Premier nie odpuszcza programu budowy elektrowni atomowej
- Nie ma mowy o przerwaniu programu jądrowego - powiedział premier Donald Tusk
- Nie ma mowy o przerwaniu programu jądrowego - powiedział premier Donald Tusk przed spotkaniem z ministrami oraz prezesem Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztofem Kilianem, który ostatnio wywołał dyskusję: atom albo łupki.
Spotkanie premiera z ministrami skarbu, spraw wewnętrznych i prezesem Polskiej Grupy Energetycznej o strategii energetycznej zorganizowano na wniosek wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego. Premier nie widzi sensownej alternatywy dla energetyki jądrowej, ale nie chce też pośpiechu, bo jego zdaniem bezpieczeństwo Polski w najbliższych 10-12 latach nie zależy od tego, czy powstanie elektrownia atomowa.
Pierwszą w Polsce atomówkę ma wybudować notowana na giełdzie Polska Grupa Energetyczna kontrolowana przez rząd. Poprzez jej spółki PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1 kierowane przez byłego ministra skarbu Aleksandra Grada ma powstać siłownia jądrowa o mocy 3 tys. megawatów. Podpisano już kontrakt z firmą WorleyParsons na wykonanie badań środowiskowych i lokalizacyjnych za ponad 250 mln zł. Przebadane będą lokalizacje na Pomorzu - Choczewo i Żarnowiec. Pierwsza elektrownia ma ruszyć ok. 2024 r. Później ma powstać druga. Całkowity koszt wybudowania obu szacuje się na blisko 50 mld zł.
Jednak od kilku miesięcy pojawiają się wątpliwości, czy program jądrowy będzie realizowany, skoro równolegle prowadzone są prace nad wydobyciem gazu łupkowego. Kij w mrowisko włożył prezes PGE Krzysztof Kilian, mówiąc, że programy jądrowy i łupkowy są prowadzone w tym samym czasie i mogą się nie zakończyć sukcesem. - To wcale nie oznacza, że albo jeden, albo drugi. Mogą być obydwa, równie dobrze może nie być obu. Patrząc, co się dzieje nie tylko w Polsce, to od łupków jesteśmy jeszcze dosyć daleko, dlatego że proces poszukiwania zajmie kilka lat. Do przemysłowego zastosowania w energetyce to jest siedem-osiem, może dziesięć lat. Perspektywa, jeśli chodzi o energetykę jądrową, jest dokładnie taka sama - mówił Kilian.
W zeszłym miesiącu minister skarbu Mikołaj Budzanowski powiedział, że w dzisiejszych warunkach nie jest możliwe, by rząd wspierał budowę polskiej elektrowni jądrowej, a "tematem na dziś" jest gaz łupkowy. Premier Tusk powiedział przed wtorkowym spotkaniem, że będzie chciał rozwiązać ten fałszywy dylemat: gaz łupkowy czy energetyka jądrowa.
Kolejne wątpliwości dotyczą możliwości zaangażowania państwa we wsparcie atomowej inwestycji.
- Nie ma takiej inwestycji w reaktor jądrowy na świecie, która nie byłaby wsparta przez państwo - mówił prezes PGE, który oczekuje, że tutaj państwo też takiego wsparcia udzieli. Jego zdaniem mogłyby to być zwolnienia podatkowe albo gwarancje. Według Kiliana to sprawa bezpieczeństwa ekonomicznego projektu. PGE jest spółką giełdową, która poza skarbem państwa ma innych akcjonariuszy i musi się liczyć z ich oczekiwaniami. Obawy przed kosztownymi inwestycjami mogą być jedną z przyczyn ostatniego spadku kursu PGE. Pod koniec lutego notowania PGE spadły do najniższego poziomu w historii. Za akcję płacono zaledwie 15,11 zł, podczas gdy w ofercie publicznej w 2009 r. kosztowały 23 zł.
Premier zdaje sobie sprawę z ciężaru inwestycji w łupki i atom dla państwowych spółek.
- Dzisiaj problemem jest rzetelna ocena możliwości finansowych na rzecz inwestycji w sektorze energetycznym poszczególnych podmiotów; myślę tu przede wszystkim o spółkach, bo to one będą dźwigały główny ciężar inwestycyjny w energetykę polską - uważa premier Tusk.
W najbliższych dekadach całą branżę energetyczną czekają kolosalne inwestycje związane nie tylko z budową atomówki, ale również bloków opalanych węglem. Elektrownie muszą inwestować, bo są przestarzałe: bloków starszych niż 30 lat jest ponad 70 proc., a do natychmiastowego wyłączenia nadaje się 15 proc., bo mają już ponad pół wieku. Nie chodzi jednak tylko o wymianę starych bloków na nowe, ale również zwiększanie mocy. Eksperci szacują, że wzrost PKB o 1 proc. powoduje wzrost zapotrzebowania na energię o 0,7 proc. W 2030 r. prawdopodobnie będziemy musieli korzystać z elektrowni o mocach 50 gigawatów, a teraz teoretycznie możemy wyprodukować tylko ok. 37 gigawatów.
źródło: http://wyborcza.biz/biznes