Trwają odwierty na Wydmie Lubiatowskiej
Działania te budzą szeroki sprzeciw, ponieważ obszar ten jest objęty ochroną w ramach sieci Natura 2000.
PGE EJ wykorzystało lukę prawną i zaczęło na początku października odwierty na Wydmie Lubiatowskiej. Działania te budzą szeroki sprzeciw, ponieważ obszar ten jest objęty ochroną w ramach sieci Natura 2000. Istnieje realne zagrożenie, że odwierty zniszczą bardzo wrażliwy ekosystem wydmy, na który składa się wiele rzadkich i endemicznych gatunków fauny i flory.
We wrześniu dzięki lokalnemu Stowarzyszeniu Wydma Lubiatowska, przy wsparciu Greenpeace udało się zablokować odwierty. Eksperci i prawnicy od początku wskazywali, że decyzja podjęta przez Urząd Marszałkowski została podjęta z naruszeniem prawa krajowego i unijnego, które wymaga w takich sytuacjach oszacowania wpływu zatwierdzonych robót geologicznych na środowisko. Niespełnienie tego warunku sprawia, że nie można oszacować rzeczywistego wpływu prac na obszary chronione. Wszczęcie procedury prawno-administracyjnej doprowadziło do odwołania decyzji zatwierdzającej projekt robót geologicznych.
Sukces okazał się jednak krótkotrwały. Tydzień później Starostwo wydało pozwolenie na odwierty na Wydmie w trybie natychmiastowym. Swoją decyzję uzasadniło zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. Podkreślono w niej, że tego wymaga „interes społeczny” i podjęte działania mają na celu zabezpieczenie gospodarstwa narodowego przed ciężkimi stratami.
„To kpina z istniejącego porządku prawnego. Wystarczy, że się ma w starostwie kogoś przychylnego i można omijać dowolnie wszelkie procedury, a przecież nie o to chodzi. Nie przekształca się systemu energetycznego w jeden dzień, to proces rozłożony na lata. Jest więc czas na to by zaplanować inwestycje w taki sposób, by działać zgodnie z obowiązującym prawem” – komentuje Jerzy Wolański ze Stowarzyszenia Wydma Lubiatowska.
Poważne wątpliwości budzą u niego również działania PGE EJ. „W podobny sposób postępowały koncerny w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Spółka kompletnie nie liczy się lokalną społecznością. Nie szczędzi za to wysiłków by pozyskać przychylność miejscowych decydentów. Robi to na różne sposoby. Przykładem może być zorganizowanie dla wójtów i radnych gmin Choczewo, Gniewino i Krokowa wycieczki do szwedzkiej elektrowni jądrowej, podczas której udowadniano im skuteczność systemu zabezpieczeń. Odpowiedzią na społeczny opór jest zmasowana akcja propagandowa, na którą PGE EJ zamierza przeznaczyć na naszym terenie 1,2 mln złotych”.
Nie ustają poszukiwania takich prawnych rozwiązań, które przerwałyby odwierty. Kontynuowanie inwestycji zagraża całemu regionowi. Tu znajdują się najpiękniejsze i najmniej naruszone plaże na polskim wybrzeżu. Dotąd region rozwijał się dzięki zrównoważonej turystyce. Po wkroczeniu PGE EJ uległo to zahamowaniu. Wiele inwestycji jest wstrzymywanych, do czasu aż będzie wiadomo, czy elektrownia powstanie. Przykłady z innych krajów pokazują, że w pobliżu elektrowni jądrowej turystyka zamiera.
„Robimy wszystko by pokazać, że jest alternatywa dla energetyki jądrowej. Obecnie pracujemy intensywnie nad programem dla gminy Choczewo. Chcemy by powstała u nas niezależna energetycznie wioska. Zamierzamy brać udział w projektach unijnych, które wspierają rozwój energii odnawialnej z różnych źródeł. Nadwyżki moglibyśmy sprzedawać. W tym kierunku powinien być przekształcany system energetyczny w Polsce” – mówi Jerzy Wolański.
Oprac. Marcin Wrzos