Radosław Gawlik: Afera jądrowa
Rząd, moim zdaniem, sprawdził, że nie było większych oporów, gdy w styczniu 2009 podjął decyzję o budowie elektrowni atomowych w Polsce również bez głębszej analizy i dyskusji ze społeczeństwem. Wygląda,że jacyś eksperci i kapitał - wiele wróbli ćwierka ze to kapitał (jądrowy) reprezentowany przez (...)
Radosław Gawlik, ekolog, członek Rady Krajowej Zielonych 2004, organizator protestów m.in. w sprawie huty "Siechnice", elektrowni jądrowej w Żarnowcu i składowiska odpadów radioaktywnych w Międzyrzeczu - rozmawia Przemysław Prekiel.
Polski rząd zdecydował, że elektrownia atomowa zostanie zbudowana w Żarnowcu oraz Warcie-Klempiczu. Dlaczego bez żadnej debaty publicznej oraz konsultacji społecznych rząd zdecydował się na ten ryzykowny krok?
Rząd, moim zdaniem, sprawdził, że nie było większych oporów, gdy w styczniu 2009 podjął decyzję o budowie elektrowni atomowych w Polsce również bez głębszej analizy i dyskusji ze społeczeństwem. Wygląda,że jacyś eksperci i kapitał - wiele wróbli ćwierka ze to kapitał (jądrowy) reprezentowany przez prezydenta Francji Sarkozyego, który spotykał się z premierem Tuskiem - mieli taką moc sprawczą. I to wystarczyło! Teraz są dalsze konsekwencje.
Taki brak jawności i czytelnych kryteriów, ale także i warunków tego "interesu jądrowego" każe przewidywać, że za te obietnice zapłacimy my wszyscy dużo więcej niż gdyby to dojście do decyzji odbywało się przy otwartej kurtynie. Powiem tak: afera hazardowa to drobiazg wobec afery jądrowej.
Jakie są główne zagrożenia wynikające z tej budowy? Chodzi tylko o koszty?
Nie, nie chodzi tylko o koszty, ale od nich zacznę. Żaden prywatny inwestor w Polsce nie zdecydowałby się na budowę elektrowni atomowej. U nas i w innych krajach, gdzie są te elektrownie musi się to odbywać pod parasolem państwa. Kto ma budować EJ? PGE - Polska Grupa Energetyczna - koncern państwowy. Skąd się wywodzi p. wiceminister ds. energetyki jądrowej oraz jej ważni urzędnicy? Ze spółki PGE. Kto zawarł umowę strategiczną z francuskim koncernem energetycznym EDF? PGE! Czy już widać gdzie pachnie aferą?
Sprawa budowy naszych elektrowni atomowych to na wstępie klasyczny konflikt interesów. Pomieszanie i niejawne posplatanie interesu państwowego i energetycznej spółki państwowej z interesem państwowej spółki francuskiej niczego dobrego nie wróży!
Jaki wybór/ przetarg będzie miał miejsce jeśli chodzi o technologie i koszty? Żaden - wybór się już dokonał jak z F16, który dziś wszyscy fachowcy przeklinają!? A mówimy o gigantycznych kosztach, gwarantowanych przez rząd/ budżet, który tak na prawdę buduje te EJ i który jednocześnie wielu z nas każe zaciskać pasa, ze względu na deficyt finansów publicznych. Dlatego mówię o aferze jądrowej.
Inne zagrożenia- poza ekonomiczną aferą i wyższymi kosztami energii to:
- wciąż istniejące, wbrew zapewnieniom o niemal 100 proc. bezpieczeństwie, ryzyko awarii i katastrof. Nie ma mowy w dyskursie publicznym o współczesnych zagrożeniach bezpieczeństwa zdrowotnego ludzi ze strony EJ. Poważne katastrofy mają miejsce. Np. w EJ Paks na Węgrzech 10.04.2003, EJ Kruemmel koło Hamburga - 2007 i 2009. (Diagnoza awarii się też powtarza:"niewybaczalne błędy konstrukcyjne, niedbały nadzór, błędne instrukcje obsługi, błędne oceny sytuacji pod wpływem stresu, jak również i naiwna wiara w możliwości wysoce czułej techniki..."),
- pozyskanie uranu wyjątkowo dewastuje środowisko przyrodnicze a składowanie odpadów to nierozwiązany problem (mimo 50 lat prób nie udało się nigdzie rozwiązać problemu składowiska odpadów wysokoradioaktywnych). Dokonujemy bezprecedensowego eksportu zagrożeń dla wnuków i prawnuków. EJ to technologie niezrównoważone sprzeczne z art. 5 Konstytucji RP, nakazującym działać organom państwa zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju,
- budowa takich zcentralizowanych źródeł energii to wzrost zagrożeń i ryzyka - większa podatność na nie w związku z awariami, wzrost zagrożeń terroryzmem (w systemie energetycznym jest oczywiście bezpieczniejsze zbudowanie np. 250 elektrowni wiatrowych czy biogazowni po 4 MW niż 1 bloku 1000 MW elektrowni atomowej),
- uzależnienie się od ograniczonych zasobów uranu, które będziemy musieć importować oraz fakt, że większa część tego paliwa jest wydobywana w krajach niestabilnych politycznie, o dużym ryzyku.
Jeśli nie elektrownia atomowa to odnawialne źródła energii (OZE). Jakie są główne korzyści z tej formy pozyskiwania energii i czy stać Polskę na taki krok?
Jeśli nie EJ to korzystanie z tego co mamy, przejściowo będzie to jeszcze gaz, energetyczna gospodarka skojarzona, coraz mniej węgiel. Ale opieramy się na dwóch filarach - oszczędnościach energetycznych w gospodarce i budowie OZE. Głównie wiatraków. Ale też ogniw fotowoltaicznych, źródeł na biomasę, geotermię coraz bardziej istotnych im bardziej te technologie będą efektywne i taniejące.
Czy nas stać? Poniżej pokazuję koszty budowy energii z różnych źródeł. Lobby jądrowe zafałszowuje tę sprawę mówiąc ze OZE są za drogie. Rzeczywisty (prawdopodobny, ale nie ostateczny) koszt EJ wyliczony przez prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej na podstawie doświadczeń światowych wynosi obecnie 4,5 mln Euro/MW i jest dużo większy niż podaje rząd (uwaga - koszt ten nie uwzględnia kosztów składowania odpadów promieniotwórczych, którymi zostaniemy obciążeni my, nasze wnuki i prawnuki!). Obecny koszt energii wiatrowej: na lądzie - 1,2 mln Euro/MW, na morzu - 2,5 mln Euro/MW. Nawet biorąc pod uwagę, że wykorzystanie elektrowni na wiatr jest na poziomie 30 proc. i musimy postawić 3 razy więcej wiatraków, to nadal koszt jest niższy niż dla EJ (3x1,2=3,6 mln Euro/MW). A trzeba dodać, że w wypadku energetyki odnawialnej i w szczególności wiatrowej następuje szybki postęp w obniżaniu kosztów tej technologii związany z tempem jej tzw. uczenia się i masową skalą budowy wiatraków.
W Polsce o wiatrakach mówi się często jak o donkiszoterii, czymś nierealnym, ulotnym. W Niemczech kręci się już ponad 25 tys. MW mocy wiatrowej czyli więcej niż obecnie potrzebuje Polska na zaopatrzenie całej gospodarki!!! W podobnym tempie buduje się wiatraki w Hiszpanii, Danii, Szwecji.
Trzeba też jasno stwierdzić, choć przedstawiciele rządu będą zaprzeczać, że koncepcja elektrowni atomowych blokuje rozwój OZE i oszczędności energetycznych.
A tu mamy w Polsce wiele do zrobienia. Nasza gospodarka jest mniej konkurencyjna, gdyż jest 3 razy bardziej energochłonna od krajów starej 15 UE. Jeśli marnotrawimy 3 razy więcej energii w stosunku do krajów starej UE, czy nie prościej i efektywniej wydać pieniądze na oszczędzanie energii - załatanie dziur i efektywne energetycznie technologie niż proponować terapię dolewania energii jądrowej do marnotrawnej gospodarki?
Wydaje się, że to pytanie retoryczne. A jednak - "mędrcy" rządowi, media, politycy sejmowi tego nie wiedzą proponując elektrownie atomowe mające dolać energii do dziurawej polskiej beczki? Małe dzieci bawiące się w piasku nad morzem łapią w lot, że dziurawe wiaderko trzeba uszczelnić, aby nosić w nim wodę.
Wielki minus EJ to działanie antymodernizacyjne, blokowanie postępu w technologiach i miejscach pracy, które wiążą się z przyszłościowymi dziedzinami w XXI w – OZE i efektywnością energetyczną.
Elektrownie jądrowe jak dotąd wybudowały w UE Finlandia oraz Francja, ponosząc ogromne koszty tej inwestycji. A jakie kraje możemy przedstawić jako wzór czystej energii, z którego warto brać przykład?
Ściślej nie wybudowały, a wciąż budują. Mówimy o tych ostatnich EJ w technologii generacji III+. Finowie są 3 lata spóźnieni. Opóźnienie budowy będzie kosztowało inwestora co najmniej 2,3 mld. Euro. Elektrownia powstaje tylko dzięki sowitemu patronatowi rządów (podatników) z Niemiec, Francji i Finlandii. Decyzja Finów jest polityczna a nie ekonomiczna - to chęć całkowitej niezależności energetycznej od Rosji.
Prawdopodobnie te same rządy i podatnicy dofinansują te zaległości. Mitem jest, że buduje się wiele EJ. Te, które prawdopodobnie miałby być budowane w Polsce, nowszej generacji są w budowie dwie.
Doświadczeń jest mało i one kosztują. Te koszty uczenia są zupełnie nieporównywalne do technologii wiatrowych bagatelizowanych przez rząd, które także my zapłacimy w Polsce.
Wzór to dla mnie Duńczycy. Bardzo zróżnicowane źródła ten tzw. "mix energetyczny". Bez ryzykownych "jąder", zdecentralizowane systemy, gospodarka skojarzona, solidne oszczędności energetyczne, biogazownie, wiatraki, kolektory- wszelkie możliwe źródła odnawialne - i realizowany plan przejścia do połowy wieku głównie na źródła odnawialne. Podobna drogą idą Austriacy. Racjonalni Niemcy w 2022 r zamykają ostatni reaktor jądrowy i opierają swój rozwój dokładnie na tym co opisałem wyżej.
Nie przekonują Cię głosy tych, którzy mówią, że ta inwestycja przyniesie nowe miejsca pracy, że jest szansą na rozwój tych gmin, powiatów. Wicepremier Pawlak twierdził, że gminy z całego kraju zabiegały, aby to właśnie u nich wybudować elektrownie.
Nie, bo wiem, że miejsc pracy rząd szuka daleko, gdzieś we francuskim kompleksie jądrowym, cywilno–militarnym, należy przypomnieć. Za daleko!
Miejsca pracy są tu przy dziesiątkach tysięcy małych i średnich inwestycji termorenowacyjnych, oszczędzających energię technologiach, oszczędnych żarówkach, w budowie biogazowi, wiatraków, kolektorów słonecznych i ogniw fotowoltaicznych. Przejściowo, do całkowitego dopracowania technologii pozawęglowych także w modernizacji ciepłowni na gospodarkę skojarzoną energetyczno-cieplną i w elektrowniach gazowych.