to ryzyko wpadnięcia ludzkości w ekologiczną pułapkę braku zasobów tylko się powiększy.”
Nawet ten trzeci scenariusz, najbardziej optymistyczny z rozpatrywanych scenariuszy to zbyt niewielka zmiana kursu, żeby uniknąć poważnych niedoborów zasobów i kryzysu środowiskowego.
Przestawienie świata na tory zrównoważonego rozwoju nie będzie łatwe. Politycy i społeczeństwo nie wierzą, że istnieje coś takiego, jak fizyczne ograniczenia ilości zasobów. Istnieje też duża presja w krajach rozwijających się na naśladowanie stylu życia krajów rozwiniętych. Najlepsze i najłatwiej dostępne złoża minerałów i paliw kopalnych już się wyczerpują. Dalsze pozyskiwanie zasobów wymaga też znacznie większego zużycia gruntów, wody i energii. Coraz więcej wydobycia prowadzi się w krajach o niskich standartach środowiskowych co prowadzi do jeszcze większego zniszczenia środowiska naturalnego. W miarę wzrostu wymiany handlowej coraz trudniej jest też przypisać odpowiedzialność za zmniejszenie zużycia zasobów. Czy ta odpowiedzialność powinna przypaść na kraje, gdzie surowce się wydobywa, czy na te gdzie się koncentruje produkcja, czy też na te gdzie końcowe produkty są konsumowane?
Czy są jakieś powody do optymizmu? Raport zalicza do nich spodziewane reakcje cenowe rynku, które wymuszą zmiany. Wzrost cen wyczerpujących się zasobów wymusi zmniejszenie zużycia, jednak kosztem problemów społecznych, uderzających w najbiedniejszych.
Kraje, które będą bardziej zaawansowane w tym kierunku poprzez inwestycje w innowacje, z pewnością na tym skorzystają. Kraje rozwijające się, nie obciążone przez istniejące technologie, będą mogły „przeskoczyć” wprost do mniej zasobożernej gospodarki (na przykład Afryka, bez rozwijania sieci telefonii przewodowej od razu wprowadziła telefony komórkowe).
Rosnące koszty wielu zasobów zmuszą do ich bardziej ekonomicznego wykorzystania. Urbanizacja może pomóc przez koncentrację wiedzy, środków finansowych i instytucji niezbędnych do wprowadzania innowacji. Wreszcie, olbrzymie różnice wskaźników wykorzystania zasobów pomiędzy krajami oznaczają, że istnieją duże możliwości ulepszenia produktywności i ograniczenia ich zużycia.
To słowa ONZ. Co o tym myślimy?
Dobrze, że kwestia ograniczonych zasobów planety dochodzi do świadomości ośrodków analitycznych, dzięki czemu ma też szansę trafić wreszcie do świadomości polityków, którzy wciąż żyją w świecie ułudy wiecznego wzrostu gospodarczego i konsumpcji coraz większej ilości zasobów, którą utożsamiamy z postępem.
Raport ONZ nie formułuje najważniejszego przekazu wprost, zamiast tego podając go między wierszami, opakowany zgodnie z obowiązującymi regułami poprawności.
Co mam na myśli?
Eksperci ONZ piszą o konieczności jak najszybszego odejście od konwencjonalnego wzrostu, opartego na rosnącym zużyciu zasobów, w kierunku zielonej gospodarki i odseparowaniu wzrostu gospodarczego od zużycia zasobów. Jednak NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO jak „zrównoważony wzrost”, o którym mówi się w raporcie.
ONZ nie mówi jeszcze otwarcie, że stały wykładniczy wzrost gospodarczy jest niemożliwy – na takie stwierdzenie politycy ani ekonomiści nie są jeszcze gotowi – ale będący podstawą raportu postulat ograniczenia zużycia zasobów do poziomu odpowiadającego możliwościom ich trwałego pozyskiwania do tego właśnie się sprowadza.
Wzrost gospodarczy, jaki znamy, dobiega końca. Albo radykalnie ograniczymy konsumpcję zasobów, i to już najbliższych latach, albo… też do tego dojdzie, tylko nie na naszych warunkach.
A wtedy, obawiam się, może być płacz, zgrzytanie zębów i rozpacz: dlaczego nie podjęliśmy działań, żeby zapewnić sobie dobrą, bezpieczną i dostatnią przyszłość, kiedy jeszcze był na to czas.
Opracowanie: Irek Zawadzki, Marcin Popkiewicz na podstawie: Raport ONZ
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) 10.2024 |
Kopalnia Turów pochłania dawny kurort uzdrowiskowy Opolno-Zdrój, a (...) |
TURÓW - Wyrok NSA niezgodny z prawem UE (...) |
Trwa wyścig o czyste powietrze – najnowszy ranking (...) |
Newsletter/ Obserwator TEPP (Transformacji Energetycznej Ponad Podziałami) wrzesień (...) |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? |
Wakacje ze śmieciami. Czy system kaucyjny oczyści środowisko? (...) |
prof. Jan Popczyk: Trzy fale elektroprosumeryzmu |
Jean Gadrey: Pogodzić przemysł z przyrodą |
Jak wyłączyć ziemię z obwodu łowieckiego i zakazać (...) |
Bez mokradeł nie zatrzymamy klimatycznej katastrofy |
Zielony Ład dla Polski [rozmowa] |
We Can't Undo This |
Robi się naprawdę gorąco |